- Guza piersi wyczułam sama podczas samokontroli. Byłam zaskoczona, ponieważ rok wcześniej miałam robioną mammografię, która nie wykazała żadnych zmian. Zachodziłam w głowę, jak to się mogło stać, że wtedy badania nic nie pokazały – mówi szefowa iławskich Amazonek, która 7 lat temu dowiedziała się o chorobie.

Reklama

Jak mówi, swojej czujności prawdopodobnie zawdzięcza życie. - Jak się później dopytywałam dlaczego badania nie pokazały zmian, mówiono mi, że mammograf może nie wykryć wszystkich guzów. Dlatego tak ważne jest, by zrobić jeszcze dodatkowe badania weryfikujące, być może z pomocą innych technik: USG czy tomografu komputerowego - mówi. Mammografia jest tym pierwszym krokiem, ale warto się jeszcze czasami zbadać dodatkowo.

Podkreśliła, że gdy odkryła guzka, to nie wpadła w panikę. Nie wspomniała nawet o tym rodzinie, ale też nie udawała, że się nic nie stało.

- Zapisałam się szybko na badanie USG i wówczas wykonano biopsję, która pokazała, że to nowotwór. To był listopad, a już w grudniu między Bożym Narodzeniem a Sylwestrem miałam mieć operację. Uznałam, że chce jeszcze spędzić ten czas w domu. Jeszcze chciałam się pobawić z mężem na balu sylwestrowym. Taka byłam zuchwała - dodaje.

Operację usunięcia piersi i węzłów chłonnych przeszła 7 stycznia.

Powiedziała, że walkę z chorobą potraktowała jako zadanie do wykonanie. - Nie rozpaczałam z tego powodu, musiałam wziąć byka za rogi, ale zrobiłam też rachunek sumienia i spokojnie zaplanowałam różne działania. Wciąż jestem pod kontrolą lekarza - mówi.

- Apeluję, by kobiety nie poprzestawały na jednym badaniu. One mogą uśpić nasza czujność. Trzeba być dociekliwym, warto zrobić dodatkowe weryfikujące badania - mówi.

Rak piersi to najczęściej występujący w Polsce nowotwór wśród kobiet. Stanowi ponad jedną piątą wszystkich zachorowań na raka wśród żeńskiej części społeczeństwa. Wcześnie wykryty daje szanse na całkowite wyleczenie. Warto również pamiętać, że rakowi piersi można zapobiegać m.in. stosując dietę ubogą w tłuszcze, ale bogatą w produkty mleczne i te, które zawierają witaminę D, karmiąc piersią czy rodząc dziecko w trzeciej dekadzie życia.

Po chorobie Adela Kowalska odkryła w sobie żyłkę społecznikowską. - Zawsze byłam towarzyska i lubiłam ludzi, ale to Amazonki wyzwoliły we mnie zdolności organizacyjne. Jestem na emeryturze, ale ciągle nie mam czasu, wciąż mam jakieś zajęcia - przekonuje.

Reklama

Jak mówi, Amazonki w Iławie są bardzo aktywne. Wyjeżdżają na turnusy rehabilitacyjne, prowadzą prelekcje w szkołach na temat profilaktyki nowotworów, ich stoisko znajduje się w miejscowej galerii handlowej, dyżurują także przy telefonie zaufania.

- Czasem najważniejszą terapią jest dla nas zwykła rozmowa i to wcale nie o chorobie, a o codziennych sprawach. Spotykamy się przy kawie i ciastkach. Patrzę wówczas na te moje panie, jak one tych rozmów potrzebują. Po takim spotkaniu każda z nas wychodzi do domu spokojniejsza, odzyskuje energię, jest pozytywnie nastawiona - dodaje.