Przedstawicielka PKPO podkreśliła, że z pakietu nie należy się wycofywać, można go jedynie modyfikować, by lepiej dopasować do potrzeb pacjentów. - Mamy nadzieję, że również lekarze polubią kartę DiLO (Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego) - podkreśliła Aleksandra Rudnicka na konferencji prasowej. Dodała, że w wielu placówkach są one wystawiane bez większych problemów, choć nadal są lekarze, którzy się tego jeszcze nie nauczyli.

Reklama

Rudnicka przyznała, że onkologiczne konsylia lekarskie, które miały decydować o strategii leczenia, były często fikcją. Pokreśliła jednak, że każdy pacjent z chorobą nowotworową potrzebuje koordynatora, który prowadzi go w gąszczu skomplikowanych procedur diagnostyki i leczenia. Wielu chorych czuje się zagubionych w szpitalach i ośrodka onkologicznych.

- Ogólnie jesteśmy zadowoleni ze stosowanych terapii, wprowadzono ostatnio do refundacji wiele nowych leków (w ramach tzw. programów lekowych – PAP), choć wciąż jest ich mniej niż w wielu innych krajach europejskich – powiedziała Aleksandra Rudnicka. Poprawiło się szczególnie leczenie czerniaka, nowotworu przewodu pokarmowego GIST, raka piersi oraz raka płuca. - W przypadku ziarnicy złośliwej (choroby Hodgkina) dysponujemy wszystkimi nowymi terapiami - podkreślił hematolog z Collegium Medicum Uniwersytet Jagielloński prof. Wojciech Jurczak.

Przedstawicielka Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych zwróciła uwagę, że brakuje nowej generacji leków dla nowotworów rzadkich, szczególnie takich jak mielofibroza czy rak podstawnokomórkowy (nowotwór skóry). - W przypadku mielofibrozy chodzi o leczenie zaledwie 100 chorych, chyba stać nas, żeby objąć ich nowoczesną terapią, tym bardziej, że nie ma dla nich alternatywy – podkreśliła.

Rudnicka wspomniała, że niedostatek nowych terapii ma rozwiązać tzw. ratunkowy dostęp do technologii medycznych. Ministerstwo zdrowia przedstawiło do konsultacji projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej, która ma wejść w życie w 2017 r. Przewiduje on, że do ratunkowych terapii będą mieli dostęp pacjenci potrzebujący leku, który nie jest finansowany ze środków publicznych w danym wskazaniu, ale jest niezbędny do ratowania ich życia i zdrowia, a wszystkie inne terapie zostały wyczerpane.

Aleksandra Rudnicka zwróciła jednak uwagę, jakich pacjentów będzie się wybierać do takiego leczenia ratunkowego, bo dla wszystkich - przeznaczonych na to środków nie starczy. Prof. Wojciech Jurczak wyjaśniał, że związane z tym kwalifikowanie chorych będzie spoczywało na lekarzach. - Uważam jednak, że jest to ponad nasze siły - podkreślił.

Prezes Polskiej Unii Onkologii Janusz Meder powiedział, że w ostatnich latach nastąpił skok jakościowy w leczeniu wielu chorób nowotworowych. Przykładowo średnia przeżycia chorych na szpiczaka, chorobę układu krwiotwórczego, w ciągu 10 lat zwiększyła się w naszym kraju dwukrotnie: z 3 do 6 lat. Ziarnica złośliwa (choroba Hodgkina) jest wyleczalna u 90 proc. chorych.

Reklama

- Nowe terapie są jednak kosztowne, coraz większe trudności z ich finansowaniem mają nawet państwa, które znacznie więcej niż Polska przeznaczają na opiekę medyczną – podkreślił dr Meder. Dodał, że pod względem pięcioletnich przeżyć chorych na nowotwory uzyskujemy od 10 do 15 punktów procentowych gorsze wyniki w porównaniu do Europy Zachodniej.

Jak powiedział dr Jerzy Gryglewicz z Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego w Warszawie, ministerstwo zdrowia przewiduje, że do 2015 r. nakłady na służbę zdrowia zwiększą się do 6 proc. PKB. (Najwięcej w Europie wydają Holendrzy, Szwajcarzy, Szwedzi i Niemcy – 11 proc. PKB – PAP).

Aleksandra Rudnicka z Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych zwróciła uwagę, że dzięki postępowi w leczeniu zwiększa się liczba chorych na nowotwory, ponieważ żyją oni dłużej i wymagają stałej opieki. W przypadku raka piersi niektóre pacjentki leczone są przez 10 lat i dłużej.

Federacja Stowarzyszeń „Amazonki” rozpoczęła kampanię edukacyjną skierowaną do kobiet z zaawansowanym rakiem piersi pod hasłem „Jest jak jest – Mam wybór”. Prezes Stowarzyszenia Krystyna Wechmann podkreśla, że ma ona uświadomić pacjentkom, że nawet rak piersi coraz częściej jest chorobą przewlekłą i można go skutecznie leczyć nawet wtedy, kiedy jest on zaawansowany.