Od kilku tygodni w przychodniach i gabinetach lekarzy pierwszego kontaktu robi się tłoczno. Wprawdzie to jeszcze nie sezon grypowy, ale w powietrzu krąży już coraz więcej wirusów. Na razie tych, które są odpowiedzialne za infekcje górnych dróg oddechowych, nazywane popularnie przeziębieniem.
Jednak wkrótce dołączy do nich wirus grypy – bardzo zakaźny i niebezpieczny szczególnie dla małych dzieci i osób cierpiących na przewlekłe schorzenia: astmę, przewlekłą obturacyjną chorobę płuc, cukrzycę, choroby układu krążenia, nerek, ośrodkowego układu nerwowego, a także dla osób po przeszczepie – szpiku, serca, płuca, wątroby, czy nerki, leczonych naświetlaniami bądź chemioterapią z powodu choroby nowotworowej, mających skrajnie obniżoną odporność. W ich przypadku zakażenie wirusem grypy może się skończyć trwałym inwalidztwem, a nawet śmiercią.
Zabójczy wirus
Co roku z powodu zakażeń grypą i wirusami grypopodobnymi a w konsekwencji powikłań pogrypowych takich jak np. zapalenia płuc, oskrzeli, opon mózgowych, mięśnia sercowego itp. a także wielu innych ciężkich umiera na świecie od 500 tysięcy do 1 miliona ludzi. Wielu z nich można by uratować, gdyby zostali zaszczepieni. Szczepionka przeciwko grypie to jedyny skuteczny sposób na uniknięcie tej choroby. Ale ten argument nie trafia do zbyt wielu osób, zwłaszcza w Polsce. W sezonie 2009/2010 zaszczepiło się u nas zaledwie 5,5 proc. społeczeństwa. Najniższy odsetek był wśród dzieci od 6. miesiąca do 14. roku życia – według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny wynosił zaledwie ok. 2 proc.
Niepokoi również niewielkie zainteresowanie szczepieniami wśród osób przewlekle chorych oraz w podeszłym wieku, które są szczególnie narażone na wystąpienie groźnych powikłań pogrypowych. Jak wynika z danych Europejskiego Centrum Chorób Zakaźnych z 2008 roku, w obu grupach zaszczepiło się w Polsce odpowiednio 11,1 i 13,9 proc. osób, czyli zaledwie co dziesiąta! Na niskim poziomie pozostaje również szczepienie pracowników służby zdrowia bo zaledwie 6.4% (ECDC
Potrzeba X
Co sprawia, że większość Polaków jest sceptyczna wobec szczepień, a niektórzy są im wręcz przeciwni? - Brak wiedzy na temat szczepionek oraz zagrożeń i skutków, jakie niesie ze sobą grypa – odpowiada bez wahania prof. Lidia B. Brydak, która poświęciła temu 42 lata swojego życia. W 1987 roku, wspólnie z prof. Wiesławem Galem i dr. Romualdem Semkowem opracowała polską technologię produkcji szczepionki przeciwko grypie.
Wiele osób uparcie rozpowszechnia informację, że zachorowały na grypę w wyniku zaszczepienia się. Specjaliści twierdzą, że nie jest to możliwe. – Szczepionka zawiera jedynie fragment wirusa, nie ma więc ryzyka zachorowania na grypę. Pacjent może mieć podwyższoną ciepłotę ciała, zaczerwienienie lub obrzęk w miejscu podania szczepionki, ale nie ma groźby wystąpienia u niego choroby – mówi prof. Danuta Chlebna-Sokół, kierownik I Katedry Pediatrii oraz Kliniki Propedeutyki Pediatrii i Chorób Metabolicznych Kości Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Gdyby było inaczej, Komitet Doradczy ds. Szczepień Ochronnych i Światowa Organizacja Zdrowia na pewno nie zaleciłyby szczepienia dzieci leczonych immunosupresyjnie z powodu choroby nowotworowej. Ich układ odpornościowy jest jednak tak słaby, że wirus grypy stanowi dla nich śmiertelne zagrożenie. Nie są w stanie go pokonać. Dlatego opracowano dla nich specjalny schemat podawania szczepionki nawet w trakcie leczenia. I przekonuje się do szczepień wszystkie osoby z ich otoczenia.
