Ministerstwo chce by system medycyny szkolnej obejmował: gabinety zdrowotne prowadzone przez pielęgniarkę lub higienistkę, gabinety dentystyczne zlokalizowane na terenie szkół oraz dentobusy, które świadczyłyby wsparcie w leczeniu stomatologicznym w tych szkołach, które są zbyt małe, żeby umieścić w nich gabinet stomatologiczny.
MZ chce zachęcać samorządy by wraz ze szkołami przygotowały pomieszczenia, gdzie powstaną szkolne gabinety. Ich wyposażenie zostałoby sfinansowane przez resort. Za świadczenia płaciłby NFZ.
- Szkoła musiałaby doprowadzić pomieszczenie do stanu, w którym można ulokować gabinet – to byłby koszt jednostki samorządu terytorialnego. Ze strony MZ będzie oferta wyposażenia tego gabinetu, a dentysta będzie finansowany z NFZ. Taki konglomerat trzech źródeł finansowania – wskazał Radziwiłł. Jak dodał, tam gdzie nie będzie gabinetu szkolnego będzie albo gabinet w sąsiedztwie, albo dentobus.
- Gabinety dentystyczne mają uzasadnienie w większych szkołach. Jest rzeczą oczywistą, że w małych szkołach nie ma sensu lokować takiego gabinetu; to byłoby zupełnie nieopłacalne – ocenił minister.
Wskazał, że w pierwszym etapie planowany jest zakup po jednym dentobusie dla każdego województwa. Gabinet dentystyczny "na kołach" miałby zadania takie same jak stacjonarny, czyli m.in. profilaktykę i wczesne wykrywanie próchnicy.
Na początku lipca wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko mówiła w Sejmie, że na 27 tys. szkół różnego rodzaju tylko w 9,2 tys. są gabinety profilaktyki, w których pracują pielęgniarki; gabinetów lekarskich w szkołach jest 1,5 tys., a stomatologicznych - 1,7 tys.
MZ informowało w przeszłości, że ustawa o zdrowiu dzieci i młodzieży w wieku szkolnym ma m.in. na nowo zdefiniować rolę oraz zadania pielęgniarki, higienistki szkolnej i lekarza dentysty opiekującego się dziećmi. Resort sygnalizował, że ważnym elementem nowej ustawy będzie wprowadzenie koordynacji opieki nad dzieckiem w szkole - z zespołem POZ, pod którego opieką jest dziecko.