Na alergiczny nieżyt nosa (ANN) cierpi ponad 20 proc. Polaków. Jego typowe objawy: obrzęk błony śluzowej, zatkany nos, wodnisty katar, kichanie i łzawienie, wydają się niegroźne, są to jednak pozory. Alergiczny nieżyt nosa wymaga odpowiedniego leczenia, ponieważ sam zwykle nie tylko nie mija, ale z czasem może prowadzić do rozwoju astmy. O najnowszy metodach terapii ANN, omawianych podczas czerwcowego kongresu Europejskiej Akademii Alergologii i Immunologii Klinicznej (EAACI), mówi prof. Marek Jutel, prezydent Europejskiej Akademii Alergologii i Immunologii Klinicznej (EAACI).

Leczenie w dobie pandemii

W standardzie leczenia alergicznego nieżytu nosa jest stosowanie preparatów antyhistaminowych i donosowych glikokortykosteroidów. Szybko łagodzą uciążliwe objawy i przynoszą pacjentowi ulgę, ale po ich odstawieniu dolegliwości nawracają. Natomiast metodą, która zapewnia długoterminowe korzyści kliniczne, jest immunoterapia alergenowa (AIT), zwana potocznie odczulaniem. Dzięki immunoterapii zmniejsza się ryzyko uczulenia na kolejne alergeny, a w przyszłości rozwoju astmy.

– Swoista immunoterapia alergenowa była, jak co roku, bardzo ważnym tematem kongresu. W przypadkach, kiedy możemy wykazać związek przyczynowo skutkowy między działaniem alergenów, a przewlekłym zapaleniem alergicznym jest ona absolutnie najlepszym leczeniem przyczynowym. Umożliwia przywrócenie mechanizmów tolerancji, czyli prawidłowej odpowiedzi na alergeny, tak jak to jest u osoby zdrowej – wyjaśnia prof. Marek Jutel.

Dostępne są dwa rodzaje immunoterapii – iniekcyjna, w formie podawanych podskórnie zastrzyków, oraz w podawanych podjęzykowo w kroplach lub tabletkach. W przypadku terapii iniekcyjnej, refundowanej przez NFZ, przyjmuje się wzrastające dawki alergenu co 7-14 dni, a potem dawkę podtrzymującą co 4-6 tygodni. W metodzie podjęzykowej, leki są pełnopłatne, pierwszą dawkę pacjent przyjmuje u lekarza, a kolejne już sam w domu. W czasie pandemii Covid-19 taka forma leczenia ma szczególne znaczenie. Pacjent może uniknąć niedogodności związanych z odczulaniem w zastrzykach: comiesięcznych wizyt u alergologa, dojazdów i związanego z tym ryzyka kontaktów z potencjalnymi nosicielami koronawirusa. – Chociaż nie ma zalecenia, żeby pacjentów, którzy przyjmują terapię iniekcyjną, przestawiać na podjęzykową, to panuje opinia, że w obecnej sytuacji stosowanie kropli czy tabletek podjęzykowych jest bezpieczniejsze i powinno być preferowane – przyznaje prof. Jutel. Jego zdaniem dotyczy to szczególnie nowych pacjentów lub tych, którzy stosują immunoterapię krótko, natomiast jeżeli ktoś już od dłuższego czasu stosuje terapię iniekcyjną, powinien dokończyć ją w ten sposób.

Ekspert zauważa, że dla wielu pacjentów dużą barierą w stosowaniu terapii podjęzykowej jest jej koszt, który miesięcznie może wynosić około 300 złotych – Myślę, że ministerstwo powinno rozważyć refundację immunoterapii podjęzykowej. Dałoby to pacjentom szansę na leczenie alergicznego nieżytu nosa w sposób dla nich bezpieczniejszy i bardziej komfortowy. Nie mieliby potrzeby regularnych wizyt lekarskich, nie narażaliby się na ryzyko infekcji w gabinecie i przerwanie terapii – uważa prezydent EAACI.

Leki biologiczne

Nowością w leczeniu alergicznego nieżytu nosa i astmy alergicznej, o której mówiono na kongresie Europejskiej Akademii Alergologii i Immunologii Klinicznej, są terapie biologiczne. – Chodzi najczęściej o przeciwciała ukierunkowane na zablokowanie konkretnego mechanizmu immunologicznego, który odpowiada za występowanie przewlekłego alergicznego zapalenia. To przyszłość w leczeniu tych schorzeń, ponieważ terapie te dają o wiele mniej skutków ubocznych niż przewlekłe stosowanie glikokortykosteroidów – wyjaśnia prof. Marek Jutel.

Przyznaje jednocześnie, że terapie biologiczne są bardzo drogie i na razie w Polsce stosowane są tylko w niektórych ośrodkach w ramach programów lekowych, finansowanych przez Ministerstwo Zdrowia.

– Niekiedy o immunoterapii również mówi się, że jest rodzajem terapii biologicznej. Spełnia jej kryteria, działając na mechanizmy, które leżą u podstaw braku tolerancji alergenu, jest jednak mniej skomplikowana i zdecydowanie mniej kosztowna – dodaje.

Terapia na miarę i mobilne aplikacje

Skuteczność leczenia zależy nie tylko od rodzaju zastosowanej terapii, ale również od jej dopasowania do potrzeb konkretnego pacjenta. Coraz większą wagę, co podkreślali eksperci podczas kongresu EAACI, przywiązuje się do tego, by pacjent był mocno zaangażowany w proces swojego leczenia. To możliwe dzięki zastosowaniu nowych narzędzi telemedycznych, przede wszystkim spersonalizowanych aplikacji mobilnych na telefon. Pacjent wypełnia kwestionariusz, w którym odpowiada na pytania o objawy i jakość życia. Ocenia m.in., w jakim stopniu dolegliwości utrudniają mu codzienne aktywności: pracę, naukę uprawianie sportu itd. Analiza tych danych pozwala na dobranie odpowiedniej terapii i rodzaju oraz dawki leków.

– Narzędzia telemedyczne pozwalają wejść na wyższy poziom opieki nad pacjentem i nie stosowanie zaleceń, które są jednakowe dla wszystkich – przyznaje profesor Marek Jutel.

U pacjentów immunoterapię alergenową łączy się zwykle z farmakoterapią, a w ciężkich przypadkach można połączyć również z terapią biologiczną. To są trzy formy leczenia, które mogą być stosowane oddzielnie, ale również mogą być łączone. Medycyna spersonalizowana pomaga zastosować najlepszy schemat leczenia u konkretnego pacjenta. Mając dostatecznie dużo informacji o chorym i o tym, w jaki sposób reaguje na leczenie, możemy odpowiednio żonglować dostępnymi metodami. Jeżeli okazuje się, że mimo zastosowania farmakoterapii pacjent ma nadal utrudnienia w codziennej aktywności i choroba postępuje, wówczas możemy zalecić mu immunoterapię lub terapie biologiczne. Chodzi o to, żeby zapewnić pacjentowi jak najlepszy komfort życia i dobrostan – podsumowuje profesor.

Materiały prasowe