Pierwszą operację kardiochirurgiczną wykonał w Ochojcu 26 września 1988 r. prof. Zbigniew Religa. Potem ośrodek rozwijali jego uczniowie – prof. Marian Zembala, który jednak szybko wrócił do Zabrza i prof. Andrzej Bochenek, który związał się z Ochojcem na wiele lat, a także wielu innych, wybitnych lekarzy, tworzących katowicką szkołę kardiochirurgii, jak prof. Stanisław Woś.

Reklama

- Powstanie Ochojca to efekt wizjonerstwa prof. Leszka Gieca, to jest poza dyskusją – wspominał prof. Woś. Górnośląskie Centrum Medyczne nosi obecnie imię prof. Gieca. - Szło jak po grudzie, nie było pieniędzy, ale pomogła duża komunikatywność, jaką miał w sobie prof. Giec, umiejętnie nawiązywał kontakt z ówczesnym establishmentem, a establishment zapadał na choroby serca – opowiadał.

- Trudno było ruszyć taką klinikę. Ja zostałem pełniącym obowiązki szefem, ale działaliśmy w mocnym teamie – z Wosiem, Zembalą, Jackiem Mollem. Stres związany z pierwszymi operacjami w nowym ośrodku był duży, pierwsze by-passy, pierwsze zastawki, ale do końca 1988 r. wykonaliśmy 106 operacji i nikt nam nie zmarł. Co było ważne? Że ten zespół dobrze wyszkolony u Religi trafił tutaj i myśmy się tak koncentrowali, że nie mieliśmy właściwie zgonów i powikłań – wspominał prof. Andrzej Bochenek.

Jak wskazywali w czwartek lekarze, przez ostatnie 30 lat zmienił się statystyczny chory, trafiający pod opiekę kardiochirurga. - W latach 90. 85 proc. chorych to była choroba wieńcowa, dzisiaj izolowana choroba wieńcowa stanowi może 50-60 proc. przypadków, w pozostałych towarzyszą jej wady serca, powstałe w wyniku starzenia się. Epidemią jest zwężenie zastawki aortalnej – powiedział prof. Andrzej Bochenek.

Reklama

- Choroba wieńcowa była wtedy chorobą cywilizacyjną, przez nasze kliniki przewijała się masa chorych i mieliśmy bardzo wiele pracy. Pacjent, który do nas trafiał, był jednak pacjentem "lżejszym" niż teraz, bo młodszym – miał 50-60 lat, a dziś wielu pacjentów to osoby w wieku 70-80 lat – podkreślił prof. Woś.

Kierujący obecnie oddziałem kardiochirurgii prof. Marek Deja poinformował, że najstarszy operowany tam pacjent miał 94 lata. - To właśnie m.in. dla starszych pacjentów nasza praca rozwija się w kierunku jak najmniejszej inwazyjności. Nowością są zabiegi dokonywane przezskórnie, które są gdzieś z pogranicza kardiochirurgii i kardiologii interwencyjnej, trwa nawet dyskusja, czy to jeszcze kardiochirurgia czy bardziej kardiologia, u nas na szczęście jest tak dobrze, że pracujemy wspólnie – powiedział prof. Deja.

Podkreślił, że katowicka klinika realizuje jeden z największych w Polsce programów naprawczych zastawek mitralnych i aortalnych, a wywodzący się z Ochojca specjaliści pracują obecnie w ośrodkach w całej Polsce i za granicą, w tym w Wielkiej Brytanii.

Reklama

W jubileuszowym spotkaniu wziął udział dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, uczestniczący przed laty w tworzeniu katowickiego ośrodka prof. Marian Zembala. - Chcę z dumą podkreślić, że jesteśmy ze wspólnej rodziny, jednego korzenia, którym był prof. Religa. Chcę prosić młodych - wyszliśmy z jednego gniazda i to zobowiązuje, proszę o poczucie więzi, życzliwą pomoc, wsparcie. Składam wyrazy uszanowania dla szkoły kardiochirurgicznej, kardiologicznej i anestezjologicznej, stworzonej w tym budynku. Prof. Giec patrzy z góry i się cieszy - powiedział b. minister zdrowia.

Lekarze z Ochojca zgotowali mu owację na stojąco - po przebytym kilka miesięcy temu udarze prof. Zembala porusza się na wózku. - Dziennie mam 6-8 godzin rehabilitacji. To warunek, by kiedyś stanąć znów przed wami, ale każdy lekarz jest przyzwyczajony do pokonywania przeszkód - powiedział prof. Zembala.