Eksperci i pacjenci mówili o tym na spotkaniu prasowym zorganizowanym w czwartek w Warszawie. Zwrócili również uwagę na brak finansowania najskuteczniejszej kombinacji leków celowanych dla pacjentów z zaawansowanym czerniakiem z mutacją w genie BRAF.

Reklama

W odpowiedzi na pytanie PAP o możliwość finansowania tych terapii polskim pacjentom, rzeczniczka Ministerstwa Zdrowia Milena Kuszewska poinformowała, że w przypadku leku na zaawansowanego podstawnokomórkowego raka skóry „Komisja Ekonomiczna uznała wynegocjowane warunki za nieodpowiednie”, a producent w czerwcu 2016 r. zawiesił postępowanie refundacyjne. W przypadku jednej z terapii skojarzonych na czerniaka nie ma jeszcze decyzji ministra zdrowia co do finansowania jej z budżetu. Z kolei druga terapia ma być jeszcze przedmiotem negocjacji producenta z Komisją Ekonomiczna.

Prof. Witold Owczarek, przewodniczący Sekcji Onkologicznej Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego, przypomniał, że podstawnokomórkowy rak skóry to najczęstszy nowotwór złośliwy występujący u ludzi (zwłaszcza rasy kaukaskiej). Ponieważ rak ten rośnie wolno i łatwo go wykryć, przeważnie diagnozuje się go w stadium, w którym jest możliwy do wyleczenia przy pomocy metod chirurgicznych, a czasem z użyciem radioterapii.

Do postaci zaawansowanej (zarówno zaawansowanej miejscowo, jak i dającej przerzuty) nowotwór ten rozwija się bardzo rzadko.

Według prof. Owczarka u części pacjentów jest to efekt unikania profilaktyki i zbyt późnego zgłaszania się do lekarza ze zmianą na skórze. Jednak jest też druga grupa pacjentów, której agresywny przebieg raka podstawnokomórkowego skóry jest uwarunkowany genetycznie.

Reklama

Ponadto, ryzyko agresywnego przebiegu choroby zwiększają również niektóre lokalizacje tego nowotworu, jak małżowina uszna czy centralna część twarzy. Czasem może być to konsekwencja dobrania przez lekarzy nieodpowiednich metod leczenia.

W postaci zaawansowanej rak może naciekać i niszczyć różne ważne narządy – np. oko, przez co nie tylko powoduje deformację ciała, ale grozi utratą wzroku. Ponadto, jest przyczyną dużych otwartych ran, które ulegają zakażeniom i wydzielają przykry odór.

Reklama

Psychoonkolog dr Mariola Kosowicz z Centrum Onkologii w Warszawie zwróciła uwagę, że takie zmiany prowadzą do społecznego wykluczenia pacjentów. - Ci pacjenci "znikają", zamykają się w domach, nie chcą się pokazywać publicznie, nie mogą pracować – mówiła. Jej zdaniem bardzo trudno jest im pomóc w znalezieniu sensu życia, dlatego trzeba robić wszystko, by mogli żyć godnie i godnie umierać.

Prof. Owczarek zaznaczył, że są to pacjenci, u których wyczerpano już wszelkie możliwości terapeutyczne. W 2013 r. w Unii Europejskiej zarejestrowano dla tej grupy lek celowany molekularnie (wismodegib), który blokuje szlak sygnałowy Hedgehog, napędzający podziały komórek raka podstawnokomórkowego.

Według prof. Owczarka jest to ostatnia szansa dla chorych z zaawansowaną postacią tego raka. Nie ma innej alternatywy. - Oczywiście, ona nie pomoże im wszystkim, ale dla tych, którym pomaga, powinna być dostępna, ponieważ nie tylko poprawia stan ich zdrowia, ale też jakość życia – mówił ekspert.

Przykładem jest pan Marek Gędek – dziennikarz, historyk i specjalista w zakresie marketingu. U niego rak podstawnokomórkowy skóry ma bardzo agresywny przebieg. Jak wspominał na spotkaniu, po chemioterapii liczba przerzutów w jego organizmie zamiast się zmniejszyć wzrosła – z sześciu do 16. W ciągu 2,5 roku przeszedł 11 operacji, w tym kilka operacji płuc, gdyż przyrost guzów był tak szybki, że zaczynał się dusić. Dzięki staraniu swojego lekarza od roku, w ramach programu badań klinicznych, stosuje wismodegib i na razie nie miał ani jednej operacji. Czuje się na tyle dobrze, że wciąż pracuje, prowadzi wykłady dla studentów, wydaje książki.

Obecny na konferencji chirurg onkolog dr Marcin Zdzienicki z Centrum Onkologii w Warszawie zwrócił uwagę, że bez dostępu do najskuteczniejszej terapii celowanej są również pacjenci z zaawansowanym czerniakiem z mutacją w genie BRAF. Chodzi o możliwość zastosowania u nich tzw. terapii skojarzonej – inhibitora BRAF łącznie z inhibitorem MEK, co jest znacznie skuteczniejsze niż podawanie wyłącznie pierwszego leku. Co więcej – co nietypowe w onkologii – zmniejsza to działania niepożądane leczenia.

- Biorąc pod uwagę wyniki badań, uważamy, że stosowanie wyłącznie inhibitorów BRAF jest - poza wyjątkowymi sytuacjami - naprawdę nieetyczne – podsumował dr Zdzienicki.

Rzeczniczka MZ w przesłanej PAP odpowiedzi wyjaśniła, że w przypadku jednej z terapii skojarzonych (wemurafenib plus kobimetynib) prezes Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji ocenił, iż producent leku powinien zaproponować inny mechanizm podziału ryzyka kosztów terapii, który lepiej niż obecnie proponowany, zabezpieczyłby budżet NFZ. Prezes nie zarekomendował jednocześnie finansowania ze środków publicznych drugiej terapii skojarzonej (dabrafenibu z trametynibem). Tłumaczy to m.in. tym, że oceniany schemat jest nieefektywny kosztowo. Ostateczna decyzję w obu przypadkach podejmie minister zdrowia.