W listopadzie 2018 roku w Kalifornii doszło do serii ogromnych pożarów, z których dym rozprzestrzenił się na setki kilometrów. Jakość powietrza przekroczyła wszelkie limity i osiągnęła krytycznie niezdrowy poziom.

Katastrofa zbiegła się w czasie ze szczytem sezonu lęgowego makaków rezusów żyjących na tym terenie. Zwierzęta te rozmnażają się zwykle jesienią, a ich potomstwo przychodzi na świat wiosną, po ciąży trwającej średnio 166 dni.

Reklama

Naukowcy, specjaliści z zakresu ginekologii i położnictwa oraz badań na ssakami naczelnymi, postanowili sprawdzić, czy zanieczyszczenie powietrza dymem wpłynęło jakoś na przebieg ciąży i zdrowie małpich noworodków. Losowo wybrali 66 samic w wieku rozrodczym i porównywali je z samicami, które były w ciąży 9 lat wcześniej.

Okazało się, że 45 z nich zaszło w ciążę w czasie, gdy poziom dymu był skrajnie wysoki. 20 kolejnych samic zostało zapłodnionych już po szczycie zanieczyszczenia, gdy jakość powietrza wróciła do normy, a jedno zwierzę w ogóle nie zaszło w ciążę.

Spośród 45 rezusów, które były narażone na dym w wczesnym okresie ciąży, 37 urodziło żywe młode, co stanowi 82 proc. Tymczasem średni wskaźnik żywych urodzeń w ciągu ostatnich 9 lat przy normalnej jakości powietrza wahał się od 86 do 93 proc. Jeśli chodzi o 20 samic, które nie były narażone na wdychanie dymu w ciąży, to wszystkie one wydały na świat zdrowe potomstwo.

Reklama

- Nastąpił więc wzrost wskaźnika poronień wśród naczelnych narażonych na dym z pożarów lasów w sezonie lęgowym 2018-2019 w porównaniu z naczelnymi z 9 poprzednich sezonów – komentuje jedna z autorek badania dr Bryn Willson.

Jak dodaje, chociaż istnieją pewne ważne różnice, to makaki rezusy są uważane za użyteczny model zwierzęcy do badania ludzkiej ciąży. Teraz pomogły ustalić, że kobiety w ciąży to grupa bardzo wrażliwa na złą jakość powietrza. - Tak samo, jak osoby z astmą lub innymi chorobami płuc - mówi badaczka. - Dlatego zalecamy ciężarnym minimalizowanie czasu spędzanego na zewnątrz, gdy jakość powietrza spada, oraz noszenie masek, które filtrują drobne cząsteczki.

Reklama

Badanie nie wykazało przyczyny zwiększonego wskaźnika poronień, ale pobrane próbki powietrza dowiodły, że dym z pożarów zawierał zarówno utleniony materiał organiczny – prawdopodobnie z płonącej roślinności – jak i ftalany, pochodzące najpewniej ze spalania plastiku i innych tworzyw wytworzonych przez człowieka. Ftalany są zaś znanym czynnikiem zaburzającym gospodarkę hormonalną.

Willson dodaje, że wysoki poziom małych cząstek (PM2,5) zwiększa ogólną zachorowalność i ludzi, i makaków. Poprzednie prace przeprowadzone w tym samym ośrodku wykazały, iż ekspozycja młodych rezusów na dym z pożarów ma długoterminowy wpływ na ich płuca, porównywalny z przewlekłą obturacyjną chorobą płuc u ludzi.

Praca na ten temat została opublikowana w czasopiśmie „Reproductive Toxicology”.