O narodzinach dziecka trojga rodziców napisał magazyn medyczny „New Scientist”. Poinformował o tym jesienią, kiedy chłopiec miał już pięć miesięcy. Malec przyszedł na świat zdrowy. Jego rodzice od lat starali się o potomstwo. Matka kilkakrotnie poroniła, a nawet urodziła dwoje dzieci, które jednakże zmarły z powodu wrodzonej choroby. Teraz, dzięki pomocy lekarzy, którzy zdecydowali się na zastosowanie nowatorskiej terapii, kobieta może cieszyć się macierzyństwem. Jej syn ma kod DNA pochodzący od niej, ojca oraz dawczyni, co z jednej strony budzi spore kontrowersje, z drugiej daje nadzieje dla wielu par, które nie mogą doczekać się potomstwa. Przełomowa terapia, fachowo zwana donacją mitochondrialną, sprawia, że matka, która jest nosicielką choroby genetycznej, może urodzić w pełni zdrowe dziecko.

Reklama

- Innowacyjne leczenie, w którym wykorzystywane są komórki rozrodcze od trzech osób, może mieć zastosowanie w bardzo szczególnych przypadkach. Rozwiązanie to jest dedykowane pacjentkom, które są nosicielkami rzadkich mutacji w mitochondrialnym DNA. Takie zmiany – choć na ogół nie wpływają na zdrowie samych kobiet – mogą być śmiertelnie groźne dla ich potomstwa – tłumaczy prof. dr hab. n. med. Krzysztof Łukaszuk, ginekolog z Kliniki Leczenia Niepłodności INVICTA. Terapia zakłada wyeliminowanie ryzyka choroby dzięki wykorzystaniu w leczeniu pary zdrowych mitochondriów pochodzących z komórki jajowej dawczyni. - W miejsce usuniętego jądra komórki dawczyni umieszczane jest jądro pochodzące z komórki matki - pacjentki. W ramach procedury in vitro komórka jest zapładniana nasieniem partnera pacjentki. Powstały zarodek posiada jądrowe DNA matki i ojca oraz mitochondrialne DNA (mtDNA) od dawczyni – tłumaczy prof. Krzysztof Łukaszuk.

Rodzi się pytanie, czy chłopiec będzie miał cechy aż trojga rodziców? - Wbrew krzykliwym nagłówkom w mediach, dziecko ma w 99,9 proc. materiał genetyczny dwójki swoich rodziców, a tylko 0,1 proc. genów pochodzi od dawczyni – uspokaja ginekolog. Według niego narodziny pierwszego dziecka poczętego dzięki nowej metodzie to bardzo dobra wiadomość. Dotychczasowe badania przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii wskazują, że jest to metoda bezpieczna i skuteczna. Oczywiście, dalsze analizy naukowe są konieczne, by potwierdzić te wnioski i przyjrzeć się długoterminowym skutkom.

W Europie pierwszym krajem, który dopuścił powszechne stosowanie metody w leczeniu jest Wielka Brytania. Jednocześnie szereg badań związanych z możliwością jej wykorzystania toczyło i toczy się w ośrodkach naukowych na świecie. - Jak dotąd uzyskiwane rezultaty rokują bardzo dobrze – podsumowuje prof. Krzysztof Łukaszuk.