Obniżenie nastroju, poczucie pustki, kłopoty ze snem, koncentracją, lęk, poczucie winy, że jest się złą matką, brak zainteresowania dzieckiem, a niekiedy również myśli samobójcze czy myśli o skrzywdzeniu dziecka – takie objawy mogą towarzyszyć depresji poporodowej.
Problem ten dotyka nawet 10-15 procent matek. Depresja taka może wystąpić jeszcze w czasie ciąży lub w ciągu pierwszego roku po porodzie. Mówi o tym psycholog Ewa Borodo-Jaskólska, twórczyni portalu mamywsparcie.pl.
– Depresja poporodowa to sygnał, że kobieta potrzebuje wsparcia. A wsparcie, które ma obecnie, jest niewystarczające. Jedyne, czego potrzeba, to sięgnąć po tę pomoc. I ze względu na swoje dobro, i ze względu na dobro dziecka – podkreśla psycholog.
Jeśli depresja poporodowa wystąpi – radzi specjalistka – najlepiej skonsultować się z psychoterapeutą czy psychiatrą. Ale w łagodzeniu objawów ważne jest też wsparcie otoczenia – partnera, rodziny, bliskich. – Różne mogą być potrzeby. Jedna kobieta będzie potrzebowała odciążenia w obowiązkach domowych, by zająć się dzieckiem. Inna - odciążenia w byciu z dzieckiem i czasu tylko dla siebie – zaznacza Ewa Borodo-Jaskólska.
Baby blues czy depresja?
Jak informuje, depresja poporodowa to najczęstsze powikłanie okresu okołoporodowego. Częstsze nawet niż związana z ciążą cukrzyca. – Ciekawe jest to, że każda kobieta w czasie ciąży przechodzi dwa razy testy przesiewowe sprawdzające poziom cukru. Za to testy sprawdzające ryzyko wystąpienia depresji poporodowej - według mojej wiedzy - są w Polsce stosowane w marginalnym stopniu – zwraca uwagę Borodo-Jaskólska.
Kobiety w ciąży czy po porodzie mają kontakt z wieloma specjalistami: położną, ginekologiem czy lekarzami, którzy wykonują dziecku obowiązkowe szczepienia. – Każda z tych osób mogłaby - a właściwie powinna - przebadać kobietę pod kątem depresji poporodowej – uważa psycholog.
Depresja poporodowa bywa mylona z baby bluesem, czyli smutkiem poporodowym. – Mówi się, że baby blues to zjawisko, którego doświadcza nawet 80 proc. kobiet po porodzie. Uważa się, że to naturalna reakcja, kiedy kobieta, jej organizm spotyka się z ogromną zmianą, jaką jest pojawienie się dziecka – tłumaczy Borodo-Jaskólska.
Smutek poporodowy przy wsparciu otoczenia mija jednak samoistnie po 2-5 tygodniach, podczas gdy nieleczona depresja poporodowa może trwać kilka miesięcy lub dłużej. Objawy baby blues są znacznie łagodniejsze niż w przypadku depresji. Większa jest tu też zmienność nastrojów. – Pojawia się smutek, drażliwość, niepewność, ale i momenty zadowolenia, jest zwiększona wrażliwość na bodźce, ale i momenty spokoju. Jest zmęczenie, ale też momenty dużej aktywności – podkreśla.
Choć jednoznacznych przyczyn depresji poporodowej nie można wskazać, to znane są pewne czynniki z tym zjawiskiem związane. Jeśli chodzi o czynniki biologiczne, to niewykluczone, że depresja poporodowa związana jest ze zmianami hormonalnymi w czasie ciąży i po porodzie.
Czynnikiem ryzyka jest też trudny, związany z traumatycznymi przeżyciami poród, zagrożona ciąża, ciąża niechciana, ale również przeciwnie – ciąża bardzo upragniona, długo oczekiwana.
