Minimalną liczbę pielęgniarek, które powinny zatrudniać szpitale, wylicza się teraz w oparciu o skomplikowany mechanizm. Pielęgniarki od lat domagają się wprowadzenia wskaźnika powiązanego z liczbą łóżek. Na oddziałach zachowawczych wynosiłby 0,6, na zabiegowych – 0,7, a na dziecięcych – 0,8. Takie zapisy znalazły się w projekcie rozporządzenia w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego przygotowanym przez resort zdrowia.
Jest on obecnie po konsultacjach wewnętrznych, a w najbliższych dniach ma trafić do konsultacji zewnętrznych.
Pytany, kiedy rozporządzenie wejdzie w życie, minister Łukasz Szumowski powiedział, że to kwestia kilku miesięcy. Mamy nadzieję, że w wakacje, najpóźniej od września, powinno zacząć obowiązywać – mówi nam Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych.
Reklama
Dodaje jednak, że dyskutowana jest kwestia vacatio legis, które da dyrektorom czas na dostosowanie się do nowych wymogów. Resort informuje, że obecnie projekt przewiduje obowiązek stosowania norm od czerwca 2019 r.
Prace nad normami w pozostałych obszarach – psychiatrii, opiece długoterminowej, rehabilitacji, opiece ambulatoryjnej – nadal trwają.

Sztywne normy czy swoboda

Środowisko pielęgniarek i położnych jest zgodne, że potrzebna jest prosta metoda określania norm zatrudnienia, i to wprowadzona w taki sposób, by respektował to płatnik. – Co oznaczałoby, że kontrakt nie powinien zostać podpisany, jeśli nie ma zapewnionej wystarczającej liczby pielęgniarek na poszczególne oddziały – mówi Zofia Małas.
Tego samego zdania jest Iwona Borchulska z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. – Wymogi powinny być możliwe do weryfikacji dla NFZ, dlatego współczynnik odnoszący się do liczby łóżek jest dobrym rozwiązaniem – ocenia. Podkreśla, że jest to minimum.
Trzeba sobie wyobrazić, jak to działa w praktyce. Oddział ma 30 łóżek, mnożąc to przez 0,7, otrzymujemy liczbę 21 pielęgniarek. Może się wydawać, że to dużo, ale musimy odjąć pielęgniarkę oddziałową i te 20 podzielić na cztery brygady, bo my w takim systemie pracujemy. To już wychodzi 5 na 30 pacjentów. A trzeba wziąć jeszcze pod uwagę urlopy, choroby – wskazuje.
Zofia Małas uważa, że norm opartych o wskaźniki nie udało się dotychczas określić ze względu na opór pracodawców.
Nawet jeśli chcieliby zatrudniać więcej pielęgniarek, często nie mają na to środków, bo kontrakty są niewystarczające. Z drugiej strony często też twierdzą, że sami najlepiej wiedzą, ile powinno być personelu. Ale wystarczy pójść do szpitala, żeby zobaczyć, jak to w praktyce wygląda – podkreśla.
Dyrektorzy szpitali rzeczywiście woleliby sami decydować.
Naszym zdaniem to przykład nadregulacji. Należy to zostawić wykwalifikowanemu personelowi zarządczemu, w tym oczywiście pielęgniarskiemu – ocenia Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali.
Jego zdaniem w zarządzaniu personelem potrzeba więcej elastyczności. Dodaje, że wprowadzenie wskaźników prawdopodobnie oznaczać będzie dla szpitali większe koszty. Zwraca też uwagę, że normy nie powinny być ustalane w oparciu o liczbę łóżek ani tym bardziej o "nienowoczesny podział na oddziały o wąskich specjalnościach".

Czy wystarczy pielęgniarek?

Po wprowadzeniu norm może pojawić się problem – skąd wziąć pielęgniarki, skoro już teraz jest ich za mało. – Odpowiem tak: w Europie, ale też coraz częściej i u nas – jeśli nie ma pielęgniarek, nie otwiera się oddziałów – mówi Zofia Małas. I dodaje, że sytuacja nie zmieni się, jeśli nie będzie się wprowadzać rozwiązań zapewniających poprawę warunków pracy i płacy, co uatrakcyjni ten zawód. Zgadzają się z tym i związki zawodowe, i Ministerstwo Zdrowia.
Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czego chcemy – czy przeciągać tę sytuację, jaka jest obecnie, czy zacząć budować taki system, jakiego oczekujemy – mówi Iwona Borchulska.
Resort przeprowadził analizę, z której wynika, że na ten moment wprowadzenie wskaźników nie spowoduje znaczących braków. Są regiony, gdzie nie ma większego problemu z zatrudnieniem, do uregulowania pozostałaby jedynie kwestia alokacji personelu pomiędzy oddziałami. Są też obszary, gdzie liczba pielęgniarek w poszczególnych placówkach jest zróżnicowana i trzeba by przenosić je z jednego szpitala do innego.
Generalnie mniejsze problemy z personelem pielęgniarskim ma strona wschodnia. Po stronie zachodniej braki są większe – mniej tam kształcących je szkół, za to pielęgniarki znacznie chętniej wyjeżdżają.
241 326 tyle jest zatrudnionych obecnie pielęgniarek i położnych
4487 średnio tyle osób rocznie uzyskuje prawo wykonywania zawodu pielęgniarki lub położnej