W Polsce jest 3,5–4 tys. specjalistów kardiologów, licząc z tymi w wieku emerytalnym, którzy pracują w niepełnym wymiarze godzin albo wcale. Szacuje się, że mamy ok. 100 lekarzy kardiologów na 1 mln mieszkańców. Takie wskaźniki spełniają zalecenia Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Dlaczego więc do kardiologów ustawiają się kolejki?
Jedną z przyczyn może być np. to, że w polskich szpitalach i przychodniach pracuje za mało pracowników administracyjnych – sekretarek, rejestratorów. Przez to ogromna część biurokracji spada na lekarzy. Zabiera to czas na pracę czysto lekarską.
Jeszcze większym problemem do niedawna były niewystarczające limity przyjęć narzucane przez NFZ i związane z nimi finansowanie. Na szczęście od 1 marca br. Narodowy Fundusz Zdrowia odrębnie finansuje porady u kardiologa (także neurologa endokrynologa, ortopedy). Oznacza to, że fundusz płaci za porady u tych specjalistów bez limitu. Przychodnie i szpitale dostają zatem pieniądze za każdego przyjętego pacjenta. Do wiosny usługi te NFZ finansował w ramach ryczałtu: placówki specjalistyczne dostawały z góry określoną kwotę. Jeśli przyjmowały większą liczbę pacjentów niż wynikałoby z przyznanych kwot, ponosiły stratę i popadały w długi. Teraz ma być inaczej – ale czy jest, trudno ocenić w dobie koronawirusa.
Osoby ze zdiagnozowaną chorobą układu sercowo-naczyniowego należą do grupy podwyższonego ryzyka zachorowania na COVID-19. Zaleca się im zachowanie szczególnych środków ostrożności i ograniczenie wizyt lekarskich do tych, które mają formę teleporady. Hasło „zostań w domu” skutkuje zauważalnie mniejszą liczbą osób zgłaszających się na leczenie szpitalne, np. z ostrym zawałem serca – wynika to zapewne ze strachu zainteresowanych przed wezwaniem pogotowia i hospitalizacją. Ludzie boją się, że w szpitalu zarażą się koronawirusem. Próbują przeczekać pojawiające się dolegliwości. Z danych sytemu Państwowego Ratownictwa Medycznego wynika, że wiosną liczba wezwań pacjentów z bólem w klatce piersiowej spadła o kilkanaście procent, a liczba hospitalizacji chorych z zawałem serca o około 40 proc. Druga fala epidemii jeszcze pogorszyła ten stan.
Reklama
Efektem tych wszystkich okoliczności w tej chwili w niektórych placówkach na pierwszą wizytę do kardiologa można się dostać za około trzy tygodnie. Wiele zapisuje na styczeń-luty. Ale są i takie, do których można przyjść prawie z marszu. A gdy się już wejdzie w tryby systemu, leczenie przebiega już swoim rytmem. I – jak podkreślają zgodnie wszyscy zainteresowani – jest na dobrym poziomie
Reklama
Warto zwrócić tu uwagę na istnienie dwóch programów finansowanych przez NFZ pod patronatem Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego: KOS-Zawał (Kompleksowej Opieki nad Pacjentem po Zawale Serca zainicjowany w 2017 roku) i KONS (Program Kompleksowej Opieki nad Pacjentem z Niewydolnością Serca zainicjowany w 2018 r.). Pierwszy z nich zapewnia pacjentom po zawale ciągłość diagnostyki, rehabilitacji i leczenia kardiologicznego po wypisaniu ze szpitala. Drugi to całościowy system opieki nad chorym sprawowana przez lekarza rodzinnego, pielęgniarkę, kardiologa, dietetyka, psychologa i innych specjalistów. Pozostaje on ciągle na etapie pilotażowym.
Sanatoria
Pobyty w sanatorium kardiologicznym wspierają proces leczenia cierpiących na choroby układu krążenia. W sanatoriach kardiologicznych można poddać się m.in. leczeniu nadciśnienia tętniczego, niewydolności serca i przewlekłej choroby niedokrwiennej, ale także rehabilitacji stanów po zawale serca i zapaleniu mięśnia sercowego oraz stanów pooperacyjnych, np. zastawek. Korzystanie z programu zabiegów uzdrowiskowych zalecane jest również osobom, które po prostu chcą zadbać o swoje zdrowie pod fachowym okiem.
W Polsce jest jedno uzdrowisko o profilu wyłącznie kardiologicznym. To Nałęczów. Poza tym leczeniem chorób serca i układu krążenia zajmują się placówki w następujących uzdrowiskach: Busko-Zdrój, Ciechocinek, Czerniawa-Zdrój, Dąbki, Duszniki-Zdrój, Inowrocław, Jedlina-Zdrój, Kamień-Pomorski, Kołobrzeg, Konstancin-Jeziorna, Kudowa-Zdrój, Polanica-Zdrój, Polańczyk, Rabka-Zdrój, Rymanów-Zdrój, Sopot, Supraśl, Świeradów-Zdrój, Świnoujście, Uniejów, Ustroń, Wieniec-Zdrój.
Najlepsze szpitale kardiologiczne w Polsce*
1. Śląskie Centrum Chorób Serca w Zabrzu
2. Górnośląskie Centrum Medyczne im. prof. Leszka Gieca Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach
3. Instytut Kardiologii im. Prymasa Tysiąclecia Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie
4. Szpital Kliniczny Przemienienia Pańskiego Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu
5. Samodzielny Publiczny Centralny Szpital Kliniczny w Warszawie
6. Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku
7. Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny nr 4 w Lublinie
8. Wojskowy Szpital Kliniczny z Polikliniką SP ZOZ we Wrocławiu
9. SP ZOZ Centralny Szpital Kliniczny Uniwersytetu Medycznego w Łodzi
10. Wielospecjalistyczny Szpital SPZOZ w Nowej Soli
* Według rankingu „Wprost” z 2018 r.