Na temat problemów z rozpoznaniem wypowiadają się oni z okazji przypadającego 21 września Światowego Dnia Choroby Alzheimera.
Na chorobę Alzheimera cierpi na świecie 44 mln osób, a co 3 sekundy diagnozowany jest nowy przypadek. Do 2030 r. liczba pacjentów z tym schorzeniem może się podwoić, a do 2050 r. – nawet potroić. Kluczowe znaczenie ma wczesne rozpoznanie, bo tylko wtedy możliwe jest opóźnienie jego rozwoju i dłuższe zachowanie sprawności chorych. Bo leku na tę chorobę wciąż nie ma.
Aby przyspieszyć rozpoznanie choroby Alzheimera oraz innych postaci demencji specjaliści Polskiego Towarzystwa Neurologicznego w informacji przesłanej PAP postulują utworzenie programu badań przesiewowych w kierunku zaburzeń funkcji poznawczych u osób w wieku powyżej 65 lat. Byłby on realizowany przez lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej (POZ), którzy dokonywaliby też wstępnej diagnostyki demencji, w tym choroby Alzheimera.
- W starzejących się społeczeństwach choroby mózgu stanowią ogromne wyzwanie: już dziś roczne społeczne koszty chorób mózgu w UE sięgają 800 mld euro, to więcej niż koszty nowotworów, chorób układu krążenia i cukrzycy razem wziętych i będą się zwiększać – ostrzega prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego prof. Jarosław Sławek.
Jedną z najczęściej występujących chorób mózgu jest choroba Alzheimera, powodująca upośledzenie lub całkowitą utratę tzw. wyższych czynności korowych, takich jak pamięć, orientacja, rozumienie, liczenie, mowa czy zdolności motoryczne. Zwykle rozwija się po 65. roku życia, częściej u kobiet niż u mężczyzn.
- Ubytki w mózgu zaczynają powstawać na długo przedtem, zanim pojawiają się pierwsze objawy choroby, co określamy jako faza przedkliniczna choroby – tłumaczy prof. Konrad Rejdak, prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Neurologicznego.
Wśród czynników związanych z obumieraniem komórek nerwowych są nieprawidłowe złogi białkowe: beta amyloid (który osadza się na komórkach nerwowych, tworząc charakterystyczne blaszki amyloidowe) oraz białko tau. Nadal jednak nie wiemy, czy jest to bezpośrednia przyczyna degeneracji tkanki mózgowej, czy tylko towarzyszący jej proces patologiczny.
Choroba ta może być też związana z predyspozycjami genetycznymi (np. nosiciele genu ApoE4 są czterokrotnie bardziej zagrożeni demencją niż reszta populacji), co jednak dotyczy tylko wybranej podgrupy pacjentów.
Mechanizm uszkodzenia neuronów jest bardzo złożony i biorą w nim udział również stres oksydacyjny oraz wolne rodniki tlenowe, a także zaburzenia gospodarki glukozy (stąd niektórzy naukowcy uznają chorobą Alzheimera za odmianę cukrzycy). Do jej rozwoju przyczynia się palenie papierosów, niedobór witaminy D, nadciśnienie tętnicze, podwyższony poziom cholesterolu, brak ruchu, zła dieta i zanieczyszczenia powietrza. Dobrze udokumentowany jest też silny związku pomiędzy zanieczyszczeniami powietrza a chorobą Alzheimera.
Specjaliści Polskiego Towarzystwa Neurologicznego podkreślają, że w chorobie Alzheimera, podobnie jak w innym schorzeniach postępujących, szybka diagnoza i wczesne rozpoczęcie leczenia dają szansę na skuteczniejsze spowolnienie rozwoju choroby.
- Niestety, w Polsce od zgłoszenia się pacjenta do lekarza POZ do rozpoznania choroby Alzheimera upływa średnio 24 miesiące. Jest to jeden z najdłuższych czasów w Europie – zaznacza prof. Maria Barcikowska, kierownik Zespołu Kliniczno-Badawczego Chorób Zwyrodnieniowych CUN, Instytutu Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej PAN w Warszawie.
Prof. Tomasz Sobów, kierownik Oddziału Psychiatrii Wieku Podeszłego w Centralnym Szpitalu Klinicznym Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, zwraca uwagę, że jednym z ważniejszych zadań jest rozpoznanie, czy podłożem zaburzeń otępiennych u chorego nie jest depresja lub inne zaburzenia psychiczne. - Jeśli zaburzenia otępienne są wtórne do zaburzeń psychiatrycznych, leczenie przebiega inaczej niż w chorobie Alzheimera – dodaje.
Przyczynowe leczenie choroby Alzheimera nie jest wciąż możliwe. Do wyboru jest kilka leków łagodzących objawy choroby i spowalniających jej postęp. Są to leki z dwóch grup: inhibitorów acetylocholinoesterazy, (np. donepezil, rywastygmina) oraz antagonista receptora NMDA czyli memantyna. W leczeniu zaawansowanej choroby Alzheimera stosowane są leki neuropletyczne, które przeciwdziałają lub łagodzą zaburzenia psychotyczne i agresję oraz zmniejszają pobudzenie psychoruchowe.
