W ramach zwrotu za badania, jakie trzeba wykonać u dawcy, szpitale dostają 10,2 tysiąca złotych za pobranie nerek i czterech innych narządów, w tym serca. 4,8 tysiąca z tej kwoty ma pokryć koszty osobowe: zwołanie konsylium orzekającego śmierć mózgu i pracę personelu – czytamy w czwartkowej "Rzeczpospolitej".

Reklama

Dlatego właśnie liczba dawców w Polsce się nie zwiększa i od 2011 roku nie przekroczyła 600. Najgorzej jest z przeszczepami serca. Organ ten można pobrać tylko od 20 procent dawców. W 2016 roku w Polsce lekarze przeszczepili 101 serc, o dwa więcej niż rok wcześniej. To bardzo mało. Dla porównania, w dziesięciomilionowych Czechach przeszczepia się cztery razy więcej serc – alarmuje dziennik.

Pieniądze za opiekę nad dawcą trafiają do kasy szpitala i zasilają na przykład stołówkę czy pralnię, a nie anestezjologów - mówi "Rzeczpospolitej" proszący o anonimowość szef oddziału intensywnej terapii z południa kraju.

Kardiochirurdzy alarmują, że zapotrzebowanie na transplantacje serca stale rośnie. Na jego przeszczep obecnie czekają 402 osoby.