Neurolog prof. Andrzej Klimek, jeden z głównych badaczy zajmujących się rozwojem tej metody wyjaśnił, że polega ona na jednorazowym podaniu pacjentom chorym na SM komórek macierzystych pobranych z ich własnego szpiku. Nie są to komórki hematopoetyczne, czyli macierzyste dla komórek krwi i układu odpornościowego.
Dotychczas terapii poddano czterech pacjentów z zaawansowaną postacią choroby – od umiarkowanej do ciężkiej niewydolności ruchowej, z zaburzeniami widzenia, zaburzeniami czynności zwieraczy, z ograniczoną zdolnością do pracy zarobkowej i samodzielnego poruszania się na większą odległość.
– Po tym jednorazowym podaniu komórek obserwowaliśmy chorych przez dwa lata i zrobiliśmy dodatkową obserwację po trzech latach. Okazało się, że – tak mnie się wydaje – rezultaty były wyjątkowo dobre – powiedział neurolog. Jak zapewnił, po 2-3 latach od jednorazowego podania komórek u wszystkich osób nastąpiła znaczna poprawa w skali niesprawności EDSS (Expanded Disability Status Scale, czyli rozszerzonej skali niepełnosprawności). U jednej chorej wystąpiła w międzyczasie rzut SM (czyli nawrót objawów choroby), ale trwał krótko. – I po tym rzucie nastąpił powrót do takiego stanu neurologicznego, jaki miała – zaznaczył prof. Klimek. Według niego terapia nie ma żadnych działań niepożądanych.
Profesor dodał, że badania mózgu pacjentów z użyciem rezonansu magnetycznego (MRI) wykazały, że ilość i objętość plak, to jest obszarów w mózgu, gdzie doszło do uszkodzenia osłonki mielinowej na włóknach nerwowych, po pewnym czasie uległa znacznemu zmniejszeniu. – Jest to dla nas dowód, co prawda nie wprost, że te komórki zadziałały – ocenił neurolog.
W odpowiedzi na pytania dziennikarzy, czym różni się ta metoda od innych terapii wykorzystujących komórki macierzyste w leczeniu chorych na SM, prezes Luna Laboratory Sp. z o.o. Wioletta Zdańska wyjaśniła, że jej innowacyjność polega na tym, że komórki macierzyste po pobraniu od pacjenta nie są namnażane w laboratorium. – Druga bardzo ważna cecha to jest to, że potrafimy bardzo dokładnie wybrać z całego koktajlu komórek szpiku kostnego pacjenta (...) te komórki macierzyste i dokładnie w takich proporcjach, że wiemy, iż one zadziałają na chorobę autoimmunologiczną, jaką jest SM – tłumaczyła.
Organizatorzy konferencji zaznaczyli, że dokładniejszych wyjaśnień na temat mechanizmu działania metody może udzielić jej twórca, który nie mógł dotrzeć na środowe spotkanie.
Jedną z pacjentek, która przeszła autotransfer komórek macierzystych jest Maria Mańkowska, prezes Włocławskiego Towarzystwa Chorych na Stwardnienie Rozsiane. Podczas spotkania prasowego powiedziała, że SM zdiagnozowano u niej 18 lat temu. Dodatkowo cierpi na inne schorzenie autoimmunologiczne, to jest reumatoidalne zapalenie stawów (RZS). Jak wspominała, na terapię przyszła o kulach. – Ja w ogóle życia nie prowadziłam, miałam problemy z przełykaniem, z chodzeniem, nie widziałam pół roku. (...) W tej chwili zajmuję się wnukami, moimi rodzicami, prowadzę zupełnie inne życie, pracuję zawodowo, (...) uzyskałam tytuł terapeuty, dzisiaj czuję, że żyję. (...) Jestem w stanie jeździć samochodem, jeżdżę na rowerze – wymieniała.
Zdańska poinformowała, że firma ma pozytywną opinię Europejskiej Agencji Leków o możliwości prowadzenia terapii z użyciem komórek macierzystych. Została ona dopuszczona w skróconej procedurze tzw. włączenia szpitalnego, co oznacza, że firma produkuje lek skierowany do konkretnego pacjenta. Jak podkreśliła, teraz firma ubiega się o decyzję Ministerstwa Zdrowia na prowadzenie tej terapii.
Obecnie w leczeniu SM stosowana jest przede wszystkim farmakoterapia, która pomaga pacjentom z najczęstszą, tzw. rzutowo-remisyjną postacią choroby. Przeszczepianie komórek macierzystych jest stosowane wciąż jako rodzaj terapii eksperymentalnej u pacjentów, u których nie działają leki.