Na astmę - przewlekłe schorzenie zapalne dolnych dróg oddechowych - cierpi na świecie ok. 300 mln osób, a w Polsce - 4 mln. W chorobie dochodzi do silnego zwężenia światła oskrzeli, czemu towarzyszą takie objawy, jak duszność, ataki kaszlu, świszczący oddech.
"Astma może prowadzić do śmierci i inwalidztwa, ale tylko wtedy, gdy jest nierozpoznana, zaniedbana i źle leczona" - podkreślił prof. Andrzej Fal, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych i Alergologii Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie. Dzięki nowym lekom, osoby, które na nią cierpią mogą dziś prowadzić normalne, aktywne życie.
Zwężenie oskrzeli u chorych na astmę jest spowodowane przez dwa mechanizmy - przewlekły proces zapalny w dolnym układzie oddechowym oraz skurcz mięśni gładkich oskrzeli. Dlatego, podstawę w terapii choroby stanowią dwa leki wziewne - glikokortykosteroid, który łagodzi proces zapalny w oskrzelach i długodziałający beta2-mimetyk, który je rozkurcza.
Jak podkreślił prof. Fal, najlepiej podawać je w jednym inhalatorze - zamiast w dwóch osobnych - bo to znacznie zwiększa skuteczność leczenia. Po pierwsze, z badań wynika, że obydwa leki działają synergistycznie, czyli wzajemnie wzmagają swoje efekty, a po drugie, stosując jeden inhalator pacjenci lepiej przestrzegają zaleceń lekarskich. W Polsce, dostępność tych preparatów dla pacjentów jest dobra, ze względu na refundację.
Z danych przytoczonych przez prof. Andrzeja Emeryka, kierownika Kliniki Chorób Płuc i Reumatologii Dziecięcej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, wynika, że tylko 36 proc. chorych, którzy korzystają z dwóch różnych inhalatorów używa ich prawidłowo i zgodnie z zaleceniami lekarza. W przypadku jednego inhalatora, odsetek ten wynosi nawet 92 proc. Jego zdaniem, ważnym warunkiem prawidłowego stosowania inhalatorów jest też łatwość ich użycia.
"Astma to choroba, która króluje w całym dolnym układzie oddechowym, tj. większych i średnich oskrzelach, ale też w oskrzelikach i pęcherzykach płucnych, przy czym w najdrobniejszych drogach oddechowych procesy zapalne są bardzo nasilone" - zaznaczył prof. Fal. Po raz pierwszy zwrócono na to uwagę w 1946 r., ale opisano dopiero 24 lata temu, a wiedzę na ten temat wśród lekarzy zaczęto szerzyć ok. 10 lat temu, przypomniał.
"Świadomość lekarzy w tym zakresie jest konieczna, ponieważ od niej zależy dobór inhalatorów mogących dostarczyć leki do najdrobniejszych oskrzeli, których średnica nie przekracza 2 mm. Równomierna dystrybucja leku przeciwzapalnego i rozkurczającego w całym drzewie oskrzelowym zwiększa skuteczność leczenia astmy. Z mojego doświadczenia wynika jednak, że wiedzę na ten temat ma tylko 30 proc. lekarzy" - zaznaczył prof. Fal.
Jak wyjaśnił, średnica najdrobniejszych oskrzelików wynosi od 100 do 300 mikrometrów, czyli 0,1-03, mm. "Żeby lek tam dotarł, musi być podany w odpowiednim aerozolu" - powiedział prof. Fal.
Zdaniem prof. Emeryka, takie możliwości dają inhalatory ciśnieniowe oparte na nośniku bezfreonowym (tj. hydrofluoroalkanach, HFA). Umożliwiają one podanie roztworu leków w postaci jednorodnych i superdrobnych cząstek, które są o ok. połowę mniejsze niż stosowane w innych inhalatorach. Poza tym, obłok takiego aerozolu wolniej się przemieszcza i nie wymaga od chorego koordynacji wziewu z inhalatora z wdechem.
Z badań wynika, że inhalator ciśnieniowy zapewnia najwyższą depozycję leków w płucach - 66 proc. dawki leku dostającej się do układu oddechowego rozprzestrzenia się w centralnych, a 34 proc. - w obwodowych drogach oddechowych, tj. najmniejszych oskrzelach.
"W przyszłości zapewne wszystkie wziewne metody leczenia astmy będą oparte o formułę superdrobnych cząstek" - podsumował prof. Emeryk.