Jak doszło do kontaktu z fundacją i co sprawiło, że przy tylu zajęciach zdecydowała się Pani na dodatkowe?
Do współpracy zaprosiła mnie inicjatorka utworzenia fundacji Magdalena Prokopowicz. Było to dla mnie swoiste wyróżnienie. I oczywiście natychmiast się zgodziłam. Myślę, że rozumie to każdy, kto zna historię Magdy, mężatki i młodej matki, która znajduje w sobie siły, by walczyć z chorobą nowotworową i starać się normalnie żyć. A poza tym właśnie przez założenie fundacji chce przekonywać inne kobiety, by nie poddawały się chorobie, nie załamywały, lecz skutecznie szukały sposobów na jej pokonanie, poprawę samopoczucia, czerpały z życia jak najwięcej przyjemności.
Czy to znaczy, że jednym z nich ma być dbałość o wygląd?
Właśnie tak. Gdy ma się świadomość dobrego wyglądu wzrasta pewność siebie, przybywa energii, poprawia się samopoczucie psychiczne i fizyczne. Potwierdzi to każdy psycholog. A psychoonkolog doda, że w przypadku ludzi chorych na raka, ich samoakceptacja, a więc pewność siebie i witalność są bliskie zera. Tak być nie powinno i nie musi. Oczywiście, wygląd nie załatwi wszystkiego, ale może i powinien wzmacniać, zachęcać do utrzymywania kontaktów, takiego trybu życia jak przed chorobą. Nie można dopuścić do izolacji, do czego zbyt często dochodzi przy chorobie. Podstawą jest zaakceptowanie przez kobietę swego wyglądu czasowo lub na stałe zmienionego przez chorobę. Ogromnie ważna jest tu praca psychoonkologa, dlatego układając program działań dla kobiet ściśle współpracujemy ze specjalistami z tej dziedziny m. in. z Justyną Pronobis- Szczylik. A do poczynań praktycznych mamy najlepszą w Polsce wizażystkę – Gonię Wielochę, którą namówiłam do współpracy. Chęć współdziałania zgłosiły też znane projektantki - Joanna Klimas i Gosia Baczyńska.
Na co praktycznie może liczyć pacjentka?
Zawsze zaczyna się od rozmowy. W jej trakcie staram się dowiedzieć, czego szczególnie kobieta w sobie nie akceptuje Bierzemy to pod uwagę. Ale jednocześnie wskazujemy mocne punkty w jej wyglądzie. Ma je przecież każdy, każda, choć nie zawsze je dostrzega i potrafi wyeksponować. Potem radzimy jak się ubierać na różne okazje, jaki makijaż nosić, czego unikać. I taka możliwość lepszego wyglądu, zmiany stylu, sprawdza się, u chorych i u zdrowych, zdenerwowanych, niepewnych siebie. Czasem w sposób zaskakujący.
Jakiś konkretny przykład…
Ponad rok temu w pewnym mieście prowadziłam zajęcia o ubieraniu się. Szczególne zainteresowanie wykazywała wtedy kobieta po czterdziestce, która od razu kupiła dwie sukienki. Niedawno znów prowadziłam tam warsztaty. Po zakończeniu podeszła do mnie jedna z uczestniczek i oświadczyła, że spotkałyśmy się przed rokiem. Była wtedy zrozpaczona, bo za dwa dni miała iść na operację, gdyż stwierdzono u niej raka. Na zajęcia na siłę przyciągnęła ją przyjaciółka. Na kilka godzin przestała myśleć o chorobie. Przed operacją i zaraz po niej powtarzała sobie jak mantrę: nie po to kobieta kupuje nowe sukienki, żeby umrzeć. Może to dziwne, ale pomogło. Obydwie popłakałyśmy się.
Ale jak np. można pomóc kobiecie, której odjęto pierś?
Podejście jest wciąż takie same – szukanie mocnych punktów, odwracanie uwagi od słabych. I tak kobietom, które straciły pierś lub piersi odradzam bluzki i sukienki z wycięciem w szpic, gdyż mimo woli kierują wzrok obserwatora na biust. Przy innym fasonie można tę uwagę odwrócić. I założyć szykowny żakiet, narzucić żal, dobrać efektowne kolczyki. Tu od razu dodam, że w Polsce, ale i w innych krajach nie myśli się o kobietach po amputacji piersi projektując sukienki na wieczór. Wszystkie są na ramiączkach lub w ogóle bez „ góry”. Chcemy to zmienić i zaproponować nowe, stosowne rozwiązania, np. z dekoltem na plecach.
Jednak nie wszystko da się ukryć pod ubraniem, np. utratę włosów, brwi i rzęs po chemioterapii?
To nie całkiem tak. Ubranie może przecież odwracać uwagę od głowy, czy twarzy. Ale są też sposoby na utratę włosów. Najprostszy i od dawna stosowany to dobrze dobrana peruka. Natomiast brak brwi i rzęs da się ukryć pod odpowiednimi okularami o szerokich oprawkach. Gdy w dodatku dobierze się odpowiedni kolor, zastąpią makijaż. Wtedy wystarczy pomalować usta i wygląda się zdrowiej. Dodatkowym elementem stroju może być np. naszyjnik, broszka.
A czy można zrobić coś dla poprawy wyglądu kobiety, która przytyła lub schudła i generalnie sprawia wrażenie wymęczonej?
Najprostsze jest mądre wykorzystanie w ubraniu linii grawitujących i liftingujacych. Wiem, to brzmi niezrozumiale. Ale idzie o to, że gdy w ubraniu przeważają elementy opadające, skierowane w dół, to całość może sprawiać wrażenie opuszczenia, bezradności. Natomiast gdy widać linie wznoszące odnosi się wrażenie przeciwne. Np. klapy żakietu, niech idą ostro w górę. Korale warto zastąpić wysoko umieszczoną broszką, fryzurę podnieść w górę. Ostatecznie nie bez przyczyny wierzbę, która ma gałęzie opuszczone w dół nazywa się płaczącą. Natomiast każdy typ sylwetki można skorygować pod dobrze dobranym ubraniem. Wtedy wystarczy ją namówić, by po prostu się wyprostowała, a od razu wygląda zdecydowanie lepiej.
Z tego co wiadomo coraz więcej osób dla poprawy samopoczucia chciałoby móc korzystać z porad specjalistów od wyglądu. Ale nie jest to proste.
Wiemy o tym i wraz z Magdą Prokopowicz przygotowujemy program telewizyjny, w którym będą pokazywane metamorfozy kobiet z chorobą nowotworową. Będą też podawane zasady, którymi warto się kierować przy konkretnym typie sylwetki i zmianach po leczeniu Ale także, rady dotyczące pielęgnowania urody, odpowiednich diet, itp.. Chęć dostarczenia stosownych ubrań do tego programu zgłosiło już kilku liczących się producentów, także wytwórca biżuterii. Przygotowania są więc w pełnym toku, jednak lepiej nie zapeszać, podając konkretny program i terminy emisji. Wierzę jednak, że to już niedługo.