Spotkanie z dziennikarzami zorganizowano z okazji l0-lecia szczepień chroniących przed zakażeniem wirusem brodawczaka ludzkiego (HPV), który wywołuje jednego z najgroźniejszych nowotworów, jakim jest rak szyjki macicy. Pierwsze w Polsce takie szczepienia w 2007 r. wprowadzono w Polkowicach (woj. dolnośląskie).
Dr hab. Bogdan Michalski z Oddziału Klinicznego Ginekologii Onkologicznej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach powiedział, że na badania cytologiczne finansowane z budżetu zgłasza się zaledwie od 14 do 21 proc. kobiet w wieku od 25. do 69. roku życia. Wyjątkiem są takie miasta, jak Polkowice, gdzie badaniom tym poddaje się 40 proc. kobiet w tym wieku, o czym poinformowała Mariola Kośmider z Rady Miasta Polkowice.
Tak mały odsetek poddających się badaniom cytologicznym jest niewystarczający, żeby znacznie obniżyć zgony na raka szyjki macicy. W Polsce nie zmieniają się one od wielu lat. Dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego-PZH w Warszawie, prof. Mirosław J. Wysocki powiedział, że co roku nowotwór ten uśmierca 1,7-1,8 tys. Polek. To niewiele mniej niż w 2006 r., kiedy odnotowano 2 tys. zgonów z tego powodu.
Zdaniem dr. Michalskiego cytologii raz na trzy lata musiałoby się poddawać 90 proc. kobiet, żeby zminimalizować umieralność na ten typ nowotworu u kobiet. Według prof. Wysockiego liczba tych zgonów mogłaby się zmniejszyć do zaledwie 120-180 rocznie. - Aby to osiągnąć – powiedział dyrektor NIZP-PZH – znacznie więcej Polek musiałoby się poddawać cytologii i musiałaby być ona lepszej jakości (mniej badań fałszywie negatywnych - przyp. PAP). Warto byłoby również upowszechnić szczepienia przeciwko wirusowi HPV, a gdy dojdzie już do zachorowania na raka szyjki macicy, leczenie pacjentek powinno być skoordynowane, bo wtedy jest bardziej skuteczne.
Dr Michalski przekonywał, że powszechne badania cytologiczne są trudne do przeprowadzenia, a Polki nie są mniej świadome zagrożenia rakiem szyjki macicy niż mieszkanki Skandynawii. - Szwedki i Dunki również dostają zaproszenie na cytologię, ale jeśli się na nie zgłoszą, muszą płacić wyższą składkę ubezpieczeniową. W Bawarii cytologia jest obowiązkowa, gdy kobieta się nie zbada, jest ścigana i ewentualnie dowożona na badanie - tłumaczył.
Specjalista powiedział, że również w naszym kraju powinno się wymuszać zgłaszanie się na badania cytologiczne, na przykład w taki sposób, że jeśli kobieta nie poddałaby się badaniom, to w razie zachorowania na raka leczenie u niej nie byłoby refundowane z budżetu.
Dr Michalski uważa, że jeszcze lepszym rozwiązaniem byłoby sfinansowanie z budżetu państwa szczepień przeciwko wirusowi HPV wśród dziewcząt w wieku 13-14 lat, gdyż jest on głównym czynnikiem ryzykiem zachorowania na raka szyjki macicy.
Z przytoczonych na konferencji prasowej danych wynika, że w Australii po 10 latach takich szczepień liczba zakażeń tym patogenem zmniejszyła się o 90 proc. Przewiduje się, że dzięki szczepionce w najbliższych 40 latach będzie można całkowicie wyeliminować nowotwory wywołane przez wirusa HPV. Poza rakiem szyjki macicy wywołują one raka odbytu oraz jamy ustnej i gardła.
Na całym świecie podano dotąd ponad 210 mln szczepionek przeciwko HPV. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w Polsce są one finansowane przez ponad 220 samorządów różnych szczebli.
Mariola Kośmider powiedziała, że w Polkowicach przed 10 laty w pierwszym roku szczepień przeciwko HPV poddało się im niemal 100 proc. dziewcząt w wieku 13-14 lat i podobnie było w kolejnych latach. - Propaganda tzw. ruchów antyszczepionkowych spowodowała, że w 2015 r. zaszczepiło się 95 proc. tej populacji, a w tym roku, jak do tej pory – 86 proc. – podkreśliła.
Dr Michalski zwrócił uwagę, że do szczepień przeciwko HPV trzeba przekonać zarówno nastolatki i ich rodziców, jak też nauczycieli i lekarzy. Zapewniał, że szczepionki chroniące przed tym wirusem są bezpieczne i nie należy się ich obawiać. Mariola Kośmider dodała, że po wprowadzeniu tych preparatów w Polkowicach więcej kobiet zaczęło poddawać się badaniom cytologicznym.
- Koszty sfinansowania szczepień przeciwko HPV są mniejsze niż leczenie raka szyjki macicy – przypomniał Rudolf Borusiewicz ze Związku Powiatów Polskich.