Statystyki z najnowszego raportu Ministerstwa Zdrowia mówią same za siebie. Z otyłością boryka się ponad 20 proc. dzieci. O połowę więcej niż w pokoleniu ich rodziców. Największe problemy z wagą mają młodzi w grupie 14–18 lat. Jak przewidują nasi rozmówcy, jeśli ten trend nie zostanie powstrzymany, za kilka lat nastolatkowie licznie zasilą szeregi cukrzyków i pacjentów z chorobami układu krążenia.
Kolejny problem to rosnąca liczba nowych przypadków raka wśród młodych Polaków. W 2000 r. odnotowano ich 10 na 10 tys. dzieci. W ostatnich czterech latach – już 14 na 10 tys. Tu problemem jest diagnostyka. Nowotwory u dzieci nie są wykrywane odpowiednio wcześnie. – Brakuje badań przesiewowych – komentuje poseł Tomasz Latos, przewodniczący sejmowej komisji zdrowia.
Ministerstwo podkreśla, że niepokojącym zjawiskiem jest również wzrost liczby samobójstw wśród nastolatków. Dotyczy to przede wszystkim młodzieży między 15. a 19. rokiem życia.
Prawdziwą epidemią jest bagatelizowana do tej pory próchnica. Zmaga się z nią około 80 proc. dzieci. Będzie jeszcze gorzej, bo odkąd ze szkół zniknęły gabinety stomatologiczne, nikt nie nadzoruje, jak wygląda leczenie w tym zakresie.
Premier Ewa Kopacz w exposé zapowiedziała powrót dentystów do szkół. Sprawa nie jest prosta. Ministerstwo Zdrowia wskazuje na samorządy. Cezary Cieślukowski, podsekretarz stanu w tym resorcie, tłumaczy, że nie są one chętne do organizacji tego typu opieki, mimo że mogą liczyć na dofinansowanie.
Ministerstwo ogólnie pozytywnie ocenia dostęp dzieci do świadczeń. Inaczej niż dyrektor gabinetu rzecznika praw dziecka Bartosz Sowier, który wylicza błędy: niedoszacowanie świadczeń pediatrycznych i stomatologicznych dla najmłodszych, brak obowiązku corocznego przeglądu zdrowotnego, długi czas oczekiwania na wizyty u lekarzy specjalistów, takich jak pediatra, okulista, neurolog, rehabilitant czy psychiatra.