W ciągu trzech lat z refundacji in vitro będzie mogło skorzystać 15 tysięcy par, które będą musiały udokumentować, że co najmniej przez rok leczyły się z powodu bezpłodności. W pierwszym roku działania programu ma wziąć udział 2 tysiące par. Do refundacji in vitro uprawnione będą kobiety do 40 roku życia, a finansowane mają być maksymalnie trzy próby zapłodnienia pozaustrojowego.
Program przewiduje finansowanie procedury biotechnologicznej i badania wstępne, nie przewiduje finansowania leków - mówił na konferencji prasowej Bartosz Arłukowicz.
Do końca tygodnia przy resorcie zdrowia ma powstać specjalna rada, która będzie monitorowała i nadzorowała realizację programu. Ogłosi również konkurs i wybierze kliniki, które będą przeprowadzały takie zabiegi. O udział w programie mogą ubiegać się zarówno podmioty publiczne, jak i prywatne.
Kryterium kwalifikacji ma być jakość i osiągany efekt, a nie fakt, czy klinika jest publiczna - ogłosił minister zdrowia.
Ginekolog, profesor Rafał Kurzawa zapewniał, że program gwarantuje bezpieczeństwo tworzonych zarodków.
Dopuszcza w swojej treści zapłodnienie maksymalnie sześciu komórek jajowych - dodał.
Program będzie dopuszczał zamrażanie zarodków. Minister zdrowia zapewnia, że wszystko będzie odbywało się pod ścisłą kontrolą i nie będzie dochodziło do niszczenia zarodków.
W październiku ubiegłego roku premier wraz z ministrem zdrowia zapowiadali, że refundacja ma być dostępna dla par, które udokumentują, że od roku bezskutecznie leczą niepłodność. Donald Tusk zapowiedział, że dalsze losy programu będą zależały od zapisów ustawy, która ma powstać w ciągu pierwszych trzech lat działania rządowego przedsięwzięcia.