Naukowcy z Mayo Clinic in America odradzają jedzenie tostów na śniadanie. W swoim badaniu z udziałem 1239 osób w wieku od 70 do 89 lat wykazali, że spożywanie węglowodanów zwiększa ryzyko rozwoju choroby Alzheimera.
Starsi ludzie, którzy decydują się na dietę bogatą w węglowodany aż cztery razy bardziej narażeni są na rozwój łagodnych zaburzeń poznawczych, które zapoczątkowują chorobę Alzheimera - informuje dziennik "Daily Mail".
Wolontariusze byli obserwowani przez rok i u tych, którzy spożywali dużo węglowodanów, badacze zdiagnozowali objawy otępienia, tj. zaburzenia nastroju, zmiany w osobowości. Eksperyment jednak trwał dalej. W przeciągu kolejnych czterech lat u osób z łagodnymi zaburzeniami poznawczymi zaczęły pojawiać się problemy z mówieniem, zaburzenia myślenia i zdolności osądu.
Jak sugerują badacze, wysoki poziom spożycia węglowodanów negatywnie odbija się na metabolizmie glukozy i insuliny. Nadmiar cukru w organizmie osłabia działanie mózgu, co obserwuje się także u osób chorujących na cukrzycę typu 2.
Zdrowie dziennik.pl na Facebooku: polub i bądź na bieżąco >>>
Komentarze (19)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeJuż dawno zorientowałam się że po takim śniadaniu mózg nie pracuje. Więc Polak powinien wrócić do jajecznicy na szynce lub boczku, kanapek obłożonych wędliną i warzywami, kaszanki, pierogów z mięsem lub soczewicą oraz salcesonu. Ideałem by było, żeby Polak jadł rano pożywną zupę (nie jakieś tam byle co na mleku, które to zakwasza organizm) tak jak to kiedyś dawniej na wsiach bywało - rano gospodyni gotowała pożywną zupę fasolową, grochową, kapuśniak i inne. Po takim zastrzyku energii dopiero się chce pracować i myśleć.
Emerytowany profesjonalny alkoholik
rzygam takim lansowaniem BIEDY
WSTYD,WSTYD CAŁEJ ORMI DARMOZJADOW powinien
byc od kleru poprzez członkow PEŁO,PIS,SLD,POLOGUPA,i innych nierobow
wstyd!!!
Masz rację. Sam jestem z miasta i moi rodzice i dziadkowie też, ale mam wielki szacunek do "tych co nas żywią i bronią" (bronią w razie potrzeby). Dziwię się jednak niektórym ludziom ze wsi, że nie potrafią docenić tego co mają. W dawnych czasach mówiło się, że "szlachcic na zagrodzie równy Wojewodzie". Dzisiejszej szlachcie zostały z reguły tylko herby i tytuły, czasem jakaś broń czy kilka starych klejnotów po przodkach. Natomiast dzisiejszym panami na swoich zagrodach i polach są właśnie rolnicy. Tak, nie inaczej - PANAMI. Wielu jednak tego nie docenia. Zaślepieni miejskim kolorowym, sztucznym blichtrem wolą emigrować do miast, by zostać tam NIEWOLNIKAMI jak większość ich mieszkańców, którzy bez pieniędzy w ciągu kilku dni stają się NIKIM. Pozostaje wtedy żebrać, szukać po śmietnikach, wejść na drogę przestępstwa czy prostytucji albo... wyjechać z miasta, by podjąć prostą uczciwą pracę - może właśnie u rolnika czy leśnika. Po 1989r. gdy ustały przymusowe kontyngenty polskiej żywności za granicę, okazało się, że polska wieś może bez problemu zaopatrzyć w dobrą, zdrową i smaczną żywność nie tylko całą Polskę, ale jeszcze wiele eksportować. Miałem nadzieję, że ówczesne władze wyślą na wieś licznych mądrych i uczciwych doradców, którzy pomogą polską wieś unowocześnić w szerokim tego słowa rozumieniu i pomóc rolnikom w dostosowaniu się do działania w warunkach gospodarki rynkowej. Tak się jednak nie stało, a wręcz odwrotnie. Komuś bardzo zależy na tym od 20 lat, by polscy rolnicy porzucali swoją niezależną dziedziczną własność -czyli swoje gospodarstwa, bu nie byli w stanie wyżywić Polski, by polscy mieszczanie byli uzależnieni od zagranicznej produkcji rolnej, chemicznej karmy dla ludzi zwanej żywnością, a także od cwanych pośredników, którzy zdzierają kasę i od rolników i od konsumentów.
jak krowa bedzie jadla mieso to zdechnie, jesli swinia bedzie jadlo trawe tez zdechnie
a czlowiek nie swinia wszystko zje.
Nie można napisać nad czym pracuja polscy naukowcy ? jest chyba jeszcze kilka niezaoranych instytutów ?
Ach te "ziarna" - oczywiście pochłaniane we wzajemnej miłości i przy wysokich podskokach...
A - i jeszcze padnijmy sobie w ramiona !