Naukowcy z Columbia University przyjrzeli się dzieciom uczęszczającym do nowojorskich szkół. Zaobserwowali bowiem dość ciekawą prawidłowość. Okazało się, że uczniowie pochodzący z niektórych dzielnic częściej zapadali na astmę niż ich rówieśnicy z innych części miasta.

Reklama

Badaniami objęto 239 dzieci w wieku od 7 do 8 lat. 120 z nich cierpiało na astmę. Naukowcy dokładnie przeanalizowali warunki, w jakich mieszkały dzieci. Pobrali próbki kurzu z ich łóżek i zbadali na obecność alergenów. Wyniki dały jasną odpowiedź.

W kurzu pobranym w domach, gdzie mieszkały dzieci cierpiące na alergię, a także w domach znajdujących się w ich sąsiedztwie, naukowcy odkryli alergeny pochodzące od karaluchów, myszy i kotów. Co więcej, badania wykazały, że u osób ze skłonnościami do astmy karalusze alergeny miały bardzo silny wpływ na ich organizmy.

Zdaniem uczonych z Columbia University, to dowód na to, że ograniczenie plagi karaluchów i gryzoni w dużych miastach mogłoby obniżyć liczbę pacjentów z astmą.

Wyniki badań amerykańscy naukowcy opublikowali w magazynie „Journal of Clinical Immunology”.