O tym, że istnieje ryzyko alzheimera, sugeruje wielkość mózgu. Naukowcy z Massachusetts General Hospital w Bostonie wykazali, że chorobę mogą zapowiadać zmiany w grubości kory mózgowej pacjentów - podaje serwis naukowy EurekAlert, powołując się na najnowszą publikację w magazynie "Neurology". Dzięki temu odkryciu nie trzeba będzie czekać na pierwsze objawy alzheimera (tj. problemy z pamięcią, zaburzenia funkcji poznawczych), by móc zastosować odpowiednie leczenie, które spowolni rozwój choroby.
Skuteczność tej metody diagnozowania choroby uczeni wykazali na przykładzie 159 pacjentów bez objawów otępienia w średnim wieku 76 lat. Najpierw wykonali wolontariuszom skany mózgu, by zmierzyć grubość różnych obszarów kory mózgowej (za pomocą rezonansu magnetycznego). Na tej podstawie sklasyfikowali pacjentów jako: wysokiego ryzyka alzheimera (19 osób), średniego ryzyka (116 osób) oraz niskiego ryzyka (24 osoby).
Od początku badania przez trzy najbliższe lata wolontariusze byli regularnie poddawani testom sprawdzającym pamięć, zdolność rozwiązywania problemów czy umiejętności planowania. Okazało się, że 21 proc. osób z grupy wysokiego ryzyka i 7 proc. osób z grupy średniego ryzyka miało coraz słabszą sprawność intelektualną; natomiast u nikogo z grupy niskiego ryzyka nie zdiagnozowano pogorszenia zdolności poznawczych.
Czytaj także: W zdrowiu dożyć 150 lat? Załatwi to jedna pigułka
Kolejnym markerem choroby Alzheimera, według uczonych, ma być nieprawidłowy poziom określonych białek w płynie mózgowo-rdzeniowym - wykazany u 60 proc. pacjentów z grupy wysokiego ryzyka, 36 proc. - ze średniego ryzyka i 19 proc. - z niskiego ryzyka.