Autorzy projektu ustawy powtarzają jak mantrę, że tworząc go mieli na względzie przede wszystkim dobro pacjentów. „Celem proponowanej zmiany prawa jest takie przekształcenie systemu refundacji, by w ramach dostępnych publicznych środków finansowych odpowiadał w możliwie najwyższym stopniu aktualnemu zapotrzebowaniu społecznemu w zakresie zaopatrzenia w leki, środki spożywcze specjalnego przeznaczenia żywieniowego i wyroby medyczne” – czytamy w założeniach ustawy, z którymi we wrześniu br. zapoznano dziennikarzy.
Nowe przepisy mają sprawić, że pacjenci będą mniej niż dotąd dopłacać do potrzebnych im leków. Mają mieć też lepszy dostęp do innowacyjnych terapii. Z myślą o nich ceny leków refundowanych mają być ujednolicone, aby nie musieli już biegać od apteki do apteki w poszukiwaniu tańszego preparatu.

W kolejce do refundacji

W 2009 roku za refundację leków Narodowy Fundusz Zdrowia musiał zwrócić aptekom ponad 8,2 mld zł, o ok. 850 mln zł więcej niż w 2008 roku. Ponad 1 mld zł kosztowały programy terapeutyczne i chemioterapia (wzrost o prawie 150 mln zł w stosunku do 2008 r.). Łącznie na refundację leków programy terapeutyczne i chemioterapię NFZ wydał 18,9 proc. środków z puli na świadczenia medyczne.
Reklama
Potrzeby są jednak znacznie większe. Wiele leków – mimo pozytywnej opinii Agencji Oceny Technologii Medycznych, która ocenia każdy lek pod kątem jego bezpieczeństwa, skuteczności i kosztów – do dziś nie doczekało się refundacji. Są wśród nich również leki przeciwcukrzycowe – długo działające analogi insuliny (detemir, glargina) oraz leki inkretynowe o różnym mechanizmie działania (sitagliptyna, saksagliptyna, wildagliptyna, liraglutyd, eksenatyd).
Reklama
Kiedy zostaną umieszczone na listach refundacyjnych? Nie wiadomo. Zawartości wykazów nie zmieniono od roku, choć przepisy prawa nakładają na resort zdrowia obowiązek ich uaktualniania co kwartał. Nowelizację rozporządzeń refundacyjnych zapowiadano na przełom lipca i sierpnia...

Leki za złotówkę

W opinii resortu zdrowia nowy system refundacyjny „będzie w większym stopniu chronił pacjentów przewlekle chorych i tych, dla których leki obecnie są za drogie, by mogli z nich skorzystać”. Z wyliczeń urzędników z Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji wynika, że po wejściu w życie ustawy za ponad 90 proc. leków pacjenci będą płacić mniej o kilka, kilkadziesiąt złotych niż dotychczas. Natomiast ceny kilku procent leków podskoczą, ale tylko o kilka, kilkanaście groszy.
-Nie będzie nieuprawnionego rabatowania leków – zapewnia wiceminister zdrowia Marek Twardowski. I przypomina, że w zeszłym roku w samej tylko Warszawie zutylizowano 75 ton leków, których pacjenci nie byli w stanie zużyć.
– Połowa z nich to były leki refundowane, m.in. insulina sprzedawana za grosz, za którą NFZ płacił – za jedno opakowanie – ponad 100 zł – mówi Marek Twardowski.



Jednak według Stanisława Maćkowiaka, prezesa Federacji Pacjentów Polskich, problem marnotrawstwa leków leży nie w udzielaniu rabatów na leki, ale w wypisywaniu na nie recept. – Nie ma kontroli preskrypcji, a przerzucanie odpowiedzialności za to na pacjentów jest nieporozumieniem – podkreśla.

Racjonalizowanie wydatków

Według Artura Fałka, dyrektora departamentu polityki lekowej i farmacji w Ministerstwie Zdrowia, jednym z głównych założeń ustawy refundacyjnej jest zniesienie bariery ekonomicznej w dostępie do leków dla chorych przewlekle. Cel szczytny, ale czy uda się go osiągnąć, skoro autorzy ustawy próbują przeforsować pomysł wprowadzenia stałego limitu wydatków refundacyjnych? Jego wysokość ustalono na poziomie 17 proc. budżetu NFZ przeznaczonego na świadczenia zdrowotne (średnia w krajach OECD wynosi 19 proc.).
W opinii Jerzego Toczyskiego, prezesa Związku Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych INFARMA, zwiększenie dostępu pacjentów do leków przy jednoczesnym ograniczeniu wydatków na ich refundację to dwa wzajemnie wykluczające się cele. – Zamrożenie budżetu na refundację nie jest krokiem w kierunku poprawy dostępności leków – ocenia Jerzy Toczyski.
Poważne wątpliwości ma również Stanisław Maćkowiak. – Ustalenie maksymalnego poziomu wydatków NFZ na refundację może doprowadzić do jeszcze większego ograniczenia dostępu do leków albo przerzucenia kosztów dopłat do nich na pacjentów – mówi Stanisław Maćkowiak.
Urzędnicy z Ministerstwa Zdrowia takich wątpliwości nie mają, bo według nich kluczem do sukcesu jest racjonalizacja wydatków refundacyjnych. Ma w tym pomóc negocjowanie cen i warunków refundacji z producentami, wprowadzenie stałych cen zbytu oraz marż (hurtowych i detalicznych) na leki refundowane oraz stworzenie specjalnego funduszu na badania efektywności leków.
Czas pokaże, czy obawy organizacji pacjenckich i firm farmaceutycznych były uzasadnione.
Ile mogą stracić pacjenci
W opinii Izby Gospodarczej „Farmacja Polska”, zrzeszającej hurtowników, producentów i importerów leków, nowe zasady refundacji mogą przyczynić się do wzrostu odpłatności za leki dla niektórych grup pacjentów:



● chorzy na cukrzycę zapłacą za insuliny o 140 mln zł więcej niż do tej pory;
● chorzy na astmę zapłacą o ponad 240 mln zł za leki przeciwastmatyczne;
● chorzy na padaczkę będą musieli dopłacić 90 mln zł;
● chorzy na choroby okulistyczne odpłatność za leki dla nich może wzrosnąć o 90 mln zł;
● chorzy na serce dopłacą do heparyn 123 mln zł.