O zwiększeniu przypadków boreliozy poinformowała w czwartek, 27 kwietnia, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie Agnieszka Dados. Jak podała, w pierwszym kwartale br. odnotowano 192 zachorowania na boreliozę w woj. lubelskim.
- Jest to znaczny, 35 proc. wzrost, w porównaniu do tego samego okresu roku ubiegłego, a jesteśmy w początkowym okresie aktywności żerowania kleszczy – zauważyła rzecznik. Przypomniała, że w 2022 r. stwierdzono w regionie 1,5 tys. przypadków boreliozy.
Jak można zarazić się boreliozą?
Borelioza to wieloukładowa choroba zakaźna, wywoływana przez krętki Borrelia, a nosicielami bakterii są zakażone kleszcze. Do zakażenia dochodzi, gdy kleszcz wkłuje się w skórę człowieka. - W trakcie żerowania bakterie z jelita cienkiego kleszcza przedostają się do ślinianek i, wraz ze śliną kleszcza, do organizmu człowieka – opisała Dados podkreślając, że wbitego w skórę kleszcza powinno się, jak najszybciej, prawidłowo usunąć, zanim bakteria przedostanie się do naszego organizmu.
Zwróciła uwagę, że kleszcze przenoszą nie tylko bakterie wywołujące boreliozę, są też nosicielami różnych drobnoustrojów, które mogą wywołać tzw. choroby odkleszczowe. Jako przykład podała kleszczowe zapalenie mózgu, które wywołuje wirus KZM.
- Wirus ten znajduje się w ślinie zakażonego kleszcza i nawet szybkie i prawidłowe usunięcie go może nie uchronić nas od zakażenia. W województwie lubelskim w roku ubiegłym zanotowano 29 przypadków kleszczowego zapalenia mózgu, o 10 więcej, niż w 2021 roku – przekazała rzecznik lubelskiego sanepidu.
Wskazała jednocześnie, że realnym zagrożeniem zakażenia wirusem KZM jest również spożycie surowego, niepasteryzowanego mleka lub innych przetworów pochodzących od krów czy kóz zainfekowanych wirusem kleszczowego zapalenia mózgu.
- Nie ma znanych leków, które zwalczałyby wirusa kleszczowego zapalenia mózgu, ale są dostępne skuteczne szczepionki, które chronią nas przed zachorowaniem. W przypadku boreliozy jest odwrotnie, chorobę tę można skutecznie leczyć antybiotykami, ale nie ma szczepionki, która chroniłaby nas przed rozwojem choroby – zaznaczyła Agnieszka Dados.