Nie wiedzieć czemu panuje powszechne przekonanie, że choroby wieńcowe częściej dotykają mężczyzn niż kobiety. Tymczasem okazuje się, że kobiety są bardziej narażone na zawał niż mężczyźni. Potwierdzają to międzynarodowe badania, przedstawione w czasie kongresu Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego w Paryżu.

Reklama

Ciekawe i alarmujące wnioski płyną przede wszystkim z analiz, jakie przeprowadziła prof. Elena Tremoli z Centrum Kardiologicznego „Monzino” w Mediolanie. Kierowała ona pracami zespołów naukowych, które badały stan zdrowia kobiet i mężczyzn we Włoszech, Francji, Finlandii, Holandii i Szwecji.

Uczeni zwrócili uwagę na zmiany w naczyniach wieńcowych palaczy. Okazało się, że u palących kobiet są one dwa razy bardziej grubsze niż u mężczyzn. Podobny u obu płci był również wskaźnik stanu zapalnego CRP. To o tyle ważne, że jak zaobserwowała prof. Tremoli, pod wpływem dymu tytoniowego kobiety tracą swoją naturalną ochronę przed stanem zapalnym naczyń serca.

A od zapalenia naczyń serca już tylko krok do tak zwanej niestabilnej choroby wieńcowej i zawału.



Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), w Unii Europejskiej 55 procent zgonów u kobiet powodują zawały serca i udary mózgu. Wśród mężczyzn są one przyczyną 43 procent zgonów. Zawały serca u pań przed 50. rokiem życia aż dwukrotnie częściej niż u panów kończą się śmiercią.

Na całym świecie choroby sercowo-naczyniowe co roku są przyczyną 8,6 mln zgonów. Umiera na nie więcej osób niż z powodu chorób nowotworowych.