Jak podkreślają w najnowszym raporcie pt. „Jednoczasowa radiochemioterapia w leczeniu chorych na niedrobnokomórkowego, nieoperacyjnego raka płuca” niezbędne jest wprowadzenie zmian systemowych, które poprawią rokowania chorych. W raporcie zawarte zostały rekomendacje i propozycje zmian przygotowane przez czołowych polskich ekspertów - prezesów Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, Polskiego Towarzystwa Radioterapii Onkologicznej i Polskiego Towarzystwa Farmakoekonomicznego dla Ministra Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia.
Rak płuca jest w Polsce najczęściej występującym nowotworem złośliwym. Według danych Krajowego Rejestru Nowotworów, rocznie jest on diagnozowany w Polsce u ok. 22 tys. osób, a do 2025 r. liczba ta wzrośnie do ponad 23,5 tys. Grupę około 3 tys. osób stanowią chorzy z miejscowo zaawansowanym (stadium III), nieoperacyjnym niedrobnokomórkowym rakiem płuca (w skrócie NDRP).
Według obowiązujących na świecie standardów leczenia, a także zgodnie z polskimi wytycznymi, podstawową i najskuteczniejszą formą leczenia pacjentów z tym nowotworem jest jednoczasowa radiochemioterapia (RT-CHT). Według współautora raportu prof. Jacka Fijutha, prezesa Polskiego Towarzystwa Radioterapii Onkologicznej wydłuża ona w istotny sposób przeżycie chorych w porównaniu z leczeniem sekwencyjnym, w którym chorzy najpierw otrzymują chemioterapię, a następnie radykalną radioterapię. Dlatego powinna być stosowana jako standard. Brak zastosowania jednoczasowej radiochemioterapii zamyka pacjentom drogę do tzw. leczenia konsolidującego immunoterapią, która jest w Polsce refundowana i która w istotnym stopniu wydłuża przeżycie chorych.
- W referencyjnym badaniu PACIFIC, dzięki zastosowaniu jednoczasowej radiochemioterapii z konsolidującą immunoterapią odsetek chorych przeżywających 5 lat wzrósł do 43 proc. wobec 36 proc. po zastosowaniu sekwencyjnej RT-CHT bez leczenia konsolidującego – skomentował prof. Fijuth, cytowany w informacji prasowej przesłanej PAP. Jak dodał, w historycznych badaniach sprzed 10 lat, przeżycia 5-letnie po jednoczasowej i po sekwencyjnej RT-CHT wyniosły odpowiednio 15,1 proc. oraz 10,6 proc. - To dane, które mówią same za siebie, bo dzięki prawidłowej diagnostyce i nowoczesnemu leczeniu, w terapii miejscowo zaawansowanego raka płuca dokonał się przełom – ocenia specjalista.
Zdaniem konsultanta krajowego w dziedzinie onkologii klinicznej prof. Macieja Krzakowskiego aż 1000 osób mogłoby się kwalifikować w Polsce do tej procedury. Niestety poddawanych jej jest maksymalnie 30 proc. pacjentów z tej grupy.
W opinii ekspertów przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka. Zalicza się tu m.in. opóźnienia diagnostyczne, niską świadomość lekarzy na temat korzyści płynących z jednoczasowej radiochemioterapii i nieprzestrzeganie wytycznych na temat kwalifikacji pacjentów w ramach wielospecjalistycznych konsyliów. Wśród innych przyczyn specjaliści wymieniają: brak profesjonalnej koordynacji leczenia czy możliwości właściwego wykorzystania współpracy ośrodków onkologicznych z ośrodkami pulmonologicznymi, brak rejestrów monitorowania skuteczności i bezpieczeństwa terapii oraz niedostateczne, bądź niewłaściwe finansowanie procedury równoczasowej radiochemioterapii, jak również brak finansowania dodatkowych kosztów związanych np. z transportem chorego.
Podstawowym warunkiem leczenia zgodnego ze standardami jest właściwa diagnostyka wstępna.
