Stosowanie niektórych substancji uważanych za skuteczne afrodyzjaki przez medycynę ludową może być bardzo niebezpieczne. Weźmy na przykład popularną „hiszpańską muchę”. Ma ona w swoim składzie związek chemiczny o nazwie kantarydyna (wydzielany przez pewien gatunek chrząszcza). Silnie drażni tkanki, powodując między innymi przekrwienie narządów płciowych.

Reklama

Choć teoretycznie w ten sposób wzmaga się pobudzenie seksualne, to przedawkowanie „muchy” może skończyć nawet śmiercią – ostrzega „Rzeczpospolita”.

Równie niebezpieczna jest bufotenina, przez Japończyków uważana za afrodyzjak. Substancja ta jest uzyskiwana z jadu ropuch i jak pokazały badania naukowe, może być silnie trująca.

A co z alkoholem? Panuje powszechne przekonanie, że jego niewielka ilość pomaga w nawiązywaniu kontaktów seksualnych. Pod warunkiem oczywiście, że jest niewielka. W przeciwnym razie działa odwrotnie.

Wszyscy też doskonale wiedzą, jak kończy się częste zaglądanie do kieliszka.

Reklama

Co w takim razie jest bezpieczne? Jak pisze „Rzeczpospolita”, dobrze w łóżku sprawdzają się przyprawy takie jak szafran, gałka muszkatałowa, imbir, a nawet czosnek. Choć w to ostatnie trudno raczej uwierzyć.