W Polsce za 5-10 lat liczba co roku wykrywanych nowych przypadków raka może wzrosnąć do 200 tys.

Prof. Renata Zaucha z Katedry i Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego powiedziała, że z powodu wzrostu zachorowań onkologicznych większe będzie obciążenie opieki medycznej i zapotrzebowanie na onkologów. - Głównym tego powodem jest starzenie się społeczeństw w krajach rozwiniętych – podkreśliła. Dodała, że według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) za 15 lat co czwarta osoba będzie w wieku emerytalnym, tymczasem 60 proc. nowotworów rozpoznawanych jest u osób po 65. roku życia.

Reklama

Specjalistka, powołując się na dane opublikowane podczas niedawnego kongresu Amerykańskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej w Chicago, powiedziała, że w 2018 r. na świecie z powodu schorzeń nowotworowych było leczonych systemowo 9,8 mln pacjentów. - Przewiduje się, że w 2040 r. liczba ta zwiększy się o 53 proc. do aż 15 mln - dodała.

Leczenie systemowe jest najczęściej stosowaną metodą w zmaganiach z nowotworami, oprócz chirurgii i radioterapii. Polega na wykorzystaniu leków w ramach tzw. chemioterapii oraz terapii hormonalnej i biologicznej. Najczęstsze leczone nimi nowotwory to rak płuca, na który przypada na świcie 16,4 proc. zachorowań, rak piersi (12,7 proc.) oraz rak jelita grubego (11,1).

Również w Polsce coraz więcej pacjentów wymaga leczenia systemowego. Z danych Krajowego Rejestru Nowotworów wynika, że w 2015 r. choroby nowotworowe wykryto w naszym kraju u ponad 163 tys. osób, a ponad 100 tys. chorych zmarło z ich powodu. Za 5-10 lat - przewiduje się - może być u nas wykrywanych ponad 200 tys. nowotworów rocznie.

Specjaliści podkreślili podczas spotkania z dziennikarzami, że zapotrzebowanie na leczenie systemowe zwiększa się na skutek wzrostu zachorowań na nowotwory, ale także dlatego, że pacjenci onkologiczni żyją coraz dłużej, a coraz więcej schorzeń nowotworowych, nawet tych zaawansowanych, to choroby przewlekłe, wymagające wieloletniego leczenia. Przykładem są rak piersi, rak prostaty oraz rak jelita grubego.

Reklama

- W przypadku raka jelita grubego chorych dramatycznie w ostatnich latach przybywa, szczególnie wśród mężczyzn – powiedziała prof. Marzena Wełnicka-Jaśkiewicz z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Z przedstawionych przez nią danych wynika, że w 2014 r. nowotwór ten wykryto w naszym kraju u 17 tys. chorych, a w 2017 r. - u 19 tys. Chorych nadal jednak będzie przybywać. - W 2030 r. wykrytych zostanie prawdopodobnie 27 tys. nowych przypadków raka jelita grubego - dodała.

Od 2016 r. najczęstszym nowotworem wśród mężczyzn w Polsce jest rak prostaty, wykrywano co roku u ponad 15 tys. osób. - Od lat 80. XX w. częstość zachorowań na ten nowotwór wzrosła aż siedmiokrotnie, a umieralność – 2,5 razy – wyjaśniała dr Irena Skoneczna ze Szpitala Św. Elżbiety-Mokotowskiego Centrum Medycznego w Warszawie. Podkreśliła, że większa jest skuteczność leczenia tego nowotworu, choć u 22 proc. mężczyzn rak prostaty rozpoznawany już w stadium zaawansowanym wraz z przerzutami. W znacznym stopniu jest to zasługa wprowadzenia nowych leków.

- W przypadku zaawansowanego raka jelita grubego z przerzutami w ciągu 15 lat, czyli od 2000 r. do 2015 r., przeżywalność chorych zwiększyła się z jednego roku do trzech lat, a część chorych – dodała prof. Wełnicka-Jaśkiewicz – żyje znacznie dłużej.

Onkolodzy podkreślali też, że skuteczność leczenia nowotworów w znacznym stopniu zależy od dostępności do leczenia, szczególnie do terapii nowej generacji, która w naszym kraju wciąż jest ograniczona, ale wiele zależy też od samych chorych. - Nie tylko lekarz jest odpowiedzialny za efekty leczenia, wiele zależy też od tego, jak pacjenci stosują się do jego zaleceń – przekonywała prof. Ewa Marcinowska-Suchowierska z Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie, członek Narodowej Rady Rozwoju przy prezydencie RP.

- Każdy lek działa pod warunkiem, że jest przyjmowany przez pacjenta – przekonywał prof. Jacek Jassem, kierownik Katedry i Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Specjalista powiedział, że sam jest tego przykładem, bo od ponad roku choruje na chłoniaka. - Od wykrycia choroby stosuję się do zaleceń mojego lekarza prowadzącego, mogą nawet powiedzieć, że jestem idealnym pacjentem, bo staram się wykonać wszystkie zlecone mi zadania – podkreślił prof. Jassem.