- Spożycie soli spada, co cieszy, bo im jest ono mniejsze, tym lepiej dla zdrowia. Nadal jednak jej konsumpcja jest zbyt duża, bo u osób dorosłych nie powinna przekraczać 5 g dziennie – podkreślił prof. Mirosław Jarosz. W przypadku dzieci i młodzież norma ta jest jeszcze mniejsza - od 1,9 do 3,75 g soli dziennie.
Z danych przytoczonych na konferencji wynika, że nadmierne spożycia soli przyczynia się do rozwoju nadciśnienie tętniczego krwi oraz chorób sercowo-naczyniowych. Sprzyja również nowotworom żołądka, kamicy nerkowej i osteoporozy.
- Z najnowszych badań wynika, że nadmiar soli w diecie sprzyja zaburzeniom metabolicznym i otyłości, szczególnie najbardziej niekorzystnej dla zdrowia otyłości brzusznej – powiedział prof. Jarosz. Specjalista wyjaśniał, że osoby, które spożywają dużo soli częściej sięgają po napoje, szczególnie te słodzone, które także sprzyjają otyłości.
Zastępca dyrektora Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie, dr Katarzyna Stoś namawiała, żeby czytać etykiety na opakowaniach żywności. Wprawdzie jeszcze nie wszyscy producenci żywności umieszczają na niej informację o zawartości soli, ale od 13 grudnia 2016 r. w Unii Europejskiej będzie to już obowiązkowe.
Obecnie zdarza się, że zamiast soli na opakowania podawana jest zawartość sodu, co dla wielu osób może być mylące, ponieważ 1 g sodu (Na) odpowiada 2,5 g soli (NaCl). Nowe przepisy, które wejdą w życie pod koniec 2016 r. nakładają obowiązek podawania wyłącznie zawartości soli.
Najwięcej soli spożywamy w produktach gotowych. Większość badań wskazuje, że są one źródłem od 40 do 80 proc. tego mikroelementu. Pozostała część soli pochodzi z dosalania potraw. - Przede wszystkim należy odstawić solniczkę i nie dosalać już przygotowanych potraw oraz dobierać produkty gotowe o mniejszej zawartości soli – podkreślił prof. Jarosz.
Według dr Agnieszki Jarosz z Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie, jedynie co czwarta osoba w naszym kraju zwraca uwagę na zawartość soli w produktach. Wskazują na to przeprowadzone przez IŻŻ badania 288 osób w wieku 18-60 lat, z których 65 proc. stanowiły kobiety. Nadal sprawdzamy głownie, jaka jest kaloryczność potraw oraz zawartość tłuszczu i węglowodanów.
Zawartość soli jest dość znacznie zróżnicowana nawet w tego samego typu produktach żywnościowych. Przykładowo przyprawy warzywne w 100 g zawierają od 21 do nawet 70 g soli. Sól i to w dużych ilościach jest i w innych przyprawach. Dr Stoś jako przykład podała pieprz cytrynowy, w którym może być więcej soli niż pieprzu!
Przetwory warzywne, takie jak keczup, ogórki kwaszone, warzywa konserwowe i oliwki, mogą mieć w 100 g od 0,08 do 6 g soli. Sery podpuszczkowe dojrzewające mają w tej samej masie od 1,46 do 4,65 g soli (najwięcej jest jej w parmezanie). Wędliny wołowe, wieprzowe i mieszane zawierają 1,75-3,89 g soli, natomiast wędliny drobiowe - 1,15-3,02 g.
W 100 g pieczywa jest od 0,32 do 1,78 g soli, czyli stosunkowo niezbyt dużo, jednak jest ono często spożywane, co sprawia, że chleb i bułki są jednym z głównych źródeł soli w diecie. - Wystarczy zjeść średnią pizzę, żeby przekroczyć dzienną normę konsumpcji soli – powiedziała dr Stoś. W takiej pizzy może być aż 7,9 g soli.
Z badań IŻŻ wynika, że 82 proc. Polaków zjada główny posiłek w domu, więc od nas samych zależy jak dużo spożywamy soli. Według prof. Jarosza, wybierając w sklepie produkty o mniejszej zawartości soli możemy zmniejszyć jej spożycie o ponad 70 proc.
- Producenci proponują już potrawy gotowe o mniejszej zawartości soli oraz tłuszczów, ale są one postrzegane, jako mniej smaczne, co nie jest prawdą. Zamiast soli można używać ziół i przypraw, by uzyskać potrawy, które nam odpowiadają smakowo – podkreślił prof. Jarosz.
Spotkanie zorganizowano z okazji światowego tygodnia walki z nadmiernym spożyciem soli, który rozpoczął się 29 lutego. Głównym hasłem tegorocznego tygodnia jest tzw. sól ukryta, czyli taka, jaka znajduje się w gotowych produktach.