W gardle znajdują się dwa migdałki podniebienne a w nosogardle położony jest tak zwany migdałek „trzeci”. - To skupiska tkanki limfatycznej złożonej z komórek zaangażowanych w niszczenie drobnoustrojów wywołujących zakażenie. Ze względu na swoje umiejscowienie stanowią więc one przede wszystkim barierę dla czynników chorobotwórczych, które wnikają do organizmu wraz z wdychanym powietrzem lub drogą pokarmową - tłumaczy dr Iwona Gwizdalska, laryngolog ze szpitala Medicover. Migdałek „trzeci” jest położony na tylnej ścianie części nosowej gardła, za podniebieniem miękkim i języczkiem - nie można go dostrzec bez specjalnego sprzętu medycznego. Gołym okiem możemy natomiast zobaczyć migdałki podniebienne, położone symetrycznie po obu stronach przejścia z jamy ustnej do gardła.
Gdy migdałki się powiększają
W trakcie choroby migdałki powiększają się, bo produkują więcej przeciwciał, by zwalczać atakujące organizm drobnoustroje. Po wyzdrowieniu powinny wrócić do normalnych rozmiarów, jednak nie zawsze tak się dzieje. Często nawracające infekcje górnych dróg oddechowych, alergie, astma czy tak zwany refluks przełykowo-gardłowy mogą doprowadzić do ich przerostu. Wtedy zamiast pełnić funkcję ochronną same stają się siedliskiem bakterii. W efekcie pociecha częściej choruje. Przerośnięte migdałki zaburzają też drożność jamy nosowej, przez co dziecko przez wiele tygodni, a czasem nawet miesięcy ma katar, oddycha przez usta i mówi „przez nos”. Ta dolegliwość sprawia także, że maluch śpi niespokojnie, chrapie, budzi się z kaszlem bądź kaszle podczas snu, a rano skarży się na bóle głowy i zmęczenie. Może mu również utrudniać przełykanie pokarmu, powodować zaburzenia wymowy i problemy ze słuchem. - Przerośnięte migdałki mogą zatykać część trąbki słuchowej, a brak wentylacji powodować, że w uchu zacznie się gromadzić płyn, co sprzyja rozwojowi zapalenia ucha środkowego. Dlatego jeśli dziecko niedosłyszy tego, co do niego mówimy albo zwiększa głośność słuchanych czy oglądanych bajek, powinniśmy zgłosić się do lekarza, ponieważ może to wskazywać na kłopoty ze słyszeniem - dodaje dr Iwona Gwizdalska ze szpitala Medicover.
Wycinać czy nie wycinać?
Jeśli podejrzewamy, że migdałki u naszej pociechy są przerośnięte, należy udać się do otolaryngologa na badanie. Współcześnie wykorzystuje się do tego fiberoskop, czyli cienki, miękki przewód zakończony małą kamerą o średnicy kilku milimetrów, który wprowadza się do nosa. Jeśli udaje się nawiązać współpracę z małym pacjentem, badanie to można wykonać nawet w warunkach gabinetu laryngologicznego już u trzyletniego dziecka. W przeciwnym razie ocena fiberoskopowa możliwa jest w warunkach sali operacyjnej w krótkim znieczuleniu ogólnym.
Na podstawie wyników badania oraz analizy przebiegu choroby specjalista podejmuje decyzję dotyczącą leczenia. Jeśli nie uzyskano poprawy po leczeniu zachowawczym, a w dodatku przerośnięte migdałki utrudniają dziecku normalne funkcjonowanie, konieczne jest leczenie operacyjne - wykonanie adenotomii (czyli usunięcia migdałka gardłowego) albo tonsillotomii (czyli zmniejszenia objętości migdałków podniebiennych). Zabieg trwa około 30 minut, a szpital można opuścić już tego samego dnia. - Zwykle w pierwszej dobie wskazane jest podawanie leków przeciwbólowych, a w określonych przypadkach stosuje się antybiotykoterapię - mówi dr Agnieszka Strzembosz, laryngolog ze szpitala Medicover. - Warto też zadbać o to, by przez kilka kolejnych dni dziecko zostało w domu, unikało wysiłku fizycznego, gorących i ostro przyprawionych potraw oraz dużo piło - dodaje.
Migdałkowe mity
O zabiegach w obrębie migdałków krąży wiele mitów, nic więc dziwnego, że duża część rodziców obawia się takiej interwencji chirurgicznej. Mówi się na przykład o tym, że migdałki odrastają, a ich wycięcie upośledza odporność. Najczęściej nie ma się jednak czego obawiać, a te stwierdzenia nie są zasadne, jeśli zabieg poprzedzony jest wnikliwą analizą i oceną stanu zdrowia dziecka oraz badaniami. Na tej podstawie określa się również ryzyko odrostu tkanki migdałowej czy wystąpienia przejściowych zaburzeń odporności po operacji. -Adenotomia nie prowadzi do upośledzenia odporności, natomiast w przypadku tonsillotomii u części dzieci rzeczywiście zdarza się trwająca do sześciu miesięcy podatność na infekcje. Dlatego po jej wykonaniu trzeba zadbać o dietę malucha, a także unikać dużych zbiorowisk dzieci w okresach nasilonej zapadalności na infekcje górnych dróg oddechowych, w szczególności wczesną wiosną i późną jesienią. Warto też zaplanować tak zwane leczenie klimatyczne, czyli wakacje nad morzem lub ferie zimowe w górach - podsumowuje dr Agnieszka Strzembosz ze szpitala Medicover.