Część ekspertów podejrzewa, że jesienią będą zalecane szczepienia czwartą dawką przeciwko Covid-19, gdy ponownie może się zwiększyć liczba zakażeń wirusem SARS-CoV-2. W Polsce czwarta dawka jest już zalecana u osób w wieku co najmniej 80 lat oraz u tych z osłabioną odpornością. W Wielkiej Brytanii mogą się nią szczepić seniorzy od 75. roku życia, a w takich krajach jak Niemcy i Izrael – wszystkie osoby dorosłe.

Reklama

Najnowsze badania przeprowadzone w Wielkiej Brytanii wśród 133 osób wykazały, że takie szczepienie jest przydatne. Jak informuje „Lancet” po dwóch tygodniach od podaniu czwartej dawki preparatu stwierdzono w tej grupie pacjentów „poprawę odporności”, a także to, że jest ona „dobrze tolerowana” przez organizm.

- To kolejne potwierdzenie, że należy się zaszczepić boosterem jak tylko jest to wskazane – powiedział cytowany przez BBC News brytyjski minister zdrowia Sajid Javid. Według autorów badania wzrost odporności po czwartej dawce był podobny lub wyższy do tego jakie uzyskiwano po trzeciej dawce szczepionki.

Reklama

Podanie kolejnej dawki związane jest z tym, że po zaszczepieniu przeciwko Covid-19 po kilku miesiącach spada odporność przeciwko wirusowi SARS-CoV-2; najczęściej dzieje się po 4-5 miesiącach. Dlatego potrzebna jest dawka przypominająca, szczególnie u seniorów, zwykle gorzej reagujących na szczepienie.

W badaniu uczestniczyły osoby, które ukończyły 70 lat, jak też nieco młodsze. Wszyscy otrzymali jedną dawkę szczepionki mRNA firmy Pfizer lub połowę dawki preparatu Moderny. Podanowano je po upływie co najmniej sześciu miesięcy od trzeciej dawki.

Reklama

- U wszystkich badanych nastąpiła poprawa odporności, szczególnie u osób po 70. roku życia – zapewnia główny autor badania prof. Saul Faust z University of Southampton. Zauważono wzrost zarówno przeciwciał przeciwko wirusowi SARS-CoV-2, jak limfocytów T, co wskazywałoby na dłużej utrzymującą się odporność.

Specjalista zwraca uwagę, że wiele osób przeszło niedawno zakażenie wariantem Omikron, co zwiększyło ich odporność przeciwko temu koronawirusowi. Dotyczy to szczególnie tych, którzy byli wcześniej zaszczepieni przeciwko Covid-19. Przyznaje jednak, że badanie przeprowadzono na malej grupie osób i wymaga ono dalszych analiz z udziałem kolejnych pacjentów.