Przerzuty do kości są naciekami komórek nowotworowych na kości. Powodują ich patologiczną przebudowę, osłabienie oraz zwiększone ryzyko złamań, przypomina dr Michał Kunkiel z Kliniki Nowotworów Piersi i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Narodowym Instytucie Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie.

Reklama

- Częstość występowania przerzutów do kości różni się ze względu na lokalizację narządową pierwotnej choroby nowotworowej: u mężczyzn przerzuty do kości częściej zdarzają się w przypadku raka gruczołu krokowego, a u kobiet – przy rozpoznaniu raka piersi. Należy jednak podkreślić, że praktycznie każdy nowotwór złośliwy może dać przerzuty do kości dodaje specjalista cytowany w informacji prasowej przesłanej PAP.

Najczęstszym objawem przerzutów do kości jest stały ból kostny, niezależny od pory dnia i niereagujący na podstawowe leki przeciwbólowe lub przeciwzapalne.

Diagnozę przerzutów do kości stawia się na podstawie badań obrazowych: badania roentgenowskiego, tomografii komputerowej z kontrastem bądź badania scyntygraficznego kości.

Jak podkreśla dr Kunkiel, u pacjentów z przerzutami do kości lekarze najbardziej obawiają się tzw. zdarzeń kostnych (SRE, skeletal-related events). - Są to: patologiczne złamania - np. szyjki kości udowej, ucisk na rdzeń kręgowy przez odłamy kostne, mogący spowodować np. niedowłady kończyn oraz konieczność zastosowania radioterapii paliatywnej na dany obszar kości – tłumaczy specjalista. Do zdarzeń kostnych zalicza się także hiperkalcemię, czyli nadmierny poziom wapnia, spowodowany uwalnianiem się tego pierwiastka z uszkodzonych kości do krwi. Hiperkalcemia może prowadzić do stanu bezpośredniego zagrożenia życia.

- Dlatego, oprócz podstawowego leczenia onkologicznego choroby nowotworowej, bardzo ważne - wręcz niezbędne - jest jednoczesne prowadzenia leczenia wspomagającego opartego na nowoczesnych lekach zgodnie z międzynarodowymi wytycznymi – zaznacza dr Kunkiel.

Jak leczyć przerzuty do kości?

Reklama

W leczeniu przerzutów do kości stosuje się zabiegi chirurgiczne, leczenie promieniowaniem, czyli radioterapię oraz terapie łagodzące objawy, czyli podawanie silnych leków przeciwbólowych z grupy opioidów. Z kolei podawanie leczenia wspomagającego ma zapobiegać zdarzeniom kostnym lub opóźniać ich wystąpienie.

- Gdy rozpoznajemy już zdarzenie kostne, powinniśmy nadal kontynuować terapię wspomagającą, aby maksymalnie wydłużyć czas do pojawienia się kolejnego zdarzenia kostnego – podkreśla dr Kunkiel.

Leki stosowane w ramach terapii wspomagającej to: kwas zoledronowy (związek chemiczny z grupy bisfosfonianów) oraz lek biologiczny – przeciwciało monoklonalne denosumab. - Kwas zoledronowy jest refundowany, a denosumab – nie – zwraca uwagę specjalista. Tymczasem, jak zaznacza, lek biologiczny znacznie skuteczniej redukuje dolegliwości bólowe i lepiej zabezpiecza chorych przed wystąpieniem zdarzeń kostnych, a także znacznie bardziej wydłuża czas do pojawienia się kolejnego takiego zdarzenia w porównaniu do kwasu zoledronowego. Wynika to m.in. z jego celowanego mechanizmu działania. Denosumab zmniejsza aktywność komórek odpowiedzialnych za destrukcję kostną, ponadto wzmacnia strukturę kości poprzez łagodzenie toczącego się stanu zapalnego.

W jego opinii finansowanie chorym z przerzutami do kości denosumabu w ramach terapii wspomagającej znacznie poprawiłoby ich sytuację, zwłaszcza że na tle innych bardzo drogich terapii onkologicznych koszt tego leczenia jest stosunkowo niewielki.

Tacy pacjenci, zwłaszcza gdy doszło już u nich do zdarzeń kostnych, tracą swoją mobilność. W związku z tym pogarsza się ich codzienne funkcjonowanie. - Często wiąże się to z zaniechaniem dotychczasowej aktywności zawodowej, a także ze znacznym pogorszeniem jakości życia – tłumaczy specjalista.

Jak przypomina, u chorych ze złamaniami patologicznymi ratunkowe zabiegi ortopedyczne często są powikłane, trudno dokonać zespoleń, przez co pacjenci często przebywają przez wiele tygodni na oddziałach ortopedii. - Utrudnia to właściwą opiekę onkologiczną, unieruchomiony pacjent nie może zgłosić się do swojego ośrodka onkologicznego celem kontynuacji leczenia przeciwnowotworowego, a to z kolei zwiększa ryzyko zgonu z powodu choroby nowotworowej. Dlatego wszyscy – zarówno lekarze, pacjenci, jak i media – powinniśmy zabiegać o szerszą dostępność do tej terapii wspomagającej – podsumowuje dr Kunkiel.