Zwierzęta nie przybierały jednak skomplikowanych póz, lecz ich zadanie polegało na tworzeniu odprężającej atmosfery. Kozy beztrosko bodły się rogami między ludźmi, a także domagały się głaskania. - Kiedy uprawiamy jogę na świeżym powietrzu z kozami, mamy okazję niejako przejąć ich energię i doświadczyć uniwersalnego poczucia świadomości trwającej chwili. Jesteśmy tutaj - na macie, wewnątrz naszych ciał, w swoim oddechu - powiedziała Heather Davis, instruktorka jogi.
Jak dotąd odbyły się tylko dwie takie lekcje, jednak do organizatorów wciąż zgłaszają się kolejni chętni, więc niewykluczone, że idea będzie kontynuowana.