Specjaliści mówili o tym w czwartek, 17 października, podczas debaty w Warszawie.

Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas przypomniał, że program szczepień ochronnych jest najskuteczniejszą interwencją populacyjną w zakresie zdrowia. - Wymarzyłem sobie, że zostanie rozszerzony przynajmniej o dwa szczepienia – przeciwko rotawirusom i wirusowi HPV – powiedział podczas debaty.

Reklama

Podkreślił, że za finansowaniem powszechnych szczepień dzieci przeciw rotawirusom przemawiają nie tylko argumenty zdrowotne, medyczne, ale również ekonomiczne. - To jest szczepienie, które nie tylko daje zdrowie, ta szczepionka daje także rozwój gospodarczy, szeroko rozumiany – powiedział Pinkas.

Jak ocenił, to są pewnie najlepiej wydane pieniądze przez system dlatego, że niewyobrażalne są liczby hospitalizacji dzieci (z powodu zakażeń rotawirusami – PAP) i liczby powikłań. W opinii Głównego Inspektora Sanitarnego dzięki wprowadzeniu powszechnych szczepień przeciw rotawirusom Narodowy Fundusz Zdrowia nie będzie wydawał pieniędzy na hospitalizacje dzieci z tą infekcją. Zaoszczędzone w ten sposób środki będą mogły być wydane przez NFZ na leczenie innych chorób, a część będzie można zainwestować w profilaktykę i oświatę zdrowotną, ocenił.

Reklama

Prezes Fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń dr Paweł Grzesiowski, który wypowiadał się na filmie prezentowanym podczas debaty - przypomniał, że praktycznie każde dziecko do 3. – 4. roku życia przechodzi infekcję rotawirusową. - Szacujemy, że rocznie jest ok. 0,5 mln zachorowań na biegunkę rotawirusową u dzieci do piątego roku życia. Spośród tych dzieci 10 proc. trafia do szpitala, najczęściej z powodu odwodnienia i niemożności przyjmowania płynów i pokarmów drogą doustną, wysokiej gorączki, ale też powikłań - chociażby neurologicznych, czy zmniejszonej wydolności nerek – tłumaczył. Dodał, że stanowi to ogromne obciążenie dla oddziałów pediatrycznych. Poza tym wiele dzieci, które trafiają do szpitala z powodu innej infekcji, zaraża się rotawirusami od innych pacjentów.

Dr Grzesiowski przypomniał, że najczęstsze powikłania zakażeń rotawirusowych są krótkoterminowe, jak odwodnienie, zaburzenia odżywienia. Ale występują też powikłania odległe. Przebycie biegunki rotawirusowej w pierwszym roku życia może istotnie wpłynąć na tempo rozwoju dziecka w ciągu roku. - Mamy też bardzo poważne podstawy do tego, aby kojarzyć zakażenia rotawirusowe z cukrzycą typu 1. Od kilkunastu lat wiedzieliśmy, że infekcja rotawirusowa może spowodować reakcję autoimmunologiczną, która niszczy wyspy trzustkowe. Teraz mamy jasne dowody na to, że wprowadzenie masowych szczepień może zmniejszyć liczbę zachorowań na cukrzycę typu 1 u dzieci młodszych – tłumaczył. W jego opinii byłoby to bardzo ważne uzupełnienie efektów szczepień przeciw rotawirusom.

Zastępca dyrektora Biura Profilaktyki Zdrowotnej w NFZ Marta Pawłowska przytoczyła dane, z których wynika, w 2018 r. najliczniejszą grupę pacjentów, którym udzielono świadczeń zdrowotnych z powodu zakażenia rotawirusami stanowiły dzieci. Były to głównie dzieci w wieku do lat trzech - aż 66 proc. spośród 19,5 tys. chorych; natomiast dzieci do dziewiątego roku życia stanowiły aż 91 proc. z tej grupy.

Reklama

W 2018 r. koszty hospitalizacji z powodu infekcyjnych i nieinfekcyjnych zapaleń żołądka i jelit – z czego 98,8 proc. stanowiły hospitalizacje wywołane przez rotawirusy – wyniosły 223 mln 400 tys. zł. Pawłowska zaznaczyła, że są to jedynie koszty infekcji rotawirusowej związane z pobytami w szpitalu. - Sprawozdawczość związana z zakażeniami rotawirusami nie jest dokładna, ponieważ robi ją niewiele placówek podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) i ambulatoryjnej opieki specjalistycznej (AOS) – wyjaśniła.

Zgodziła się z nią konsultant krajowa w dziedzinie pediatrii prof. Teresa Jackowska. -Te dane są bardzo bardzo ograniczone. To malutki ułamek – powiedziała.

Zwróciła też uwagę, że nie ma badań pokazujących, ilu rodziców opiekując się dzieckiem z infekcją rotawirusową również ją przechodzi. - Trafiają na szpitalny oddział ratunkowy na nawodnienie, kroplówkę. To są dodatkowe obciążenia systemu, których my nie liczymy. Nie wiemy też, ile dzieci po wypisaniu ze szpitala z powodu innej infekcji, później w domu choruje na biegunkę rotawirusową. Musimy do tego dodać również zwolnienia z pracy rodziców. Wielu kosztów pośrednich nie znamy – tłumaczyła.

Główny Inspektor Sanitarny podkreślił, że szczepionka przeciwko rotawirusom może mieć wpływ na zmniejszenie nieobecności w pracy lub pracy nieefektywnej.

- W krajach, które wprowadziły powszechne szczepienia przeciw rotawirusom, już po roku widać, że zmniejszyła się hospitalizacja, również osób dorosłych – dodała prof. Jackowska.

Dr Grzesiowski podkreślił, że szczepienia przeciwko rotawirusom powinny być powszechne. - Nie powinniśmy wprowadzać tych szczepień wyłącznie w grupach ryzyka, ponieważ nie będzie to miało wpływu na epidemiologię tej choroby w Polsce. Jedynym sensownym rozwiązaniem jest wprowadzenie powszechnych szczepień przeciwko rotawirusom do kalendarza szczepień – ocenił. Dzięki temu spadnie liczba zachorowań, liczba wizyt u pediatrów, liczba hospitalizacji oraz liczba ognisk epidemicznych, ale również zmniejszy się liczba zachorowań na rotawirusy u dorosłych, wymieniał specjalista.

Dziennikarka Marta Spyrczak, mama chłopca, który z powodu lekoopornej padaczki nie kwalifikuje się do szczepień, zwróciła uwagę na to, że dzięki powszechnym szczepieniom przeciw rotawirusom jej syn i inne dzieci z przeciwwskazaniami do szczepień mogą być chronione przed zakażeniem. - U mojego syna każde zakażenie rotawirusowe kończy się w szpitalu, ponieważ każda przerwa w stosowaniu leków na padaczkę może u niego doprowadzić do śmierci w ciągu kilku godzin – tłumaczyła.

Główny Inspektor Sanitarny podkreślił, że szczepimy się nie tylko dla siebie, ale też dla innych. - My dużo mówimy o prawach pacjenta, ale mamy też obowiązki. Naszym obowiązkiem jest doprowadzenie do sytuacji, w której takie dzieci będą bezpieczne – powiedział.

W najnowszym Kalendarzu Szczepień Ochronnych na rok 2020 r. szczepienia przeciwko rotawirusom nie zostały wprowadzone jako obowiązkowe, tj. finansowane przez NFZ. - Wydaje się, że będziemy jednak w stanie przekonać decydentów, żeby pieniądze na to się znalazły w resorcie - podsumował Pinkas.