- Ta wstępna i pogłębiona diagnostyka chorych na niedrobnokomórkowego raka płuca w przeważającej części odbywa się w ośrodkach pulmonologii, które nie mają bezpośredniego dostępu do radioterapii. Oddziały chirurgii klatki piersiowej również najczęściej nie znajdują się w obrębie jednostek stricte onkologicznych i nie posiadają bezpośredniego dostępu do radioterapii i chemioterapii. Niestety taka organizacja opieki pulmonologicznej i torakochirurgicznej przesądza o ułomnej kwalifikacji do optymalnego leczenia skojarzonego – tłumaczy prof. Fijuth. Ponadto część chorych jest kierowana do ośrodków onkologicznych posiadających radioterapię już po przeprowadzeniu chemioterapii.
- Leczenie to zbyt często jest rozpoczynane po niekompletnej diagnostyce i bez wcześniejszego zwołania konsylium wielospecjalistycznego, co w obliczu danych Evidence Based Medicine i międzynarodowych rekomendacji jest nieoptymalne i skutkuje gorszymi wynikami leczenia – podkreśla specjalista.
Zdaniem ekspertów również poziom wiedzy lekarzy, pulmonologów i onkologów na temat efektywności jednoczasowej radiochemioterapii jest wciąż niski. Znaczna część środowiska medycznego błędnie uważa, że leczenie jednoczasowe jest toksyczne, obciążające chorego i świadomie rezygnuje z tej opcji, obniżając szanse pacjenta na wyleczenie. Dlatego potrzebna jest stała edukacja zwłaszcza w zakresie biologii molekularnej, metod diagnostycznych i terapeutycznych, ocenia prof. Fijuth.
Konieczne jest również rygorystyczne monitorowanie jakości konsyliów lekarskich podsumowujących diagnostykę i podejmujących decyzje o wyborze ścieżki leczenia, zwłaszcza pod względem udziału w nich radioterapeuty i rozważenia zastosowania radiochemioterapii przed zainicjowaniem jakichkolwiek metod leczenia, które mogłyby ją wykluczyć.
Weryfikacja rzetelności konsyliów powinna być prowadzona równocześnie przez Narodowy Fundusz Zdrowia, przez wojewódzkie ośrodki koordynujące w ramach sieci onkologicznej oraz ośrodki monitorujące jakość w ochronie zdrowia. - Co do zasady rozliczania świadczeń związanych z diagnostyką i leczeniem raka płuca uważam, że powinny one zostać zmodyfikowane w taki sposób, żeby płatnik NFZ uzależniał refundację świadczeń diagnostycznych od wykonanej pełnej listy badań. Również stawka za jednoczasową radiochemioterapię powinna być możliwa w obu wariantach, czyli w terapii w jednej lokalizacji jak i terapii w dwóch współpracujących ze sobą ośrodkach – tłumaczy współautor raportu prof. Marcin Czech, prezes Polskiego Towarzystwa Farmakoekonomicznego. Jak dodaje, NFZ powinien pokrywać koszty transportu chorego w sytuacji, kiedy radioterapia prowadzona jest w innym miejscu niż chemioterapia.
- Ośrodki koordynujące leczenie pacjenta za pomocą jednoczasowej radiochemioterapii powinny otrzymywać dodatkowe finansowanie, aby pokryć koszt tejże koordynacji, po to, żeby pacjent nie był gubiony niejako w systemie – dodaje prof. Czech.
W podsumowaniu eksperci wskazują również, że leczenie chorych na niedrobnokomórkowego raka płuca w stadium miejscowego zaawansowania i nieoperacyjności powinno być prowadzone wyłącznie w Lung Cancer Units (LCU) w ramach Krajowej Sieci Onkologicznej.
- Leczenie chorych w stadium miejscowego zaawansowania i nieoperacyjności jest niezwykle wymagające i kompleksowe. Powinno być prowadzone wyłącznie w obrębie LCU. Pacjent (…) powinien być skierowany do ośrodka, w którym prowadzona jest kompleksowa, zgodna z międzynarodowym i polskim standardem diagnostyka i leczenie, także w formie jednoczasowej radiochemioterapii wraz z konsolidującą immunoterapią, ponieważ na dzień dzisiejszy taka forma leczenia daje najwyższą szansę wyleczenia przy zachowaniu należnego bezpieczeństwa pacjenta – podsumowuje prof. Fijuth.