Koalicja antyszczepionkowa
Przeciwnicy szczepień często podkreślają, że szczepionka przeciwko grypie nie daje stuprocentowej pewności, ponieważ jej skuteczność wynosi „jedynie” 70-90 proc. Pomijają jednak istotną informację, że nawet jeśli nie uchroni nas ona od zachorowania, to dzięki niej grypa będzie miała znacznie lżejszy przebieg i nie spowoduje groźnych powikłań. O 67 proc. obniża ryzyko zawału serca, o 75 proc. ryzyko zgonu z przyczyn sercowo-naczyniowych, o 30-70 proc. zmniejsza częstotliwość hospitalizacji osób powyżej 65. roku życia, a o 50-60 proc. pensjonariuszy domów opieki.
Swój udział w tworzeniu „koalicji antyszczepionkowej” mają niestety również niektórzy lekarze. Nie dość, że sami się nie szczepią, to na dodatek odradzają tego swoim pacjentom, choć ich ustawowym obowiązkiem jest informowanie o możliwości zaszczepienia się przeciwko chorobom zakaźnym.
– Jeśli lekarz tego nie robi – łamie prawo – mówi dr Paweł Grzesiowski, pediatra i wakcynolog, kierownik Zakładu Profilaktyki Zakażeń i Zakażeń Szpitalnych Narodowego Instytutu Leków w Warszawie. - Nieinformowanie o możliwości zaszczepienia się może być przyczyną podania do sądu – przypomina dr Ilona Małecka z Katedry Profilaktyki Zdrowotnej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.
Według dr Ilony Małeckiej „ruchy antyszczepionkowe” bazują na emocjach i powielają tezy z lat 70. ubiegłego stulecia. Przeciwnicy szczepień powtarzali wówczas, że szczepienia zaburzają funkcjonowanie układu odpornościowego. Podobne opinie można usłyszeć również dziś. Ale arsenał argumentów używanych na „nie” jest znacznie bogatszy. Pojawiają się głosy, że szczepionki nie działają, są szkodliwe, drogie, a produkujące je firmy farmaceutyczne wyolbrzymiają ryzyko zachorowania i konsekwencje chorób, żeby na nich zarobić.
Z badań „Postawy Polaków dotyczące szczepień”, przeprowadzonych w lutym 2010 r. na reprezentatywnej grupie 1007 osób w wieku 15-75 lat przez firmę SMG/KRC na zlecenie GlaxoSmithKline, wynika, że negatywny stosunek do szczepień ochronnych ma tylko 7 proc. Polaków, z czego 3 proc. zdecydowanie je odrzuca. Ponad połowa respondentów zadeklarowała pozytywny lub bardzo pozytywnych stosunek do nich. Zapytani, przeciwko jakim chorobom warto szczepić siebie i dzieci, wskazywali m.in. grypę (34 proc. wskazań).
Ale to nie ich poglądy trafiają na podatny grunt, lecz przeciwników szczepień, czego dowodem jest bardzo niski poziom tzw. wyszczepialności.
Na własny koszt
Być może chętnych do zgłoszenia się na szczepienie byłoby więcej, gdyby szczepienie przeciwko grypie było obowiązkowe i refundowane przez państwo. Tak jednak nie jest. Za szczepionkę trzeba zapłacić z własnej kieszeni. Na szczęście wiele firm i międzynarodowych korporacji funduje ją swoim pracownikom, wychodząc ze słusznego założenia, że to inwestycja, która szybko się pracodawcy zwróci. Niektóre samorządy lokalne już od lat organizują akcje bezpłatnych szczepień dla seniorów – emerytów i rencistów.
- Moim zdaniem szczepienie przeciwko grypie powinno być obowiązkowe przynajmniej dla osób z grupy wysokiego ryzyka – mówi z całą stanowczością prof. Lidia B. Brydak, kierownik Krajowego Ośrodka ds. Grypy.
Prof. Lidia B. Brydak jest przekonana, że gdyby lekarze w większym stopniu akceptowali tę formę profilaktyki, wskaźnik wyszczepialności byłby znacznie wyższy. Podniósłby się również w wyniku wprowadzenia Narodowego Programu do Walki z Grypą, umieszczenia odpowiednich zapisów w polisach ubezpieczeniowych oraz umożliwienia obywatelom odliczenia kosztów szczepionki i szczepień od dochodów.
- Sytuacja zmieniłaby się, kiedy dokonano by oceny skutków ekonomicznych grypy – pośrednich i bezpośrednich, a także rejestrowano powikłania pogrypowe – tłumaczy prof. Lidia B. Brydak zaznaczając, że to tylko niektóre z 30 sposobów podniesienia wyszczepialności, które zawarła w swojej książce „Grypa. Pandemia grypy – mit czy realne zagrożenie?” wydanej w 2008 roku.