Badania laboratoryjne są często niezbędne do postawienia diagnozy, wykrycia takich chorób jak cukrzyca czy przewlekła niewydolność nerek. Przykładem jest badanie stężenia glukozy we krwi - gdy jest zbyt wysokie, może wskazywać na insulinooporność (cukrzycę). Z kolei podwyższony poziom kreatyniny we krwi sugeruje problemy z nerkami.

Reklama

- Jeśli rocznie wykonywalibyśmy o 25 proc. więcej badań poziomu glukozy, Narodowy Fundusz Zdrowia zaoszczędziłby około 500 mln zł. 25 proc. więcej badań kreatyniny (wskazującej na niewydolność nerek – PAP), to oszczędność 93-197 mln zł. Te pieniądze można z powodzeniem wykorzystać zarówno w profilaktyce, jak i leczeniu - twierdzi w informacji przekazanej PAP prezes Polskiego Towarzystwa Diagnostów Laboratoryjnych prof. Katarzyna Winsz-Szczotka.

Ponad 60 proc. decyzji lekarskich jest dokonywanych w oparciu o pracę specjalistów laboratoryjnych – wskazuje opublikowany w 2017 r. raport Najwyższej Izby Kontroli. W 2021 r. było w Polsce 2734 laboratoriów medycznych, w których pracowało ponad 16 tys. diagnostów. Niestety diagnostyka laboratoryjna nie jest wciąż w pełni wykorzystywana, szczególnie przez lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej (POZ).

Marian Chabuda ze Stowarzyszenia MedTech Polska wylicza, że 85 proc. diagnostyki laboratoryjnej odbywa się w szpitalach, dokąd pacjent często trafia już w zaawansowanym stadium choroby. - Tylko 3 proc. badań zlecają lekarze POZ, a około 10 proc. przypada na ambulatoryjną opiekę specjalistyczną (AOS) – dodaje.

Gorzej wypadamy w porównaniu do innych krajów. Z danych przedstawionych przez specjalistę wynika, że rocznie 80 euro na diagnostykę pacjenta wydaje się w krajach Europy Zachodniej, takich jak Niemcy czy Szwajcaria, a średnia w Unii Europejskiej to 40 euro. Tymczasem w Polsce na diagnostykę laboratoryjną jednego pacjenta rocznie przeznacza się zaledwie 13 euro. - Jesteśmy zatem na piątym miejscu w Europie. Od końca - dodaje Marian Chabuda.

Prezes Stowarzyszenia MedTech Polska Jarosław Wyligała uważa, że lekarzy wciąż obowiązuje sztywny budżet (tzw. stawka kapitacyjna – PAP) i nie mogą oni wydać na pacjenta więcej niż 191,88 złotych rocznie. A to oznacza, że muszą wybierać - na przykład dodatkowe USG czy badanie laboratoryjne, takie jak cytologia.

Od innych krajów europejskich odbiegamy też pod względem zakresu badań laboratoryjnych. Według raportu Stowarzyszenia Medtech Polska powstałego we współpracy z Deloitte, z jednego pobrania krwi w Polsce określa się trzy parametry. W Europie Zachodniej średnia to 7-9 parametrów, a w najbogatszych krajach – nawet kilkanaście. - Oznacza to, że badamy się mało efektywnie i po kilka razy, zanim usłyszymy wreszcie diagnozę – zaznaczają eksperci.

Zwracają uwagę, że poza poradą diagnostyczną ważna jest kompleksowa informacja o zdrowiu pacjenta i wykonanych u niego badaniach. W ramach indywidualnego konta pacjenta powinna znaleźć się informacja o wszystkich badaniach jakie ostatnio przeszedł pacjent, co umożliwiałoby lekarzowi lepsze rozpoznanie choroby i szybszą diagnozę.

Eksperci wskazują ponadto, że warto skorzystać z bezpłatnych badań dostępnych w ramach finansowanego przez Narodowy Fundusz Zdrowia programu "Profilaktyka 40 Plus". Można również korzystać ze wszystkich możliwych rządowych i samorządowych programów profilaktycznych. Najczęściej są jednak są adresowane do seniorów, a nie osób młodszych, które można byłoby uchronić przed niektórymi chorobami. Można jednak podczas wizyty u lekarza POZ – przekonują eksperci - upominać się o badania profilaktyczne, szczególnie te pozwalające wykryć cukrzycę, chorobę nerek oraz schorzenia sercowo-naczyniowe.