Takie są założenia projektu przygotowanego przez posłów PiS, ale uzgodnionego już zarówno z Ministerstwem Zdrowia, jak i z głównym inspektorem farmaceutycznym.
Według posłów nowe regulacje są potrzebne, ponieważ rośnie ryzyko monopolizacji rynku farmaceutycznego przez duże międzynarodowe podmioty, które już teraz mają w nim blisko 50 proc. udziałów. Z konkurencją nie radzą sobie mali polscy przedsiębiorcy. Z wyliczeń Naczelnej Izby Aptekarskiej wynika, że przy obecnych trendach ostatnia indywidualna apteka zostanie zamknięta w 2022 r.
Poselski projekt rzeczywiście zmierza do uporządkowania rynku aptecznego – uważa mec. Daria Wierzbińska z kancelarii Świeca i Wspólnicy. Jej zdaniem przeciwdziałanie monopolizacji wpłynie korzystnie na ochronę pacjentów.
Reklama
Należy się spodziewać wzmocnienia pozycji farmaceutów, dla których pierwszorzędną rolę odgrywa opieka farmaceutyczna, nie zaś względy gospodarcze, jak w przypadku dużych sieci aptecznych – zaznacza mec. Wierzbińska.
Pomysł posłów krytykuje dr Dobrawa Biadun z Konfederacji Lewiatan. – To zabetonowanie rynku, które przysłuży się wyłącznie istniejącym już placówkom – ocenia.
Co stanie się z sieciami, które teraz mają nawet po kilkaset aptek? Na pewno nie będą mogły tworzyć nowych placówek. A co z dotychczasowymi? Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Izby Aptekarskiej, wyjaśnia, że projekt nie obejmie już istniejących placówek, a więc wielkie firmy nie zostaną w jakimkolwiek stopniu wywłaszczone.
Chyba że – i o tym opowiada nam poseł PiS – GIF cofnie sieciom zezwolenia za naruszenie warunków wykonywania działalności aptecznej (np. za złe przechowywanie produktów czy złamanie zakazu reklamy aptek itp.). – Wierzę, że nowe kierownictwo GIF ze szczególną uwagą przyjrzy się działalności sieci – mówi polityk.
Jeśli tak się stanie, spółki, które kilkukrotnie przekraczają ustalony próg, będą musiały po naprawieniu błędów wystąpić o nowe zezwolenia. A wtedy będzie je już obowiązywał limit czterech placówek oraz wymóg, by ich właścicielem był farmaceuta.