Nowotwory nie są problemem wyłącznie polskiego społeczeństwa – zmagają się z nimi pacjenci na całym świecie. Mimo olbrzymich środków przeznaczanych na prowadzenie badań i profilaktykę w krajach wysoko rozwiniętych, wzrasta zachorowalność np. na nowotwory złośliwe piersi. Wynika to m.in. z wydłużenia średniej długości życia oraz z czynników cywilizacyjnych – wystarczy wspomnieć większe zanieczyszczenie środowiska. Według szacunków, co dwunasta kobieta Zachodu zmierzy się ze wspomnianą chorobą, a co dwudziesta przegra walkę. Jak na tym tle wypada Polska?
Złośliwym nowotworem piersi jest u nas zagrożona co 16 kobieta. Wynik lepszy, niż w przypadku państw Europy Zachodniej czy USA. Niepokoją jednak szybki wzrost zachorowalności na raka piersi wśród Polek oraz dane dotyczące umieralności spowodowanej chorobą. W tym drugim przypadku nasz kraj wypada niekorzystnie na tle innych państw i należy podjąć zdecydowane kroki, by temu zaradzić. Podobnie jest niestety z rakiem szyjki macicy: według danych Ministerstwa Zdrowia, każdego roku notuje się w naszym kraju ponad 3 tys. nowych zachorowań i blisko 2 tys. zgonów spowodowanych tą chorobą nowotworową. Czy wysoka umieralność wynika jedynie z mniejszych środków przeznaczanych na służbę zdrowia oraz gorszej infrastruktury? Zdecydowanie nie.
Niska wyleczalność raka w Polsce to efekt m.in. z niskiej wykrywalności nowotworów we wczesnym stadium (nie dotyczy to wyłącznie raka piersi). Specjaliści od lat powtarzają, iż rak wykrywany we wczesnym stadium, tzw. okresie przedklinicznym, stanowi mniejsze zagrożenie dla zdrowia i życia pacjenta. Późne wykrycie choroby stwarza ryzyko przerzutów i drastycznie zmniejsza szanse na wyleczenie. Na Zachodzie rak jest po prostu wcześniej wykrywany i może być skutecznie leczony.
W przypadku Polski problemem jest fakt, iż ludzie nie zgłaszają się na badania przesiewowe. Wynika to m.in. ze słabej edukacji i świadomości społecznej, wstydu przed badaniem (dotyczy zwłaszcza terenów wiejskich) oraz strachu przed niekorzystną diagnozą. Polki nie zgłaszają się na badania mammograficzne, ponieważ obawiają się, że wykryty zostanie rak, a ten jest utożsamiany z wyrokiem śmierci. To powoduje niestety, iż u wielu pacjentek choroba stwierdzana jest w późnym stadium. Pewną barierę stanowi także dostępność badań.
Pacjenci w dużych miastach mają zazwyczaj dostęp do opieki zdrowotnej. Nierzadko muszą czekać w kolejkach do specjalistów, które również negatywnie wpływają na leczenie chorób nowotworowych. Jednak kobieta w mieście ma większe szanse na wykrycie złośliwego raka piersi, niż mieszkanka wsi. Zwłaszcza, gdy miejscowość jest poważnie oddalona od większego ośrodka miejskiego. Na wsi większe jest również poczucie wstydu wywołane zdiagnozowaniem choroby (mniejsza społeczność, szybki przepływ informacji). Jak niwelować te problemy?
Rozwiązaniem wydają się w tym przypadku cytommamobusy. Dojeżdżają nawet w odległe rejony kraju i umożliwiają kobietom skontrolowanie swojego stanu zdrowia. Bezpłatne badania przesiewowe organizuje m.in. mobilna pracownia mammograficzno-cytologiczna Świętokrzyskiego Centrum Onkologii, w którym od 2009 roku wykonane zostało 34 tyś. badań mammograficznych i 17 tyś. badań cytologicznych. ŚCO współpracuje z dostawcami najnowszych rozwiązań z obszaru badań obrazowych. Cytomamobus wyposażony jest w nowoczesną aparaturę medyczną oraz system CGM NETRAAD - specjalne oprogramowanie wyprodukowane przez CompuGroup Medical Polska, umożliwiające wykonywanie badań oraz archiwizowanie i przenoszenie danych medycznych bezpośrednio z cytommamobusa do szpitalnego systemu informatycznego ŚCO. Dzięki zastosowaniu takiego rozwiązania kobiety z mniejszych miejscowości mają gwarancję tego, że ich zdrowie znajduje się w rękach najwyższej klasy specjalistów.
Cytomammobus ŚCO zwiększa szanse na poprawę wskaźnika wykrywalności nowotworów we wczesnym stadium - pracowni tego typu powinno przybywać . W aspekcie ekonomicznym przełoży się to mniejsze wydatki służby zdrowia, ponieważ leczenie szybko zdiagnozowanego raka jest znacznie tańsze, niż walka z zaawansowanym nowotworem. Celem nadrzędnym nie są jednak oszczędności czy poprawienie wyników Polski w światowych statystykach. To walka o ludzkie życie i nie należy jej lekceważyć.