- Aktualnie w badaniach klinicznych znajduje się kilkadziesiąt cząsteczek potencjalnie skutecznych w leczeniu choroby Alzheimera, zwłaszcza w początkowym jej stadium. Badane są m.in. substancje o działaniu przeciwzapalnym, antyoksydanty, a także związki wykazujące działanie neuroprotekcyjne. Innym kierunkiem badań jest pobudzanie układu odpornościowego pacjenta do walki z uszkadzającymi mózg beta amyloidem lub białkiem tau – wyjaśnia dr hab. n. med. Joanna Siuda z Kliniki i Katedry Neurologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.
W leczeniu choroby Alzheimera ważne jest przede wszystkim podejście wielodyscyplinarne, dlatego najkorzystniejszym rozwiązaniem są wielospecjalistyczne centra kompleksowej diagnostyki i leczenia. Takie postępowanie nie tylko tańsze, ale i znacznie przyjaźniejsze dla pacjentów, dla których hospitalizacja i kilkudniowy pobyt szpitalu w oderwaniu od bliskich i domu jest przeżyciem traumatycznym, pogarszającym ich stan psychofizyczny.
W Polsce brakuje takich ośrodków, na co zwraca uwagę Polskie Towarzystwo Neurologiczne. Wskazuje się też na braki kadrowe i zbyt mało miejsc rezydenckich w neurologii (Towarzystwo od lat zabiega o wpisanie neurologii na listę specjalizacji priorytetowych, ale nic się w tej kwestii nie zmienia). Brakuje ośrodków zajmujących się rehabilitacją ruchową tych szczególnych chorych oraz znaczne są niedobory miejsc w placówkach opiekuńczo-leczniczych (domach dziennego pobytu, domach czasowego pobytu i domach opieki długoterminowej nastawionych na opiekę nad chorymi z otępieniem).
Z tego powodu ciężar opieki nad pacjentami z chorobą Alzheimera spoczywa głównie na ich bliskich. - Jak wynika z badania EX-ON, opiekunem pacjenta z chorobą Alzheimera w Polsce jest w 36 proc. przypadków współmałżonek, w 29 proc. przypadków córka, a 10 proc. przypadków syn. Blisko jedna trzecia opiekunów sprawuje opiekę samotnie, mogąc liczyć tylko na siebie – podkreśla prof. Andrzej Potemkowski, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego.
Dodaje, że codzienna opieka pochłania średnio 7,2 godziny dziennie, a w ciężkich przypadkach otępień nawet 14 godzin na dobę. Dlatego od zaangażowania i starań opiekuna głównie zależy jakość opieki nad chorym, a więc i powodzenie terapii. - Zadaniem lekarza jest nawiązanie dobrej współpracy z opiekunem, w tym omówienie jego sytuacji zawodowej i finansowej, stanu rodzinnego i wzajemnych relacji rodzinnych. Lekarz nie powinien unikać takich tematów i mieć rozeznanie, czy wysiłek związany z opieką nie przerasta opiekuna - a jeżeli tak, to w jakim zakresie i jakie wsparcie powinno być mu udzielone. Zwłaszcza, że w wielu przypadkach chorym opiekuje się także osoba w wieku podeszłym: aż 20 proc. opiekunów ma ponad 70 lat – zaznacza specjalista.
Jedynie mniej niż połowa polskich opiekunów korzysta z jakichkolwiek form pomocy. Wzorem innych krajów, rodziny chorych mogłyby być wspomagane np. przez opiekunów socjalnych czy pielęgniarki środowiskowe. Trudną sytuację chorych i ich opiekunów dodatkowo skomplikowała pandemia COVID-19.
- Pandemia koronawirusa zmieniła istotnie sposób realizacji opieki medycznej nad wieloma grupami pacjentów a w szczególności osobami w wielu podeszłym. Wczesne obserwacje kliniczne od rozpoczęcia pandemii wykazały, że wirus jest szczególnie groźny u pacjentów w wieku podeszłym z różnymi chorobami współistniejącymi: cukrzyca, niewydolność krążenia, otyłość, i inne. Odnotowano wysoką śmiertelność wśród pensjonariuszy domów opieki. Początkowo pomijano watek współistnienia przewlekłych chorób neurologicznych w tym kontekście. Jednakże kolejne badania potwierdziły, że właśnie osoby z tych grup podwyższonego ryzyka bardzo często cierpiały na otępienie i inne schorzenia neurologiczne – zaznacza prof. Konrad Rejdak.
Specjalista zwraca uwagę, że teleporady i e-wizyty, które podczas pandemii COVID-19 zastąpiły bezpośredni kontakt między pacjentem z lekarzem, nie są formami, które w pełni zdają egzamin w przypadku chorych na chorobę Alzheimera.
- Mamy obawy, że wielu pacjentów przerwało leczenie lub stosowało leki niewłaściwie. Wstrzymanie wizyt w poradniach specjalistycznych i szpitalach uniemożliwiło też prowadzenie diagnostyki, a zatem doszło do opóźnień w rozpoznawaniu choroby u nowych chorych – ostrzega prof. Rejdak.