Zainaugurowano na nim kampanię "Czerniak to może być TO. Sprawdź TO!", którą organizuje Fundacja Rak’n’Roll (http://www.raknroll.pl/). Jej celem jest przede wszystkim edukacja na temat tego najbardziej agresywnego nowotworu skóry – możliwości zapobiegania mu, wczesnego wykrywania i sposobów leczenia.
Dr Marcin Zdzienicki z Centrum Onkologii – Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie podkreślił, że czerniak jest zaliczany do stosunkowo rzadkich nowotworów złośliwych, jednak zachorowania na niego rosną w naszym kraju "w zastraszającym tempie". - Oceniamy, że w Polsce liczba zachorowań podwaja się co dekadę, a w ciągu roku o 10 proc. – powiedział specjalista. Co roku diagnozuje się 3,5-3,7 tys. nowych przypadków czerniaka, co więcej chorują coraz młodsze osoby. - 20 lat temu w ogóle nie wykrywaliśmy czerniaka u 20-latków, a teraz tacy pacjenci umierają z jego powodu na naszym oddziale – zaznaczył.
Dr Zdzienicki ocenił, że wzrost ten można zahamować tylko poprzez profilaktykę, czyli ochronę - zwłaszcza dzieci i młodych ludzi - przed promieniowaniem UV oraz promowanie regularnych badań skóry u lekarza.
W większości przypadków rozwój czerniaka jest związany z promieniowaniem UV, przypomniał. Jedynie 2-5 proc. przypadków tego nowotworu ma związek z jakimiś dziedziczonymi zaburzeniami genetycznymi. Odsetek ten ciągle maleje, gdyż wzrasta odsetek przypadków spowodowanych nadmierną ekspozycją skóry na UV.
Ekspert podkreślił, że nie ma czegoś takiego, jak bezpieczne opalanie. - Bezpieczne opalanie to oksymoron. Opalenizna jest popromiennym uszkodzeniem skóry, które świadczy już o zwiększonym ryzyku zachorowania na wszystkie nowotwory skóry, z czerniakiem na czele – tłumaczył.
Dodał, że zgodnie z zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wszyscy powinniśmy chronić skórę przed UV, który jest czynnikiem rakotwórczym. W tym celu wychodząc na słońce powinniśmy zakrywać skórę, a jej odsłonięte części ochraniać kosmetykami z filtrem o wartości minimum 30 w godzinach od 10.00 do 15.00 w okresie od maja do października.
- Ochrona przed UV ma jednak tym większe znaczenie, im człowiek jest młodszy – zaznaczył specjalista. Jak przypomniał, badania wskazują, iż oparzenia słoneczne u dziecka do 5.-7. roku życia są istotnym czynnikiem ryzyka zachorowania na czerniaka w wieku dorosłym.
Ekspert zapewnił, że do zsyntetyzowania odpowiedniej ilości witaminy D3 w skórze wystarczy, gdy w miesiącach o większym nasłonecznieniu będziemy przebywać na słońcu przez 15 minut. W okresie jesienno-zimowym nasłonecznienie jest i tak za małe, by produkcja tej witaminy w skórze zachodziła, dlatego zaleca się jej suplementację.
Ryzyko zachorowania na czerniaka jest znacznie podwyższone u osób korzystających z solariów. Dlatego eksperci od kilku lat zabiegają o wprowadzenie regulacji prawnej, zgodnie z którą nieletni mogliby korzystać w Polsce z solariów tylko po przedstawieniu pisemnej zgody opiekuna. - W większość krajów Europy osoba przed 18. rokiem życia nie może korzystać z solarium bez pisemnej zgody opiekuna, a w Nowej Południowej Walii w Australii solaria są zakazane całkowicie – mówił ekspert.
- W Polsce wykrywa się czerniaka zdecydowanie zbyt późno, dlatego jeden na trzech pacjentów umiera z powodu tej choroby – zwróciła uwagę Joanna Łojko z Fundacji Rak’n’Roll. Tymczasem, wykrycie na skórze czerniaka we wczesnym (pierwszym) stadium rozwoju pozwala w ponad 90 proc. wyleczyć ten nowotwór chirurgicznie, zaznaczyła.
Dr Zdzienicki ocenił, że przyczyną tego jest zbyt późne zgłaszanie się pacjentów do lekarza z wczesnymi zmianami na skórze oraz to, że lekarze rodzinni nie badają skóry pacjentów przy okazji wizyt z innych przyczyn, tłumacząc się brakiem czasu czy brakiem dermatoskopu (specjalna podświetlana lupa).
Mirosława Skitek, prezes Stowarzyszenia Chorych na Czerniaka dodała, że lekarze bagatelizują też zmiany skórne i nie dają pacjentom skierowania do dermatologa czy chirurga onkologa.
Podejrzana zmiana powinna być wycięta i przebadana histopatologicznie. - Aż 60 proc. wycinanych zmian ma charakter łagodny, ale lepiej niepotrzebnie wyciąć te 60 proc. znamion, niż ominąć jednego czerniaka – podkreśliła Skitek.
Jak wyjaśnił dr Zdzienicki, osoba ze zmianami barwnikowymi na skórze powinna być przynajmniej raz obejrzana przez dermatologa lub chirurga onkologa. - Dalsze wizyty są uzależnione od wyniku tej pierwszej oceny. Gdy pacjent ma mało znamion, może otrzymać zalecenie, by prowadził samoobserwację skóry, i gdy pojawi się coś podejrzanego, wrócił do lekarza. Jednak gdy zmian jest dużo, lekarz może go poprosić, by wrócił za pół roku - wyjaśnił. Nadzór nad każdym pacjentem ma tu charakter indywidualny.
Ekspert podkreślił, że samoobserwacja skóry przez chorych i zwracanie uwagi na znamiona o nierównych brzegach, zmieniającej się barwie czy krwawiących nie zwiększy wczesnej wykrywalności czerniaka, gdy są to już zmiany bardziej zaawansowane (przy których szanse na wyleczenie wynoszą ponad 60 proc., a nie ponad 90 proc).
Dr Zdzienicki zaznaczył też, że większość czerniaków powstaje na nowo w skórze (a nie na bazie starego znamienia).