- Rak nerki, podobnie jak większość nowotworów, na początku rozwija się bezobjawowo. W większości przypadków choroba wykrywana jest przypadkowo, podczas badań wykonywanych z innych przyczyn. Wówczas, wśród około 30 proc. zdiagnozowanych, choroba jest już na etapie znacznego miejscowego zaawansowania lub przerzutów odległych – podkreślił w czwartek, 4 sierpnia, w trakcie konferencji prasowej, dr n. med. Piotr Tomczak, onkolog kliniczny i radioterapeuta z Katedry i Kliniki Onkologii Uniwersytetu Medycznego im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu.

Reklama

Triada raka nerki

Wskazał, że typowy dla tej choroby zespół objawów, tzw. triada raka nerki, obejmuje ból w okolicy lędźwiowej, wyczuwalny palpacyjnie guz oraz krwiomocz, który występuje u około 10 proc. chorych i z reguły świadczy o wysokim zaawansowaniu choroby.

- W takiej sytuacji niemal połowa chorych ma już przerzuty odległe i bardzo małe szanse na wyleczenie. Tę ponurą statystykę można jednak zmienić – mogłoby w tym pomóc coroczne wykonywanie badania USG jamy brzusznej. O regularnym wykonywaniu tego typu badań szczególnie powinny pamiętać osoby otyłe, osoby z nadciśnieniem tętniczym, a także palacze, u których ryzyko rozwoju raka nerki jest wyraźnie podwyższone. Warto bowiem dodać, że podstawowym leczeniem raka nerki nadal jest leczenie chirurgiczne. Jest to jednak możliwe tylko przy wczesnym wykryciu choroby, gdy guz ograniczony jest do nerki. Niewątpliwy postęp leczenia systemowego nie zmienia faktu, że wciąż ma ono jednak charakter paliatywny – zaznaczył specjalista.

Reklama

Komu bardziej grozi rak nerki?

Jak podkreślono na konferencji, w Polsce rak nerki to obecnie szósty pod względem liczby zachorowań nowotwór złośliwy wśród mężczyzn, a ósmy wśród kobiet. Szczyt zachorowalności przypada na 6.-7. dekadę życia, przy czym blisko dwukrotnie bardziej narażeni są mężczyźni.

- W 2018 roku w Europie odnotowano 136 500 nowych przypadków zachorowania na raka nerkowokomórkowego, na świecie liczba nowozdiagnozowanych wynosiła 403 300, z czego 175 100 osób zmarło. Eksperci są jednak zgodni, że tak nie musi być, bo szybko wykryty guz znacząco zwiększa szanse pacjenta na wyleczenie, a współczesna medycyna i specjalistyczny sprzęt są w stanie pomóc w szybkiej diagnostyce – wskazano.

Eksperci podkreślają, że dla powodzenia terapii istotne jest wychwycenie nowotworu na jak najwcześniejszym etapie jego rozwoju. Dlatego też tak ważna jest regularna kontrola stanu nerek, np. poprzez nieinwazyjne badanie ultrasonograficzne.

Jak wykryć raka nerki?

- Ultrasonografia jest powszechną, tanią metodą diagnostyczną wykrywającą masy patologiczne w nerkach. Warto podkreślić, że badanie USG jamy brzusznej jest badaniem nieinwazyjnym, czyli całkowicie bezpiecznym dla pacjenta. Dodatkowym jego atutem jest także szybkie i bezbolesne wykonanie. Tego typu badanie pozwala m.in. ocenić czynność nerek, zauważyć ewentualną obecność i zaawansowanie kliniczne guza, a także zwrócić uwagę na możliwość pojawienia się przerzutów do wątroby czy nadnerczy – zaznaczył prof. dr hab. n. med. Andrzej Antczak, urolog z Katedry i Kliniki Urologii i Onkologii Urologicznej Uniwersytetu Medycznego im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu.

Na konferencji wskazano, że kiedy pacjenci zaczynają szukać pomocy, z reguły nie są świadomi rozwoju choroby onkologicznej; uskarżają się na ogólne osłabienie organizmu, częste stany podgorączkowe, infekcje dróg moczowych czy utratę wagi.

- Pacjenci z nowotworem nerki mogą wykazywać szereg objawów: utrata masy ciała przy zwykłym apetycie, ból w okolicy bocznej lub lędźwiowej, krwiomocz niejasnego pochodzenia; niestety, u wielu pacjentów choroba przebiega bezobjawowo do czasu zaawansowania – podkreśliła dr hab.n.med. Anna Posadzy-Małaczyńska z Katedry i Zakładu Medycyny Rodzinnej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.

Eksperci wskazują, że 1/3 pacjentów trafia do lekarza w stadium przerzutowym; tymczasem – jak podają specjaliści - wcześnie wykryty nowotwór nerki ma dobre rokowania i daje szansę na wyleczenie.