Wiceprezes NRA Marek Tomków zwracał uwagę, że sklepy nagminnie naruszają rozporządzenie Ministra Zdrowia, zgodnie z którym leki muszą być sprzedawane w sposób gwarantujący zachowanie ich właściwej jakości (np. w odpowiedniej temperaturze). Podkreślał, że bardzo często leki w sklepach są ułożone w miejscach, do których dzieci mają bezpośredni dostęp. Zdaniem NRA powinno się zakazać sprzedaży w sklepach leków osobom, które nie ukończyły 16 lat.

Reklama

Samorząd aptekarski uważa też, że leki w sklepach powinny być przechowywane w zamykanych na klucz przeszklonych szafach, które byłyby wyposażone w sprzęt do pomiaru temperatury i wilgotności. Dostęp do szafek miałby tylko sprzedawca przeszkolony przez farmaceutę. - To nie jest coś, czego nie da się zrobić (...). Dzisiaj w ten sposób przechowuje się m.in. nożyki do golenia droższych marek, kremy, perfumy - przekonywał Tomków.

Zwracał też uwagę, że Państwowa Inspekcja Farmaceutyczna nie ma uprawnień do nakładania kar na właścicieli sklepów, nawet jeśli sprzedają oni leki niezgodnie z przepisami. Samorząd aptekarski proponuje, by sklepy chcące prowadzić sprzedaż leków musiały wnioskować do Głównego Inspektora Farmaceutycznego o wpis do specjalnie utworzonego Krajowego Rejestru Placówek Obrotu Pozaaptecznego.

NRA poparła przygotowany przez resort zdrowia projekt, który zakłada, że w sklepach i na stacjach benzynowych nie będą mogły być sprzedawane leki potencjalnie niebezpieczne. Nadal będzie można natomiast kupić leki stosowane doraźnie, np. przeciwbólowe i przeciwzapalne (jednoskładnikowe), ale będą one dostępne w mniejszych opakowaniach.

Zdaniem samorządu aptekarskiego zaproponowane przez ministerstwo zmiany mają poprawić bezpieczeństwo pacjentów, w szczególności dzieci, ograniczyć liczbę zatruć, a także ograniczyć spożycie leków.

Tomków zaprzeczył pojawiającym się zarzutom, że celem nowych przepisów jest zwiększenie dochodów aptekarzy. Przekonywał, że wiele osób kupuje środki przeciwbólowe przy okazji innych zakupów, kierując się impulsem, mimo że w danej chwili wcale ich nie potrzebują. Takie osoby - zaznaczał Tomków - po zmianie przepisów nie będą szły po te leki do aptek.

- 8 proc. Polaków bierze leki przeciwbólowe jeszcze zanim pojawią się jakiekolwiek pierwsze objawy. Kolejne kilkadziesiąt procent bierze leki przeciwbólowe przy wystąpieniu nawet najmniejszych objawów - powiedział. Wskazał, że nadużywanie leków jest efektem ich łatwej dostępności, a także pojawiających się w reklamach zapewnień, że ich stosowanie jest bezpieczne.