Pytany w radiowej Trójce, czy widział - kontrowersyjny zdaniem niektórych – spot, wiceminister odparł: "niestety widziałem, rzeczywiście dość kontrowersyjny".
- Jako człowiek, który działał w Związku Dużych Rodzin "Trzy Plus" i od dziesięciu lat też jako publicysta starał się oddzielić wielodzietność od takiego myślenia stereotypowego, że to jakaś patologia czy ludzie, którzy nie potrafią (nad sobą) zapanować, myślę, że ta akurat promocja tego, by mieć więcej dzieci, nie jest do końca szczęśliwa – powiedział.
Na 30-sekundowym filmie widać króliki na łące. - Kto jak kto, ale my, króliki, wiemy, jak zadbać o liczne potomstwo. Chcesz poznać nasz sekret? - słychać głos tle. - Po pierwsze, dużo się ruszamy. Po drugie, zdrowo jemy. Po trzecie, nie stresujemy się, kiedy nie musimy. I po czwarte, nie używamy sobie – informuje głos, a na filmie widać kolejno – króliki, które biegają, jedzą warzywa i owoce, odpoczywają i zeskakują z odwróconego do góry dnem kieliszka. - Więc jeśli chcesz kiedyś zostać rodzicem, weź przykład z królików. Wiem, co mówię, ojciec miał nas 63 – słychać na nagraniu. Spot kończy się słowami: Wspieramy zdrowy styl życia. Ministerstwo Zdrowia. W tle pojawia się logo Narodowego Programu Zdrowia.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł pytany o spot podkreślił, że jego autorami są eksperci od PR-u. - Nie jestem autorem tego spotu. Specjaliści od kampanii społecznych uznali, że właśnie taki sposób - trochę kontrowersyjny, ale wywołujący dyskusję, a to już jest ważne - będzie dobry na zwrócenie uwagi na problem, jaki mamy w Polsce, jak i w całej Europie z niedostateczną liczbą rodzących się dzieci - powiedział Radziwiłł. - Nawet jeśli są osoby, którym ten - jednak sympatyczny - spocik się nie podoba, rozumiem te emocje, ale myślę, że wywołanie tej dyskusji na ten temat też jest ważne - dodał.
O spocie krytycznie wypowiadali się politycy PO. Poseł Bartosz Arłukowicz ocenił, że jest to "żenująca propozycja ministra zdrowia". Jak mówił, jedną z pierwszych decyzji Radziwiłła była likwidacja programu in vitro. To ten sam minister, który mówił o tym, że zgwałconej 12-latce nie podamy tabletki "dzień po" i ten sam minister oferuje 2 mln Polaków borykającym się z problemem niepłodności filmik z kicającymi królikami. To jest skandaliczne i niedopuszczalne. Wydał na to 2,7 mln złotych. Z tych pieniędzy moglibyśmy przeprowadzić 400 procedur in vitro - powiedział. W podobnym tonie wypowiadał się senator PO Tomasz Grodzki, który stwierdził, że "niechcący w tym żenującym spocie rząd pokazał swoje prawdziwe intencje, że mamy się płodzić jak króliki, tyrać jak woły, głosować jak barany i siedzieć cicho jak myszki".
Kampania wywołała ożywioną dyskusję m.in. w mediach społecznościowych.