- Liczba zgonów z powodu raka endometrium (raka trzonu macicy – przyp. PAP) wzrasta w Polsce nieproporcjonalnie w stosunku do wzrostu zachorowań na ten nowotwór – ocenił dr hab. Radosław Mądry, kierownik Kliniki Ginekologii Onkologicznej, Uniwersytetu Medycznego im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu.
Podkreślił, że zachorowania na raka endometrium również rosną. - To jest jedyny z nowotworów ginekologicznych, w którym tak znacznie przyrosła liczba chorych w ostatnich kilku latach - z około 4 tysięcy do 6 tys. To bardzo duży skok i wydaje się, że ma on związek ze starzeniem się populacji oraz wzrostem liczby kobiet z otyłością – powiedział specjalista.
Podczas spotkania Rady Ekspertów ds. Onkologii Medycznej Racji Stanu, która odbyła się pod koniec sierpnia br. w Warszawie, dr Jacek Doniec, kierownik Centrum Chirurgii Robotycznej w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie przypominał, że otyłość jest jednym z głównych czynników ryzyka raka trzonu macicy, podobnie jak nadciśnienie czy cukrzyca.
Dr Mądry zaznaczył w rozmowie z PAP, że znacznego przyrostu liczby zgonów z powodu raka endometrium nie można jedynie tłumaczyć wzrostem liczby zachorowań. - Kiedyś odsetek zgonów wynosił ok. 20 proc. Z danych Krajowego Rejestru Nowotworów wynika, że od 2010-2011 r. śmiertelność z powodu raka endometrium zaczęła rosnąć i obecnie umiera 30 proc. pacjentek. To jest wzrost o 10 punktów procentowych – tłumaczył.
Dodał, że na razie eksperci jedynie spekulują na podstawie obserwacji, że jest to efekt kilku czynników. Po pierwsze, na podstawie wyników badania o akronimie PORTEC, które dotyczyło pooperacyjnego leczenia raka trzonu macicy i ukazało się w 2010 r. na łamach tygodnika "Lancet", wprowadzono zmiany w kwalifikowaniu chorych z tym nowotworem do pooperacyjnej radioterapii. Część chorych, tj. pacjentki z rakiem trzonu o niskim stopniu zaawansowania, przestała być kwalifikowana do leczenia uzupełniającego radioterapią, które kiedyś było standardem. - Problem w tym, że pogorszyła nam się jakość badań histopatologicznych – podkreślił dr Mądry. Ma to związek z tym, że szpitale nie wykonują histopatologii u siebie, ale w zewnętrznych firmach wybieranych drogą przetargu, by koszty były najniższe.
- Każdy wynik wykonanej w Polsce histopatologii dotyczącej raka trzonu powinien zawierać informacje o wielkości guza i o naciekaniu przestrzeni limfatycznych, ponieważ są to istotne parametry rokownicze. Niestety, w polskich warunkach nie są opisywane. Tymczasem naciekanie przestrzeni limfatycznych to parametr, który powinien kwalifikować do leczenia uzupełniającego – powiedział dr Mądry.
Jak ocenił, zła jakość histopatologii ma wpływ na to, że lekarze podejmują nieracjonalne decyzje o leczeniu uzupełniającym radioterapią po operacji. - A to przekłada się na to, że u pacjentek częściej dochodzi do wznowy raka endometrium – tłumaczył specjalista. Zaznaczył, że ta hipoteza wymaga jeszcze weryfikacji.
Specjalista podkreślił, że zgodnie z nowym podziałem raków endometrium na podstawie wyników badań molekularnych każda pacjentka z tym nowotworem powinna mieć wykonane również badania: w kierunku mutacji białek MMR (dMMR), badania mutacji genu tp53 oraz mutacji genu polimerazy epsilon – POLE.
Immunohistochemiczny test dMMR pozwala ocenić, czy pacjentka ma nieprawidłowo funkcjonujący mechanizm naprawy niesparowanych nukleotydów (tzw. mismatch repair, MMR). - Chcielibyśmy, aby każda pacjentka miała oznaczane dMMR, mutację w tp53 oraz w genie polimerazy epsilon. Ta wiedza jest niezwykle istotna, ponieważ może wpływać na zakres zabiegu operacyjnego oraz leczenia uzupełniającego - u części chorych będziemy mogli przeprowadzić bardziej radykalne leczenie, a u części mniej radykalne. To oznacza, że poprawi się efektywność terapii – podkreślił dr Mądry.
Ponadto, test dMMR jest bardzo ważny przy leczeniu nawrotu raka endometrium. - Dla grupy pacjentek z mutacjami w białkach MMR są nowe leki. Jednym z przykładów jest dostarlimab – powiedział specjalista. Jest to lek immunokompetentny, przeciwciało anty-PD-1, który znacznie wydłuża życie pacjentek z zaawansowanym czy nawrotowym rakiem endometrium. Lek nie jest na razie refundowany. Obecnie w Polsce test dMMR jest wykonywany jedynie u około 30 proc. pacjentek z rakiem endometrium, podsumował dr Mądry.
Dr Mądry podkreślił, że istotne są zmiany w finansowaniu leczenia tak, aby Narodowy Fundusz Zdrowia płacił za leczenie raka trzonu macicy wtedy, gdy badania diagnostyczne, w tym badania obrazowe oraz histopatologiczne będą spełniały pewną jakość.