Trybunał Konstytucyjny zajmował się wczoraj sprawą ubezpieczonej, która jest adwokatem prowadzącym działalność gospodarczą. W 2007 roku kilka razy była na zwolnieniu lekarskim i w tym czasie z przerwami płaciła składki na dobrowolne ubezpieczenie chorobowe.
Tymczasem zgodnie z prawem, aby mieć zasiłek, powinna je płacić nieprzerwanie przez 180 dni (od 1 stycznia 2009 roku jest 90 dni). Ponieważ tego nie robiła, ZUS go nie wypłacił. Wydał jej kilka negatywnych decyzji, a ona odwołała się od nich do sądu rejonowego.
W postępowaniu sądowym domagała się, aby sąd wystąpił do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniem prawnym. Ten to uczynił. Sąd zapytał, czy jest zgodne z konstytucyjną zasadą równości i sprawiedliwości, aby nabycie prawa do zasiłku zależało od okresu podlegania ubezpieczeniu chorobowemu przez osoby dobrowolnie lub obowiązkowo (na przykład pracownicy) mu podlegające. Ci pierwsi przez 180 dni, a drudzy przez 30 dni.
– Mają one taki sam status ubezpieczonego, płacą z własnych środków taką samą składkę wynoszącą 2,45 proc. i świadczenie, jakie otrzymują, wynosi 80 proc. podstawy wymiaru – mówi Łukasz Ruszkiewicz, przedstawiciel sądu, który wniósł pytanie prawne.
Reklama
Trybunał Konstytucyjny przyznał sędziemu rację, że cechy wymienione przez niego są wspólne dla obydwu grup ubezpieczonych. Jednak nie oznacza to, że muszą oni mieć takie samo prawo do zasiłku, czyli taki sam okres wyczekiwania. Zdaniem trybunału te okresy mogą być różne, bo dobrowolnie i obowiązkowo podlegający ubezpieczeniu nie są tacy sami, ale podobni, dlatego nie można domagać się równości między nimi.
Reklama
Zapis o różnych okresach wyczekiwania jest też sprawiedliwy, bo osoby prowadzące działalność gospodarczą mają przywileje. Mogą wybrać dogodny dla nich moment przystąpienia i wystąpienia z ubezpieczeń, płacą też składkę od minimalnej (60 proc. pensji) podstawy. Ponadto z danych ZUS wynika, że otrzymują więcej zasiłków z FUS, niż wpłacają składek.
– Ubezpieczeni obowiązkowo opłacają im częściowo świadczenie, co może być niesprawiedliwe – mówi Marian Grzybowski, sędzia sprawozdawca w tej sprawie.