Biorąc pod uwagę aspekty psychologiczne, jak tłumaczył prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych prof. Robert Flisiak w Polsat News, trzeba pamiętać o tym, że "ludzie muszą mieć perspektywę, muszą mieć szansę w jakiejkolwiek perspektywie, na normalne życie". Dzięki temu - jego zdaniem - "społeczeństwo będzie mogło przetrwać dużo, a jeżeli zamknie się taką możliwość, to może pojawić się bunt".
Prof. Flisiak wskazał, że na pełny lockdown mogą sobie pozwolić kraje bogate, a my - mówił - jednak nie jesteśmy aż tak bogaci. Musimy pamiętać, że żeby służba zdrowia funkcjonowała, żebyśmy mogli skorzystać np. ze szczepionki na COVID-19, to (...) będzie to możliwe tylko, gdy finanse państwa będą zasilane z funkcjonującej gospodarki.
I dodał, że nie można wykluczyć, że zamknięcie gospodarki mogłoby się równać z sytuacją, że nie mielibyśmy za co leczyć ludzi.
Prof. Flisiak ocenił także, iż obostrzenia wprowadzane w skali kraju powinny być różnicowane. Bo jakie one mają znaczenie na mazurskiej wsi lub w Bieszczadach? - pytał. Tam nie odgrywają praktycznie żadnej roli. Obostrzenia są ważne przede wszystkim dla dużych skupisk ludzkich - przekonywał.
Pytany o możliwość zniesienia kwarantanny i izolacji dla osób zakażonych lub z podejrzeniem zakażenia odparł: Najchętniej byłbym za tym, żeby każdy obywatel, każdy człowiek, który czuje się chory, miał pełną świadomość, że nie powinien iść do pracy, tylko dokonać samoizolacji, żeby nikt nie musiał nas kontrolować i żebyśmy mieli świadomość, że działamy w poczuciu bezpieczeństwa naszej rodziny, bliskich, znajomych i współpracowników. Dzięki temu - mówił prof. Flisiak - "chronilibyśmy się najskuteczniej".
Obowiązkowej izolacji i tak nie możemy już egzekwować, bo służby sanitarne nie są w stanie tego kontrolować przy takich ilościach wyników dodatnich - przekonywał.