Młode matki bardziej zagrożone
Na występowanie depresji poporodowej narażone są też pewne grupy matek w ciągu pierwszego roku po porodzie. – Jeśli kobieta chorowała wcześniej na depresję, ryzyko wzrasta do 30 procent. Jeśli już przy wcześniejszym dziecku chorowała na depresję poporodową, to ryzyko wynosi nawet 40 procent. Jeżeli chorowała na zaburzenie dwubiegunowe, ryzyko może nawet wynieść 60 procent – wymienia psycholog.
Jak dodaje, kobiety i ich otoczenie, które znajdują się w tych grupach ryzyka, powinny jak najwcześniej rozważyć plan zapobiegawczy i zastanowić się, jak zapewnić pomoc, gdyby depresja poporodowa się pojawiła.
Wśród czynników ryzyka są też kwestie społeczne. Na depresję poporodową częściej chorują młode matki, które nie ukończyły 25. roku życia, matki, które mają niewystarczające wsparcie w otoczeniu czy zmagają się z trudnościami w relacji z partnerem – informuje psycholog.
Jak dodaje, niczym niezwykłym nie jest też depresja ojców po narodzinach dziecka. – Jest nieco rzadsza, ale na zachodzie mówi się, że to zjawisko dotyka 10 proc. ojców. Mężczyźni również mierzą się z nowymi wyzwaniami, z tym, że po porodzie zmienia się styl życia, relacja z partnerką – opowiada.
Można też mówić o kulturowych czynnikach ryzyka depresji poporodowej. – Coraz częściej się zdarza, że matka spędza niemal 100 procent czasu z noworodkiem. To sytuacja wcześniej nie do pomyślenia. W społeczeństwach tradycyjnych matki spędzały z noworodkami 60-70 procent czasu. Dawniej opieka nad dzieckiem rozkładała się pomiędzy więcej osób – babcie, ciotki, siostry – wskazuje psycholog.
Osoby bliskie pomagały matce zajmować się dzieckiem i uczyły, jak odpowiadać na jego potrzeby. A teraz często cała odpowiedzialność spada na matkę. – To o tyle trudniejsza sytuacja, że teraz własne dziecko to często pierwsze dziecko, z którym kobieta ma kontakt – zauważa Ewa Borodo-Jaskólska. To wszystko sprawia, że matka po porodzie bardziej niż kiedyś odczuwa potrzebę wsparcia.
Psycholog zwraca też uwagę na inny problem: społeczne oczekiwania wobec matek są tak wysokie, że często aż nie do spełnienia. – Wydaje się, że matka powinna wiedzieć intuicyjnie, jak się zająć niemowlakiem, kochać dziecko od razu naturalną miłością, wiedzieć, jak się karmi piersią – wymienia psycholog.
Obciążenie emocjonalne, frustracja, niepewność
Przekazy w mediach bardzo często pokazują matki zawsze zadbane i wypoczęte, a noworodki – radosne i czyściutkie. – Kiedy życie zaczyna odbiegać od tej idealnej wizji, matka może zacząć myśleć, że coś z nią jest nie tak. To na pewno powoduje jeszcze większe obciążenie emocjonalne, frustrację, niepewność – komentuje specjalistka.
Psycholog zwraca uwagę, że od matki wymaga się również tego, by była wyspecjalizowaną opiekunką, która świadomie przestrzega zasad wspomagających rozwój dziecka. – Kiedyś był może jeden podręcznik, a dziś różnych teorii jest mnóstwo – wskazuje.
– W zapobieganiu depresji poporodowej być może pomogłaby zmiana dyskursu. Pokazywanie, że w macierzyństwie bywa trudno, a kłopoty są czymś normalnym. Kobiety powinno się zachęcać, by dzieliły się swoimi wątpliwościami, szukały pomocy, nie wstydziły się mówić o ciemnych stronach bycia mamą. To coś normalnego, co trzeba zaakceptować – podsumowuje Borodo-Jaskólska.