W badaniu ankietowym - przeprowadzonym przez naukowców Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie - wzięło udział 718 pacjentów, 84 proc. z nich to palacze. Aż 60 proc. badanych informacje o raku pęcherza i jego korelacji z paleniem otrzymało dopiero od lekarza, do którego trafili w związku z tą chorobą.
- Większość palaczy robi wielkie oczy, kiedy uświadamiamy im, że palenie to nie jest tylko kwestia płuc czy serca. Przecież wszystkie toksyny, które są produktami spalania tytoniu, muszą być z organizmu wydalone. One po wstępnym metabolizmie w wątrobie są wydalane z moczem, w związku z tym te same karcynogeny mogą oddziaływać mutagennie na nasze tkanki w różnych częściach ciała – powiedział dr Artur Lemiński z Kliniki Urologii i Onkologii Urologicznej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie.
Do nowotworów układu moczowego, mających ścisły związek z paleniem tytoniu i długotrwałą ekspozycją na zawierający toksyny mocz należą: rak pęcherza moczowego, nerki, moczowodu i miedniczki.
Chociaż – jak podkreślano podczas konferencji – choroby układu moczowego i wizyty u urologa przestają być w Polsce tematem wstydliwym, to wciąż wielu chorych zgłasza się do lekarza zbyt późno.
Standardem powinna być wizyta u urologa mężczyzny po ukończeniu 50. roku życia. Wcześniej do urologa powinny zgłaszać się osoby, które miały w rodzinie przypadki nowotworów układu moczowego. Bezwzględnie wizyty u urologa wymaga sytuacja, w której zauważymy krew w moczu. Ponieważ bywa to niewidoczne gołym okiem, urolodzy zalecają laboratoryjne badanie moczu raz w roku wszystkim palaczom po 45. roku życia.
- Kryterium wieku nie jest jedynym, bo np. rak jądra to choroba mężczyzn młodych. Do lekarza powinien się więc zgłosić każdy, kto wyczuje lub zauważy jakieś zgrubienia czy inne nieprawidłowości – podkreślił dr Lemiński.
Kongres, który potrwa w Międzynarodowym Centrum Kongresowym do środy, zainaugurowały w poniedziałek sesje chirurgii na żywo – operacje transmitowane do Katowic z dwóch wiodących ośrodków urologicznych w kraju – Krakowa i Torunia. Transmitowano m.in. laparoskopową operację wycięcia pęcherza moczowego z wykorzystaniem robota da Vinci, prowadzoną przez prof. Tomasza Drewę w Szpitalu Wojewódzkim w Toruniu. Równolegle taki sam zabieg metodą standardową – manualnej laparoskopii – wykonywano w Katedrze i Klinice Urologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
- Robot jest generalnie jest bardzo precyzyjnym instrumentem. To na pewno przyszłość urologii, bo operacje z jego użyciem są mniej inwazyjne dla chorych, którzy znacznie szybciej wracają po nich do zdrowia – powiedział prof. Marek Lipiński z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
- Przewaga robota polega na tym, że daje możliwość manipulacji takiej jak ręką chirurga. (...) W klasycznej laparoskopii wprowadzamy jedynie narzędzia, którymi możemy obracać wzdłuż ich osi. Dzięki robotom te najtrudniejsze operacje stają się więc łatwiejsze w wykonaniu. W Stanach Zjednoczonych cała urologia odbywa się z wykorzystaniem robotów, takiej techniki łatwiej nauczyć chirurga, postępu oczekują też pacjenci – ocenił urolog z Kliniki Urologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego Bartosz Dybowski.