Mówili o tym na spotkaniu prasowym zorganizowanym w czwartek w ramach II edycji kampanii "Rozmowy o czasie".

Zgodnie z rekomendacjami międzynarodowymi, jeśli brak przeciwwskazań medycznych to panie w podeszłym wieku powinny leczone być tak samo jak młodsze pacjentki. Wiek metrykalny nie jest tu najważniejszym kryterium - powiedziała dr Iwona Głogowska z Kliniki Nowotworów Piersi i Chirurgii Rekonstrukcyjnej Centrum Onkologii w Warszawie. Podkreśliła, że terapię powinno się za każdym razem dobierać do indywidualnych potrzeb i stanu zdrowia chorej, w tym schorzeń współistniejących, odżywienia organizmu, funkcji poznawczych.

Reklama

Według dr Głogowskiej, lekarze rzadziej decydują się na przykład na zabiegi oszczędzające pierś u starszych kobiet, choć zgodnie z rekomendacjami Międzynarodowego Towarzystwa Onkologii Geriatrycznej (SIOG), jeśli rak jest we wczesnym stadium, leczenie operacyjne powinno być u nich prowadzone tak jak u młodszych pacjentek.

Z obawy przed powikłaniami, kobiety po 65. roku życia rzadziej są też kierowane na radioterapię. Tymczasem, rekomendacje SIOG mówią, że zmniejsza ona ryzyko nawrotu raka i powinna być rozważana w każdym wieku. Towarzystwo podkreśla jednak, że decyzje w przypadku indywidualnej pacjentki trzeba podejmować po przeanalizowaniu potencjalnych korzyści i ryzyka.

Jak zaznaczyła onkolog, przyjmuje się również, że hormonoterapia uzupełniająca przynosi chorym na raka korzyść niezależnie od wieku (jeśli komórki nowotworu posiadają receptory dla hormonów płciowych).

Według dr Głogowskiej, gdy hormonoterapia nie działa lub nie można jej zastosować, powinno się rozważyć chemioterapię, ale by zmniejszyć toksyczność podaje się ją starszym paniom raczej w niższych dawkach, a w mniejszych odstępach czasu. Lekarze boją się jednak chemioterapii u starszych chorych, bo wcześniej pojawiały się doniesienia, że ze względu na wyższą w tej grupie toksyczność - m.in. dla serca - zwiększa ona częstość hospitalizacji - dodała. Podobnie jest z tzw. terapią celowaną, tj. przy użyciu leków, które działają bezpośrednio na cząsteczki zaangażowane w mechanizm rozwoju raka.

Ogólnie, jeśli kobieta ma minimum 3 poważne schorzenia wymagające leczenia, to ryzyko toksyczności terapii przeciwnowotworowej oraz zgonu pacjentki jest wyższe - podkreśliła onkolog.

Reklama

Eksperci obecni na konferencji zwracali uwagę, że liczba osób cierpiących na nowotwory złośliwe, w tym kobiet z rakiem piersi, będzie gwałtownie rosła z powodu starzenia się społeczeństwa.

Zgodnie z prognozami dla Polski przedstawionymi przez dr Joannę Didkowską z Zakładu Epidemiologii i Prewencji Nowotworów Centrum Onkologii w Warszawie, w 2025 r. liczba zachorowań na raka piersi wyniesie 21 tys. (obecnie jest to ponad 15-16 tys. rocznie), z czego 40 proc. będą stanowiły kobiety po 70. roku życia. Liczba wszystkich pacjentek, które w 2025 r. będą żyły z rakiem piersi wyniesie ok. 90 tys., podczas gdy aktualnie jest ich ponad 50 tys.

Nowotwory złośliwe staną się problemem nie tylko medycznym, ale też społecznym, demograficznym, finansowym. Dlatego niezbędne jest wypracowanie efektywnego systemu opieki nad pacjentami onkologicznymi, w który zaangażowani będą lekarze podstawowej opieki zdrowotnej, geriatrzy czy ginekolodzy - powiedział dr hab. Tadeusz Pieńkowski, kierownik Kliniki Onkologii CMKP w Europejskim Centrum Zdrowia w Otwocku.

Jak ocenił, doświadczenia innych krajów wskazują, że lepsze efekty - pod względem skuteczności terapii i wyleczalności raka piersi - uzyskuje się wtedy, gdy chorą opiekuje się interdyscyplinarny zespół specjalistów, niż gdy opieka ta jest rozproszona i dostarczana przez różnych świadczeniodawców, nawet o takich samych kwalifikacjach.

Z tego powodu Polska Unia Onkologii oraz Polskie Towarzystwo Onkologiczne promują powstawanie w Polsce ośrodków wyspecjalizowanych w leczeniu i opiece nad kobietami z rakiem piersi (tzw. Breast Cancer Units). Eksperci chcą, by do 2016 r. powstało 20 takich placówek, ale szacują, że ogólnie potrzeba ich ok. 100

Trwa ładowanie wpisu