Lekarze w Wielkiej Brytanii i USA rozkładają ręce. Lawinowo rośnie tam liczba chorych na rzeżączkę niereagującą na stosowane do tej pory w terapii leki – donosi „Rzeczpospolita”. Międzynarodowa Organizacja Zdrowia (WHO) ostrzega – mamy do czynienia z powrotem groźnej i nieuleczalnej choroby.
Rzeżączka przez stulecia pozostawała niezwyciężona. Przełom przyniosło dopiero zastosowanie w leczeniu penicyliny. Był rok 1944. Jednak już w latach 70. okazało się, że bakteria dwoinki rzeżączki uczy się odporności i przestaje reagować nie tylko na antybiotyk, ale również na inne bakteriobójcze specyfiki – tetracyklinę oraz fluorochinolony.
Na rzeżączkę działają jeszcze antybiotyki z grupy cefalosporyn, ale lekarze zauważają i tak malejącą skuteczność tego leku.
Nieleczona rzeżączka prowadzi do zakażenia całego organizmu i śmierci. Zaczyna się od bólu w cewce moczowej, potem pojawiają się zmiany zapalne, które prowadzą do niepłodności, a w efekcie bakterie atakują między innymi serce i stawy chorego.
Naukowcy zaobserwowali także jeszcze jedną niepokojącą rzecz. Bakteria rzeżączki włączyła do swojego genomu fragment genomu człowieka. Co to oznacza? Tego jeszcze nie wiadomo. Oby nie skutkowało jeszcze większą odpornością na leki.