Jak wykazały badania przeprowadzone przez naukowców z University of California w San Francisco na ponad 7500 dorosłych Amerykanach, depilacja i golenie związane są z większym ryzykiem chorób wenerycznych – tym wyższym, im częściej się je przeprowadza. Ogółem włosy usuwało około 84 proc kobiet i 66 proc. mężczyzn.
Szczególnie narażeni (nawet 3-4 razy bardziej od "owłosionych") są "ekstremiści" usuwający owłosienie co najmniej raz w miesiącu (22 proc. ankietowanych robiło to raz tygodniowo, a nawet raz dziennie).
Autorzy tłumaczą to zjawisko dwoma czynnikami. Po pierwsze usuwanie owłosienia pozostawia drobne uszkodzenia naskórka, które ułatwiają zakażenie. Po drugie osoby, które się depilują – zwłaszcza często – są zwykle bardziej aktywne seksualnie - częściej uprawiają ryzykowny seks z różnymi partnerami.
Do usuwania owłosienia łonowego mężczyźni najczęściej używają elektrycznych maszynek, podczas gdy kobiety preferują ręczne jednorazówki. Mniej więcej co piąta osoba - niezależnie od płci – używa nożyczek.
Najprawdopodobniej pożyczanie sobie maszynek czy nożyczek nie jest przyczyną zakażeń, ponieważ śladów najpospolitszych czynników zakaźnych nie znaleziono na tych przedmiotach.
Autorzy zalecają powstrzymanie się do aktywności seksualnej przez pewien czas po usunięciu włosów – dopóki skóra się nie zagoi.
Brak owłosienia w okolicy łonowej ma swoją dobrą stronę – zapobiega wszawicy tego regionu.
Najbardziej narażone na zakażenie są heteroseksualne osoby poniżej 25. roku życia oraz mężczyźni uprawiający seks z innymi mężczyznami. Właściwie i regularnie używane prezerwatywy, systematyczne wykonywanie testów oraz informowanie partnerów o ewentualnej infekcji pozwalają ograniczyć ryzyko zakażenia.