Najdziwniejszym miejscem, w którym paliłam, był Carrefour w Chanii na Krecie. Kreta to grecka wyspa, Chania to jej stolica, a Carrefour to Carrefour, taki jaki znacie, nie osiedlowy, a wielki hipermarket. A w środku popielniczki, wszędzie, w części spożywczej także. I w tym wszystkim Grecy spokojnie robią zakupy i ćmią. No to ja też sobie poćmiłam. Ale, kochani palacze, zapomnijcie, to już przeszłość. W końcu i na Kretę dotarło okrutne prawo Unii dyskryminujące wielbicieli dymka.

Reklama

Miałam syndrom dnia trzeciego. Znacie to. Wakacje, słońce świeci, morze ciepłe i lazurowe, przystojny Mulat z uśmiechem rodem z Bollywood serwuje drinki z parasolką, na około same ciacha bynajmniej nie obojętne na Twoje wdzięki, a Ty usteczka w dół. I nic się dziś nie podoba, nie cieszy, nie bawi. Kryzys dnia trzeciego.

Ból odstawienia papierosów także przypadł na trzeci dzień. Ja, kupka nieszczęścia od rana – rozedrgana, rozdrażniona i blisko płaczu. Wieczorem zerwałam plasterek. Wściekle. I zapaliłam. Pierwszego łapczywie. Drugiego i trzeciego na pełnym luzie – nogi na ławie, nos w tablecie. Smakowało normalnie.

Wiecie? Zadziałało. Pomogła świadomość, że nic nie muszę. Naklejam sobie te plasterki, bo chcę zerwać z nałogiem, ale nie muszę z nim zrywać. Rano wstałam i nakleiłam, i już tak sobie kleję co rano.

Z plasterkami jest jednak pewien kłopot. Właściwie dwa kłopoty.

1. Podrażniają skórę. Po zdjęciu zostaje brzydki czerwony kwadracik, jak przypieczony na słońcu. Nie swędzi, nie szczypie, tylko kiepsko wygląda.

2. Ten kwadracik otoczony jest dodatkowo piękną szarą obwódką, bo na około przylepiają się jakieś pyłki z ubrania. Obwódka bez problemy schodzi pod wpływem wody i mydła. Ale pierwsze wrażenie nie fajne.

Reklama

Dlatego publicznie obnażać plasterka nie radzę. W miejsca odsłonięte raczej także ich lepiej nie naklejać, tym bardziej, że po zdjęciu czerwona plama u mnie utrzymuje się kilkanaście godzin, a w to samo miejsce nalepić nowego nie można.

Na razie to jedyne negatywne skutki. Wbrew ostrzeżeniom na ulotce nie mam ani migreny, ani nudności, ani objawów grypy. Nie mam też głodu nikotynowego. A w sumie chyba właśnie najbardziej o to chodzi.

>>> Przeczytaj poprzedni odcinek >>>